Nintendo pomogło odnaleźć porwaną nastolatkę. Kup swojemu dziecku Switcha
Po doniesieniach z USA wiem już, że niepotrzebnie odmawiałem mojej prawie 9-letniej córce zakupu Nintendo Switcha. Okazało się, że dzięki działaniom firmy udało się odnaleźć i uratować porwaną nastolatkę.

W Stanach Zjednoczonych właśnie dobiegł końca proces pewnego porywacza, który rok temu porwał w Virginii nastolatkę poznaną w internecie. Udało się go zatrzymać i doprowadzić przed oblicze sprawiedliwości. Za porwanie i uwięzienie nastolatki spędzi 30 lat w więzieniu. Po zakończeniu procesu na jaw zaczęły wychodzić okoliczności sprawy, które do tej pory były tajne ze względu na dobro śledztwa. Okazało się, że gdyby nie pomoc Nintendo, to sprawa mogłaby się skończyć tragicznie.
Nintendo pozwoliło namierzyć Switcha porwanej
Nastolatka poznała swojego porywacza w internecie i na początku nic nie wskazywało, że ma do czynienia z niebezpiecznym człowiekiem. Została przez niego porwana ze swojego domu, śledczy nie ujawniają czy została podstępem wyprowadzona z domu, czy siłą, ale do tej pierwszej wersji skłania fakt, że porywacz pozwolił jej wziąć ze sobą Nintendo Switch. Poszukiwania dziewczyny szybko utkwiły w martwym punkcie, porywacz wywiózł ją do Arizony - prawie 3000 km od miejsca zamieszkania, tam doświadczyła przemocy.

Poszukiwania w miejscu jej zamieszkania nie przynosiły rezultatów, gdy pewnego dnia jedna z koleżanek porwanej zobaczyła powiadomienie w konsoli, że ta jest online. Szybko przekazała tę informację służbom.
Co ciekawe - nikt z prowadzących śledztwo w ogóle nie wpadł na pomysł sprawdzenia jej profili w sieci. Dopiero przytomność jej koleżanki pozwoliła wpaść na trop porwanej. Agenci FBI (bo to oni zajmują się porwaniami w Ameryce), wystąpili z prośbą do Nintendo o podanie adresu IP tej konsoli, a następnie po nitce dotarli do kłębka, czyli w tym przypadku do IP sieci, a następnie do kompleksu apartamentowców.
Tam założono obserwację i wytypowano porywacza. Po 11 dniach nieobecności dziewczynka wróciła do domu. Reszta informacji z różnych względów jest niejawna.
W całej tej sprawie pochwały należą się Nintendo
Rodem gigantów ze świata tech mogło odmówić podania danych zasłaniając się prywatnością, szyfrowaniem, kwestiami moralnymi. Tymczasem Japończycy pospieszyli z pomocą. Może i nie wydają gier z obsługą naszego języka, ale za to nie uciekają przed pomocą, więc w ostateczności nie są taką złą firmą.