REKLAMA

Recenzja Baldur's Gate 3 po 130 godzinach. Nowy król RPG nie jest idealny

Z Baldur's Gate 3 spędziłem ponad 130 godzin. Wciąż za mało by odkryć wszystkie sekrety gry. Jednak wystarczająco aby sprawdzić, czy wysoki poziom pierwszego aktu rozciąga się na pozostałe rozdziały epickiej przygody. Niestety, na finiszu jest nieco gorzej, lecz BG3 pozostaje kandydatem na tytuł gry roku. To perła w koronie gatunku.

Recenzja Baldur's Gate 3 po 130 godzinach. Nowy król RPG nie jest idealny
REKLAMA

Są takie gry, które towarzyszą ci nawet po odejściu od ekranu. Gry o których myślisz non stop. Gotując. Pracując. Ćwicząc. Baldur's Gate 3 kompletnie pochłonęło moją świadomość i nie rozstawałem się z tym tytułem nawet po wyłączeniu PC. Myślami pozostawałem w ciemnym Podmroku, infiltrowałem wieżę pełną kultystów albo broniłem Wybrzeża Mieczy przed inwazją. Ostatnie dni były cudowne. Absolutnie cudowne.

REKLAMA

Jestem fanem klasycznych cRPG, a Baldur's Gate 3 to spełnienie moich marzeń. "Macie grabki, piaskownicę i się bawcie".

Skok za skokiem, przygodo nadchodzę!

W przeciwieństwie do wielu innych gier RPG, które zabierają gracza w linearną narracyjną podróż, Baldur's Gate 3 oddaje do dyspozycji gigantyczną piaskownicę z masą zabawek. To od nas zależy z których akcesoriów skorzystamy i co zaczniemy budować. Może to być klasyczny zamek fantasy, ale może też najdziwniejsza wulgarna figura, jaka przyjdzie wam świntuchom do głowy.

Baldur's Gate 3 nie jest grą narracyjną. To gra możliwości. Trwa w niej nieustanny taniec klawiszy F5 oraz F8, którymi gracz bada kolejne limity silnika oraz środowiska. Czy można zabić z ukrycia przeciwnika, zabrać złoto z jego zwłok, a następnie reanimować ciało i wmówić mu, że musi nam podać kod do sejfu? Jak najbardziej można. Do skarbca prowadzi też pięć innych dróg i możliwości, a każda ciekawa i promująca kreatywność.

Uwielbiam Larian Studios za to, że grając w BG3 nie czuję się jak idiota. Przeciwnie: jestem zachęcany do rozwijania kreatywności. Czy to prosta wieża ze skrzynek dzięki której przeskakuję za mur, złożona sekwencja skradania dzięki której omijam armię przeciwników, a może dyplomatyczna przepychanka z diabłem od której zależy los całego świata - w mało której innej grze konieczność sięgania po miecz i topór jest tak marginalizowana. I to jest świetne.

Niestety, po czasie odkryłem, że w piaskownicy Baldur's Gate 3 nie wszystkie elementy są równie "elastyczne".

Człowiekowi obiecali nowego Baldura, dostał Silent Hilla

Prosty przykład: do pomieszczenia ze skarbem prowadzą zamknięte drzwi, od środka zaryglowane przewróconą szafą. Alternatywne wejścia do pomieszczenia to ukryte przejście w ścianie oraz spróchniały dach. Byłem ich świadom, ale postanowiłem wybrać rozwiązanie siłowe. Moja wojowniczka przerobiła drewniane drzwi na drzazgi, używając topora. Jednak znajdująca się za drzwiami drewniana szafa broniąca wejścia do środka nie była już możliwa do zaatakowania.

Topór. Łuk. Jęzory ognia. Potężny podmuch. Popchnięcie. Magiczny wybuch. Astralna ręka zdolna do przesuwania ciężkich obiektów. Żadne z tych rozwiązań nie pozwalało rozwalić szafy, chociaż beczki i skrzynki dookoła pękały aż miło. Obiekt został po prostu wyłączony z puli przedmiotów możliwych do zniszczenia lub interakcji, chociaż w żaden sposób nie było to uzasadnione z perspektywy reguł świata czy zasad DnD.

Im dalej w Baldur's Gate 3, tym więcej tego typu sytuacji napotkałem. Żebyśmy mieli jasność: do samego końca pozostałem pod gigantycznym wrażeniem możliwości w tej grze. To prawdziwy fenomen. Coś, dzięki czemu BG3 chce się przejść kilkukrotnie, testując różne możliwości, pomysły, ścieżki i wybory. Zwracam jednak uwagę na to, że ta niesamowita elastyczność gry - słusznie zachwalana - ma swoje limity. Czasem głupiutkie i frustrujące.

Pozostając przy wadach i problemach, Baldur's Gate 3 ma naprawdę sporo błędów. Jest też lekki zjazd jakości.

Scenerie w Baldur's Gate 3 są zachwycające. Zwłaszcza na ultrawide

Doskonale znany dzięki wersji przedpremierowej Akt 1 jest palce lizać. Akt 2 przebił moje oczekiwania, zwłaszcza grając postacią po złej stronie mocy. To zdecydowanie najprzyjemniejszy (i najdłuższy) etap mojej przygody jako autorytarnego, bezwzględnego drowa. Jednak akt 3 pozostawił mnie z niedosytem. Krótki i prosty, silnie odcina się od poprzednich dwóch rozdziałów. Można odnieść wrażenie, że Larianowi odbiła się czkawką wielkość ich własnej gry i po prostu pruli do mety, jako tako zamykając ambitny projekt.

Do tego w grze pozostało bardzo wiele poważnych błędów. Bardzo potężna figurka z gaju druidów traci swoje magiczne właściwości, a gdy gracz kładzie ją na ziemię, wszystkie postaci dookoła (nawet członkowie drużyny) zaczynają go atakować. Innym razem moja postać została przeciążona chociaż nie przekroczyła limitu udźwigu. Nie pomogło rozebranie jej do naga i wyrzucenie całego ekwipunku. Dopiero ponowne przeciążenie wyregulowało błędną pętlę. Przed twórcami naprawdę sporo łatania, do czego sami się zresztą przyznają.

Ponarzekałem, więc z czystym sumieniem mogę napisać: Baldur's Gate 3 to król cRPG. Cesarz wręcz. Papież, jeśli wolicie.

Kluczowe sceny dialogowe są świetnie wyreżyserowane

Gra Larian Studios powinna stanowić punkt odniesienia dla wszystkich producentów klasycznych gier RPG. Pod względem możliwości. Grafiki. Dialogów. Walki. Tytuł wygląda jak absolutny cukierek. Gram na monitorze ultrawide, z ustawieniami Ultra i panoramy autentycznie zapierają dech w piersiach. To jak wygląda Klasztor Jutrzenki czy Podmrok to absolutna uczta dla oczu.

Chociaż przez większość czasu BG3 rozgrywa się wysoko nad głowami drużyny, produkcja serwuje imponująco szczegółowe modele postaci. Aż kipi w nich życie. Nie jest to ten sam poziom gry aktorskiej co w grach Sony jak God of War, ale emocje są wyraźne jak czarne litery na białym tle. Wściekłość, smutek, miłość - wszystko pięknie maluje się na twarzach towarzyszy, których nie da się nie lubić. Za każdym wskoczyłbym w ogień. Poza tobą Wyll, ty szlachetny naiwniaku.

Nawet walka - bardzo statyczna, ociężała wręcz względem współczesnych produkcji action RPG - daje masę frajdy. Zaklęcia wyglądają przepięknie, a trzęsąca się kamera od ciosów krytycznych mojego wojownika podkręca satysfakcję. Gdzieś w połowie drugiego aktu wasze postacie będą już tak doświadczone, że konfrontacje mocno ruszają z kopyta. Więcej jest wszystkiego - potężnych zaklęć, serii ciosów, niesamowitych ataków ukradkowych.

Gdy mój łotrzyk zachodzi wroga po cichu, po raz 8 czy 80 skracając jego życie jednym pchnięciem, zawsze daje to masę frajdy. Pod koniec przygody postaci są już tak potężne, że czujemy się niemal jak bogowie, rozrywając oddziały przeciwników na strzępy samym spojrzeniem. Aż się człowiekowi przypomina Baldur's Gate 2: Shadows of Amn i Sarevok w drużynie, z którym ramię w ramię wycina się przeciwników w pień.

Najlepsze jest to, że poczucie potęgi "się po prostu należy". Zostało bowiem wypracowane dziesiątkami godzin.

Z każdą kolejną godziną walki w BG3 stają się coraz lepsze

Gracz spija owoce własnych starań. Spienięża dziesiątki godzin spędzone na dogłębnej eksploracji świata oraz wykonywaniu zadań pobocznych. Na przechodzeniu małych jaskiń, które ostatecznie okazują się gigantycznymi podziemnymi świątyniami, z kilkoma poziomami korytarzy. Jeśli lizałeś ściany, rozmawiałeś ze szczurami, zaglądałeś pod kamienie, reanimowałeś zwłoki zyskując unikalne informacje i handlowałeś walcząc o każdą sztukę złota - dlaczego by nie mieć z tego nagrody?

Ta nagroda w Baldur's Gate 3 to potęga. To przyjemność zalania wrogiego garnizonu prawdziwym deszczem ognia, stojąc na wzgórzu i obserwując to z daleka. To możliwość zasztyletowania wrogiego generała w jego komnacie, nim ten zdąży dopić kielich wina. To rozmowa z bogami Faerunu jak równy z równym, opierając się ich dominacji w testach kości na mądrość, charyzmę, kondycję czy inteligencję. To w końcu realna zmiana świata, z jego postaciami niezależnymi. Mniam.

Baldur's Gate 3 to solidny kandydat na grę roku oraz najlepsza klasyczna gra cRPG ostatnich dekad.

Klasyczne gry cRPG nie tylko wciąż żyją, ale mają się naprawdę nieźle. Tyrrany, Pathfinder, Torment, Shadowrun, Divinity, Wasteland - to wszystko nieźle, bardzo dobre bądź wybitne serie. Baldur's Gate 3 zawiesza jednak poprzeczkę jeszcze wyżej. Tak wysoko, że nie wiem, czy jakikolwiek producent zaoferuje jeszcze więcej zawartości na podobnym poziomie. Taki moloch powstaje raz na dekadę. Albo rzadziej.

Największe zalety:

  • Spełnienie marzeń fanów papierowego DnD przeniesione do gry wideo
  • Gra premiuje kreatywność, nie ma graczy za idiotów
  • Akt 2 to mistrzostwo świata
  • Po 8-10 poziomie doświadczenia walki stają się świetne
  • Gra cRPG w której bycie "tym złym" jest nie tylko możliwe, ale też ciekawe
  • Oprawa graficzna: od pięknych panoram po modele towarzyszy
  • Chcę się grać więcej niż raz

Największe wady:

  • Wiele poważnych bugów, pilna potrzeba łatek
  • Akt 3 odstaje poziomem
  • Problemy z cross-save i co-op

Ocena recenzenta: 9/10

REKLAMA

Baldur's Gate 3 to kolejna gra na mojej krótkiej liście najlepszych tytułów całego 2023 roku. Produkcja konkuruje z takimi hitami jak Resident Evil 4 Remake, The Legend of Zelda: Tears of the Kingdom, Metroid Primo Remastered i Star Wars Jedi: Survivor. BG3 zachwyca. Imponuje. Uzależnia. Dostałem więcej niż oczekiwałem i chociaż nie jest idealnie, to jest cudownie.

Baldur's Gate 3 to nowy król klasycznych cRPG.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA