K-429 to najbardziej pechowy atomowy okręt podwodny. Zatonął dwa razy
Radziecki atomowy okręt podwodny K-429 był jednym z najbardziej pechowych okrętów w historii. To jedyna jednostka, która zatonęła dwa razy.
Pierwszy raz K-429 zatonął 24 czerwca 1983 r. w Zatoce Sarannaja na południe od Petropawłowska-Kamczackiego. Okręt był w trakcie remontu i nie był gotowy do wyjścia w morze, ale został wezwany do udziału w ćwiczeniach przez dowódcę floty. Załoga była niepełna i niedoświadczona, a broń atomowa pozostała na pokładzie. Podczas próbnego zanurzenia na głębokość peryskopową doszło do awarii systemu balastowego i uszczelniania i okręt zaczął tonąć.
Splot fatalnych decyzji i przypadków
Później okazało się, że w czasie gdy K-429 przebywał w stoczni, instalacja wentylacyjna została otwarta w maksymalnym możliwym stopniu, tak aby odprowadzać spaliny powstałe podczas spawania. Wyłączono różne blokady, które automatycznie zamykały zawory wentylacyjne, a robotnicy nie ustawili ich z powrotem, tak jak trzeba.
Więcej niezwykłych historii o okrętach podwodnych znajdziesz na Spider`s Web:
- Podwodny potwór z alg. Jak wygląda brytyjski okręt z głowicami nuklearnymi po półrocznej misji?
- Okręt podwodny zestrzelił sterowiec. To najdziwniejsze starcie II wojny światowej
- Samochód zderzył się z okrętem podwodnym. To jedyny taki wypadek w historii
- Największa podwodna atomowa katastrofa w historii. Zginęło w niej 129 osób
- Kapitan dodał gazu i skończyło się na katastrofie nuklearnej
Kapitan próbował wynurzyć jednostkę, ale było już za późno. Otwarty system wentylacji spowodował natychmiastowe katastrofalne zalanie przednich przedziałów. Przednie przedziały pochłonęły około 420 m3 (420 ton) wody, zabijając natychmiast 14 ludzi, zanim udało się zabezpieczyć system wentylacyjny. K-429 osiadła na dnie na głębokości 39 m.
Kapitan założył, że otrzymano jego meldunek o wykonaniu próbnego nurkowania i że oficer dyżurny podniesie alarm za około godzinę, jeśli ten nie zgłosi ponownego wynurzenia się na powierzchnię. Rozkazał swojej załodze pozostać na swoich stanowiskach i czekać na ratunek, mimo że z akumulatora łodzi zaczęło wydzielać się wodór. Nikt jednak nie pojawiał się z ratunkiem.
Wysokie kary za wypadek K-429
Kilka godzin później, rankiem 25 czerwca, kapitan Nikołaj Suworow wezwał ochotników. Dwóch marynarzu założyło sprzęt ratunkowy, zamknęło się w szybie ewakuacyjnym w pomieszczeniu torpedowym i pomyślnie wydostało się na powierzchnię. Nie widzieli w okolicy żadnych statków, więc dopłynęli do brzegu, gdzie zostali aresztowani przez żandarmerię. Ich raport dotarł do admirała Jerofiejewa około południa. Do godziny 19:15 tego wieczoru łódź została zlokalizowana, a o godzinie 22:36 pierwszy marynarz wszedł na oczekujące statki ratownicze. Podczas akcji ratunkowej zginęło jeszcze dwóch marynarzy. W sumie ze 100-osobowej załogi śmierć poniosło 16 osób.
6 sierpnia K-429 został podniesiony i odholowany na płytką wodę. Nie stwierdzono żadnych wycieków promieniowania ani zanieczyszczeń.
Kapitan Suworow został skazany na dziesięć lat więzienia. Lichowozow, szef piątego przedziału, został skazany na osiem lat. Aresztowano ich w barakach, w których odbywał się sąd, nie pozwalając im pożegnać się z żonami. Dowództwa flotylli i dywizji również były krytykowane za późną reakcję na incydent. Mimo to, w sowieckim stylu, admirał Jerofiejew nie poniósł żadnych konsekwencji, a nawet został awansowany na naczelnego dowódcę Floty Północnej.
To nie koniec historii K-429
Po tym dramatycznym wydarzeniu można by się spodziewać, że K-429 zostanie wycofana ze służby lub przynajmniej poddana gruntownej naprawie. Jednak radziecka marynarka nie chciała rezygnować z żadnego ze swoich okrętów podwodnych, które stanowiły ważny element strategii odstraszania nuklearnego. Dlatego K-429 została prowizorycznie naprawiony.
Naczelny Dowódca Marynarki Wojennej S.G. Gorszkow poinformował władze ZSRR o zdarzeniu nie jako katastrofie polegającej na utracie łodzi, ale jako "przypadku częściowego przedostania się wody do poszczególnych przedziałów" co miało umożliwić powrót K-429 do służby. Na podstawie tego raportu sporządzono zbyt optymistyczny plan naprawy: zamiast wymaganych 32 miesięcy na naprawy przeznaczono 18 miesięcy.
Naprawy rozpoczęły się w 1984 r. Aby przyspieszyć naprawy, zwiększono dzienną liczbę pracowników z 600 do 1200 osób, co utrudniało kontrolowanie przeprowadzanych prac. Realizacja napiętych terminów wymagała połączenia niekompatybilnych rodzajów prac. Szereg błędów i nieuważne prowadzenie napraw doprowadziło do rozszczelnienia grodzi wewnątrz K-429. 14 marca 1985 r. okręt opuścił dok, choć było pewne, że jednostka nie została naprawiona, a jej stan nawet się pogorszył.
W dniu 13 września 1985 r. K-429 zatonął przy swoim miejscu do cumowania. Po dziesięciu dniach został ponownie podniesiony i wycofany ze służby.
K-429 była jedynym atomowym okrętem podwodnym, który dwukrotnie zatonął. Jego historia pokazuje, jak wielkie ryzyko wiązało się ze służbą na radzieckich okrętach podwodnych, które często były w fatalnym stanie technicznym. Pokazuje też, jak wielka była determinacja i odwaga radzieckich marynarzy, którzy walczyli o życie w ekstremalnych warunkach.