REKLAMA

Zaczynam coraz mocniej wierzyć, że Copilot to następny iPhone

iPhone na bardzo długi czas wypędził markę Microsoft z grupy tych najbardziej pożądanych przez konsumentów. Rewolucja smartfonowa upokorzyła Windowsa i zmusiła firmę do wieloletniej defensywy. Tymczasem trwająca właśnie konferencja Ignite to pokaz siły. I potęgi, która zdaje się być na dziś nieuchwytna dla konkurencji. Skutki tego nagłego zrywu Microsoftu odczujemy wszyscy.

Microsoft copilot iphone
REKLAMA

Osoby, które zaczynały swoją przygodę z informatyką pod koniec ubiegłego wieku, prawdopodobnie do dziś kojarzą Microsoft jako firmę dominującą w branży IT. Dosłownie rzecz biorąc, nie jest to skojarzenie niewłaściwe. Microsoft to jedna z największych firm na świecie, nie tylko w kategorii IT. Operuje drugą największą chmurą obliczeniową na świecie, oferuje wiodące na rynku rozwiązania informatyczne dla średnich i dużych przedsiębiorstw, ma w swojej ofercie niezrównane Microsoft 365 (dawniej pod nazwą Office) będące de facto biurowym standardem - i wiele, wiele więcej sukcesów. Mimo tego skojarzenie to pochodzi z czasów, kiedy Microsoft był też szczególnie widoczny na rynku konsumenckim.

REKLAMA

Zanim nadszedł Apple ze swoim iPhone’em, najważniejszym urządzeniem elektronicznym typowego Kowalskiego był jego domowy komputer. To właśnie na nim pracował, wysyłał maile, porozumiewał się na Gadu-Gadu, grał w gry czy przeglądał strony internetowe. Prawie każdy PC pracował pod kontrolą, a Windows był w informatyce wszystkim. Kojarzył się z każdym elementem cyfrowej rozrywki i pracy. Nie zawsze były to ciepłe skojarzenia, ale to mniej istotne.

Nie przegap:

Dziś istotność Microsoftu dla użytkowników indywidualnych ma inną naturę. Niemal każdy pecetowy gracz korzysta z technologii Windows i DirectX, ale to tylko pomost do usług konkurencji, takich jak Steam. Konsumenci nadal kupują Microsoft 365, ale trudno by patrzyli na ten produkt z sympatią czy pasją. Właściwie to jedyną marką, która nadal cieszy się obiektywnym sukcesem wśród użytkowników indywidualnych, jest Xbox. I też na rynku nie dominuje, mając za konkurencję Nintendo, PlayStation i Steama. Steve Jobs zmienił wszystko.

Od małej firmy deweloperskiej, przez absolutną dominację rynku, po nudną infrastrukturę. Microsoft chce wrócić - i w końcu wie jak.

Pierwsze produkty Microsoftu to narzędzia deweloperskie dla innych komputerów. Z czasem firma zaczęła też tworzyć aplikacje, będąc pierwszą w historii firmą software’ową, która uczyniła ze sprzedaży wyłącznie oprogramowania - bez towarzyszącego mu sprzętu komputerowego - dochodowy biznes. Swoją potęgę zbudował jednak na czymś zupełnie innym. Na umowie z firmą IBM, w której malutki Microsoft zdołał - w pełni legalnie, nie naruszając żadnej umowy czy prawa - wykiwać potężną korporację.

O tej historii równolegle powstaje obszerny artykuł, ale mocno go streszczając: IBM PC to pierwszy komputer IBM-a dla użytkowników indywidualnych. By zaoszczędzić na czasie i kosztach, IBM zdecydował się go zbudować z podzespołów powszechnie dostępnych od podwykonawców, a system operacyjny (MS-DOS) miał napisać Microsoft. Bill Gates wynegocjował bez trudu z IBM-em prawo do wykorzystania komercyjnego technologii MS-DOS i oferowania jej innym klientom. IBM nie protestował, bo był przekonany, że podróbek IBM PC na rynku nie będzie - gwarantować miał to sprzętowy układ na płycie głównej o nazwie BIOS.

IBM PC

BIOS-a udało się jednak ostatecznie legalnie podrobić - co zaowocowało lawiną popularności tak zwanych klonów IBM PC. Szybszych i tańszych od oryginału, których zgodność była gwarantowana przez MS-DOS. System operacyjny, który Microsoft mógł sprzedawać innym niż IBM producentom.

IBM PC stał się standardem wszystkich komputerów osobistych (z dużych firm na dziś nie trzyma się go tylko Apple, choć w czasach jego współpracy z Intelem również oferował komputery w tym standardzie), a na nich wszystkich działał MS-DOS. Na czym IBM nie zarobił ostatecznie zbyt wiele - w przeciwieństwie do Microsoftu, który w wyniku zmyślnej strategii biznesowej i kilku innych wydarzeń (o których opowiemy w zapowiedzianym artykule) wyrósł na monopolistę i pierwszego Big Techa.

Windows i Office przez dekady były nie do ruszenia - choć kilka firm próbowało. Ostatecznie pokonać Microsoft udało się Apple’owi. Nie za sprawą jeszcze lepszego PC, a za sprawą urządzenia, które czyniło PC niepotrzebnym. Dziś to iPhone i jego naśladowcy to podstawowe narzędzie do przeglądarki, komunikatorów, zdjęć, gier, multimediów, maili czy nawet pewnej formy służbowych obowiązków. PC to maszyna do pracy i gier komputerowych.

Microsoft na swoje szczęście znalazł nową drogę rozwoju. iPhone zmniejszył rolę PC, ale zdecydowanie go z rynku nie wyeliminował. Microsoft nie mogąc skutecznie wrócić na rynek konsumenckiego osobistego computingu zdecydował się na jeszcze większe inwestycje w rynek biznesowy. Opłaciło się: dziś Microsoft Azure jest drugą największą chmurą obliczeniową na świecie. Stanowi fundament działania dla tysięcy firm, w tym tych największych. To Azure i Microsoft 365 stanowią w sposób szczególny o potędze Microsoftu.

Pierwsze wrota do komunikatorów, mediów społecznościowych i portali newsowych w latach 2000. Klon IBM PC z Windows XP

Microsoft ma w efekcie pełną uwagę najbardziej dochodowych klientów, czyli tych korporacyjnych. Stracił jednak całe pokolenie młodzieży, która zamiast na Windowsie i Office wychowała się na iOS, Androidzie, Dokumentach Google i Apple Safari. Które jest szczególnie biegłe w tym oprogramowaniu, co z pewnością w przyszłości (teraźniejszości…?) będą brać pod uwagę pracodawcy.

Problem w tym, że mimo wielu prób, Microsoftowi średnio wychodzi prawdziwy powrót na rynek konsumencki. Czyli taki, w którym klienci nie MUSZĄ używać Windowsa czy DirectX-a by uruchomić ich ulubioną aplikację - a CHCĄ skorzystać z usług online Microsoftu, bo je szczególnie lubią. Są dwa dość oczywiste dowody na bardzo niekorzystny komercyjnie wizerunek marki u konsumentów.

Skype i Bing AI. To powinny być dziś spektakularne sukcesy.

Pandemia COVID-19 i obostrzenia sanitarne to dramat, w wyniku którego wiele osób na całym świecie przez długi czas było odciętych od swoich bliskich, rodziny czy współpracowników. To między innymi za sprawą obostrzeń społecznych spektakularnym sukcesem okazała się młodziutka usługa Microsoft Teams, która dziś w zasadzie ma już równą pozycję z takimi kobyłami Microsoft 365, jak PowerPoint czy Excel.

Ta sama historia powinna wydarzyć się Skype’owi, który na dodatek oferuje unikalną na rynku mainstremowych komunikatorów funkcję, jaką jest możliwość połączeń głosowych z użytkownikami telefonów komórkowych i stacjonarnych. Tymczasem świat wolał wybrać jako standard wcześniej nikomu szerzej nieznanego Zooma, niż dostosowanego świetnie do sytuacji multiplatformowego i dojrzałego Skype’a.

Bing w teorii mógłby wykurzyć ChatGPT i Wyszukiwarkę Google z rynku. Ale, jak się okazało, tylko w teorii

Inny przykład: wyszukiwarka Bing. Od kilku miesięcy jest wyposażona w rewelacyjny system sztucznej inteligencji, znacząco upraszczający wyszukiwanie. Ów system zbudowany jest na fundamencie GPT-4, czego używa również cieszący się powodzeniem wśród dziesiątków milionów internautów ChatGPT. Bing AI oferował i oferuje więcej funkcji niż ChatGPT - za darmo. Tymczasem ChatGPT nadal cieszy się ogromnym powodzeniem, a Bing przez ostatnie 12 miesięcy... zmniejszył swoje udziały rynkowe. Nic dziwnego, że Microsoft zdecydował się na rebranding swojej SI i nazywa ją teraz Copilotem. Bing jest wręcz wizerunkowo toksyczny.

Bing zły, SI dobre. Tak dobre, że na dziś... właściwie to nikt nie ma nic równie potężnego.

Nie to by Microsoft nie miał żadnej konkurencji. Spektakularny sukces ChatGPT skłonił gigantów branży do rozwijania własnych Dużych Modeli Językowych i pozostałych rodzajów generatywnej sztucznej inteligencji. Szczególnie ciekawe wydają się prace Mety i Google’a. Tyle że konkurencja dopiero nadgania zaległości - podczas gdy Microsoft mnoży kolejne produkty i usługi oparte o generatywną sztuczną inteligencję. Rynek stara się, na razie jeszcze nieudolnie, imitować ChatGPT, podczas gdy Microsoft już dziś buduje na tej technologii zupełnie nowe aplikacje. A nawet i więcej: otwiera ją częściowo, by inni też mogli ją wykorzystać.

To znacząco wykracza poza halucynujące czatboty, a przecież i one już dziś powoli acz sukcesywnie zmieniają kolejne branże - szczególnie te bazujące na analizie danych i generowania na jej podstawie rozmaitej formy raportów. Generatywna sztuczna inteligencja coraz częściej też pojawia się w produktach stricte konsumenckich, nawet są już pierwsze gry wideo, w których GPT generuje dodatkowe treści.

GPT formalnie jest technologią nie Microsoftu, a OpenAI. Tak się jednak składa, że Microsoft kupił dokładnie tak wiele udziałów OpenAI, by nie móc być oskarżonym o zagrywkę monopolistyczną i wrogie przejęcie. Technicznie więc OpenAI jest więc osobną firmą, a jej ChatGPT to wręcz swoisty konkurent dla Microsoft Copilot (dawniej Bing AI). Tyle że ChatGPT hostowany jest w chmurze Azure, GPT zostało ufundowane przez mający wyniku tego do niego wczesny dostęp Microsoft. Na dodatek w produktach i aplikacjach Microsoftu technologia GPT jest łączona z innymi, tym razem już w pełni autorskimi rozwiązaniami SI firmy, jak Prometheus czy Microsoft Graph.

Polacy nie mogą jeszcze doświadczyć pełni możliwości Copilota, ponieważ ten na terenie Unii Europejskiej zostanie uruchomiony w swojej pełnej wersji dopiero w przyszłym roku. Dodatkowo, Copilot globalnie jest nadal dostępny dla użytkowników indywidualnych w okrojonej wersji beta. Jest to jednak technologia absolutnie przełomowa i wysoce użyteczna. I nieuchronnie zbliża się jako gotowa usługa do użytkowników indywidualnych. A przecież to dopiero początek.

Zaprezentowana właśnie na konferencji Microsoft Ignite usługa Copilot for Service to asystent GPT, który jest skrojony na miarę dla pracowników z obsługi klienta, by w czasie rzeczywistym pomagać takiej osobie w rozwiązywaniu problemów zainteresowanych, na bieżąco.

Planujesz stworzyć na YouTubie kurs robienia czegoś pożytecznego i chcesz dotrzeć do szerszej publiczności? Niezłym sposobem na to może być skorzystanie z Microsoft Personal Voice, który przetłumaczy mówione słowa na niemal wszystkie języki świata - w twoim tonie głosu, z twoimi manieryzmami wokalnymi. Aplikacji tego rodzaju będzie wyłącznie przybywać, Microsoft wręcz już nie traktuje swojej oferty na AI jako eksperyment, z którym wybrani partnerzy mogą flirtować, testując go na rozmaite sposoby. Generatywna AI trafia do wszystkich aplikacji Microsoftu: od potężnych analitycznych narzędzi biznesowych aż po malutkie narzędzia, typu alternatywna klawiatura ekranowa dla iPhone’a, w której za pomocą SI Microsoftu można automatycznie odpowiadać na wiadomości lub tworzyć na szybko własne naklejki czy obrazki.

Microsoft niezmiennie bardzo chętnie będzie tę technologię licencjonował i wręcz ułatwiał do niej dostęp innym twórcom. Dziś na przykład zaprezentowano rozszerzenie Windows AI Studio, dla darmowego, cenionego i cieszącego się dużą popularnością Microsoft Visual Studio Code. Rozszerzenie zapewni dostęp do narzędzi i modeli z Azure AI Studio i Hugging Face i szereg innych ułatwień, by programista mógł jak najszybciej stworzyć aplikację wykorzystującą GPT czy inną SI Microsoftu i wprowadzić ją do oferty.

Czy to moment iPhone’a?

Apple w sprytny sposób obszedł problem Microsoftu. Wiele, wiele lat później od czasu premiery iPhone’a komputery Mac dalej nie sprzedają się tak dobrze, jak klony IBM PC z Microsoft Windows, mając udziały rynkowe nieodległe marginalnych. Nadal nie pokonał tu Microsoftu i prędko się to raczej nie zmieni. Wynik tej batalii jest jednak bez aż tak dużego znaczenia - bo i tak większe znaczenie ma nowoczesny telefon komórkowy vel smartfon. Apple peceta tak po prostu obszedł.

Teraz, za sprawą GPT, Microsoft może obejść iPhone’a. Analogii jest bardzo wiele. iPhone miał konkurencję, podobnie jak dziś ma ją GPT - tyle że ta wydaje się bardzo zacofana w porównaniu do lidera. iPhone też nie miał na celu pokonania PC, a jego zastąpienia. I tu również: z punktu widzenia Microsoftu firma Apple mogłaby sprzedać jak najwięcej swoich telefonów, bo to jeszcze więcej klientów, którzy zainstalują z App Store’a aplikacje z GPT.

Przewaga Microsoftu nie będzie tu oczywiście trwała wiecznie. iPhone doczekał się bardzo mocnej konkurencji z Chin i z Korei, a zdaniem niektórych wiodącym innowatorem na rynku telefonów jest na dziś nie Apple, a Samsung. Można więc oczekiwać, że Google czy Meta w końcu zbudują równie opłacalną i kompleksową ofertę, atrakcyjną dla biznesu i użytkowników końcowych, co Microsoft. GPT nie będzie już domyślnym wyborem. Na razie jednak jest.

Trwający Ignite to pokaz siły. Z uwagi na charakter konferencji, przede wszystkim skupiono się na narzędziach dla klientów biznesowych. Te same jednak trafią w bardzo krótkim czasie do konsumentów. Nie za pół roku. Nie jako technologiczne dema. To gotowe produkty, z wyznaczoną przybliżoną nieodległą datą premiery. Będziemy się im bardzo blisko przyglądać i wyczerpująco testować. Z GPT i mechanizmów SI Microsoftu ma jednak korzystać wiele wiodących aplikacji, w tym od innych firm.

GPT nie zastępuje tu iPhone’a czy peceta. Nie jest też bezpośrednią konkurencją dla Wyszukiwarki Google, nie w oczywisty sposób. Jest czymś znacznie więcej, daje więcej możliwości, zmienia formę pracy i sposób interakcji z komputerem czy telefonem. Interfejs też jest już sprawdzony w boju: patrz nieprzemijający sukces ChatGPT, a także wczesne bardzo entuzjastyczne recenzje ze strony klientów biznesowych Microsoftu, które Microsoft chętnie na Ignite cytował.

REKLAMA

Niewiadoma pozostaje właściwie tylko jedna: model biznesowy. W przypadku IBM PC czy iPhone’a jest dość oczywisty: to produkt, sprzedawany z marżą, a dodatkowym wpływem są akcesoria i oprogramowanie. Wyszukiwarka Google zarabia na reklamach. A bardzo kosztowny dla Microsoftu w utrzymaniu GPT i Copilot? Microsoft powiedział już nam jak będziemy za pośrednictwem Copilota zarabiać, uczyć się i bawić. Jak konkretnie na rynku indywidualnym zarobi Microsoft?

Na szczęście to problem mogący trapić głównie akcjonariuszy firmy. Microsoftowi pozostaje życzyć błyskawicznie rozwijającej się konkurencji. Niektórzy z czytelników zapewne pamiętają jeszcze czasy, kiedy Windows i Internet Explorer były synonimami korzystania z komputera, z uwagi na dominująca pozycję tych produktów i braku realnych rywali. Ci czytelnicy z pewnością mają względem ówczesnego Microsoftu kilka uwag, związanych z jakością pracy na ówczesnych PC. Raczej niezbyt pochlebnych.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA