Najpotężniejszy youtuber na świecie pozywa współpracownika. Pokłócili się o kanapkę z mięsem
Sprzedawał burgery ze swoim brandingiem, a teraz pozywa firmę, która go spiknęła z tym pomysłem. Brzmi sensownie? W przypadku tego twórcy - tak, zaskakująco tak, i to bardzo.
Dzisiaj porozmawiamy o wirtualnych restauracjach, które stały się niesamowicie popularne w pandemii. Swoją własną “sieć” mieli m.in. Mariah Carey, Wiz Khalifa czy Steve Aoki. I jakie to było proste, aby zamówić z takiej restauracji, której sieć pojawiła się w internecie ot tak. Ale haczyki wyszły po czasie. I w tym momencie, jeden z największych twórców, który rozpowszechnił ten koncept, pozywa markę, z którą współpracował.
Wirtualne restauracje? A co to?
Koncept wirtualnych restauracji jest prosty: możemy mieć restaurację KebabPOL. Ta sprzedaje kebaby i inne wytwory z mięsa powiązanego z kuchnią “a, wydaje mi się, że turecką”. Do takiego przybytku może się zgłosić firma, która reprezentuje dużego twórcę. Ten z kolei chce otworzyć swoją sieć restauracji z burgerami, ale nie chce wynajmować lokali, zatrudniać ludzi. Więc dogadują się: KebabPOL będzie na boku robił burgery dla twórcy, a ten będzie dostarczał/zapewni dostawcę do swojego jedzenia.
Burgery twórcy są dostępne jedynie w aplikacjach na dostawę typu Uber Eats czy Glovo. Na koniec dnia dzielą się zyskiem i volia, oto cały opis działania tego. Takich restauracji w Stanach Zjednoczonych jest ogrom, w Polsce kilku próbowało - i efekty tego opowiemy w najbliższym czasie w Magazynie Spider’s Web+.
Inna nazwa na wirtualne restauracje to kuchnie widmo, czy niewidoczne restauracje.
Tutaj wchodzi największy twórca na świecie
Jimmy Donaldson, którego możecie kojarzyć jako MrBeast, w środku pandemii otworzył swoją własną sieć wirtualnych restauracji, Beast Burgers. Jest jeden problem. Jak podaj Engadget, MrBeast wniósł o skierowanie sprawy sądowej przeciwko Virtual Dining Concepts, firmie stojącej za jego siecią fast foodów MrBeast Burger działającą wyłącznie na zasadzie dostaw, oskarżając ją o szkodzenie jego marce.
Virtual Dining Concepts miało postawić na szybką ekspansję marki kosztem jakości, co zaowocowało niskiej jakości jedzeniem, negatywnie wpływając na wizerunek twórcy. Jego celem jest zakończenie umowy licencyjnej i zamknięcie przedsięwzięcia. Tak, zapowiada się szybki koniec Beast Burgers.
Wiele krytycznych recenzji określa burgery jako "niedające się zjeść" i "obrzydliwe", z tysiącami skarg od klientów na surowe mięso, zimne frytki, brakujące elementy i niezrealizowane zamówienia. Inny problem jest w tym, że niektóre lokalizacje miały olewać wymagania dot. brandingu i dostarczać kanapki w reklamówkach czy papierowych torebkach - bez logo sieci MrBeasta.
Prawnicy MrBeasta twierdzą, że Virtual Dining Concepts zignorowało lub nie było w stanie naprawić problemów jakościowych. Twórca twierdzi, że nie otrzymał żadnych tantiem, pomimo przysługujących mu roszczeń.
Oskarża także wirtualną sieć restauracji o wykorzystywanie jego brandingu i znaków towarowych bez zgody. A pozew sugeruje też, że firma wykorzystuje branding MrBeasta, aby przyciągnąć inne znane osobistości.
Reasumując: coś nie pykło. Beast Burgers is no more. A jeżeli nie spróbowaliście, a chcieliście - wychodzi na to, że nic nie straciliście.
Sprawdź: Sprawdziłem, jak wygląda pierwszy polski Popeyes. I już wiem, że namiesza w kociołku z fast foodami