Czołg nosorożec pomógł wygrać wojnę. Ten wynalazek zadziwia nawet dzisiaj
Bocage to krajobraz charakterystyczny dla Normandii we Francji, składający się z wysokich nasypów ziemnych porośniętych drzewami i krzewami, które otaczały małe pola. Brzmi niewinnie, prawda? Jednak dla alianckich żołnierzy i czołgistów, którzy wylądowali na francuskim wybrzeżu 6 czerwca 1944 r. w ramach operacji Overlord, okazał się prawdziwym koszmarem.
Po lądowaniu w Normandii 6 czerwca 1944 r., alianci natrafili na duży problem. Otóż krajobraz tej części Francji był pokryty licznymi żywopłotami, które składały się z wysokich nasypów ziemnych porośniętych drzewami i krzewami. Te naturalne bariery ograniczały ruch czołgów i utrudniały współpracę z piechotą. Niemcy wykorzystywali te żywopłoty do ukrycia swoich stanowisk obronnych i ostrzeliwania aliantów z zaskoczenia.
Koszmar bocage
Bocage utrudniał ruch czołgów i zapewniał Niemcom doskonałe schronienie do prowadzenia obrony. Niemieccy żołnierze wykorzystywali nasypy do okopania się w nich i umieszczania karabinów maszynowych i dział. Alianci mieli trudności z koordynowaniem ataków i wsparciem artyleryjskim. Walki toczyły się od pola do pola, a alianci ponosili duże straty.
Aby przezwyciężyć ten problem, alianci musieli znaleźć sposób na szybkie i skuteczne przebijanie się przez żywopłoty. Niektóre jednostki próbowały używać do tego celu min, ładunków wybuchowych lub ciężkich pojazdów inżynieryjnych, ale te metody były zbyt czasochłonne, niebezpieczne lub nieskuteczne.
Dodatkowym problemem przy pokonywaniu bocage był system korzeniowy żywopłotów. Rosły one tam od setek lat i trudno było je usunąć nawet przy eksplozji. Niektóre żywopłoty były tak gęste, że inżynierowie musieli najpierw wysadzić dziurę w brzegu, którą później spychacz miał oczyścić i poszerzyć. Czołgi były w stanie przedrzeć się przez żywopłoty zgniatając je, ale robiąc to, odsłaniały swój słaby pancerz od spodu i padały ofiarą dział przeciwpancernych lub granatników Niemców.
Przeczytaj także:
- Oto najdziwniejsza krzyżówka czołgu, jaką widzieliście. Wygląda jak z kreskówki
- Ten pancerz był zrobiony z trocin i kleju. Miał chronić czołgi przed minami
- Czołgi żyrafy to nie sen. Takie pojazdy miały powstać naprawdę
- Przyczepili do czołgów silniki rakietowe. Pomysł był genialny, ale nie pomyśleli o jednym
Pomysł, który zmienił oblicze bitwy
Pomysł na rozwiązanie tego problemu przyszedł do głowy amerykańskiemu sierżantowi Curtisowi G. Culinowi z 102. batalionu pancernego 2. Dywizji Pancernej. Culin był mechanikiem i interesował się wynalazkami. Podczas rozmowy z innymi żołnierzami usłyszał o potrzebie stworzenia urządzenia, które pozwoliłoby czołgom pokonywać żywopłoty.
Culin wpadł na pomysł wykorzystania stalowych belek pochodzących z niemieckich przeszkód przeciwdesantowych, które były rozrzucone po plażach. Culin zaproponował przymocowanie tych belek do przedniej części czołgu tak, aby tworzyły ostre “rogi”, które mogłyby rozdzierać żywopłoty i torować drogę dla innych pojazdów.
Culin przedstawił swój pomysł swojemu dowódcy, pułkownikowi Paulowi A. Disneyowi, który był nim zachwycony i natychmiast zlecił jego realizację. Culin i jego koledzy zmontowali pierwsze prototypy Rhino (Nosorożca) na bazie czołgów M4 Sherman i przetestowali je na poligonie. Okazało się, że urządzenie działało znakomicie i nie wpływało negatywnie na osiągi czołgu. Urządzenia te zostały użyte do modyfikacji prawie trzech czwartych czołgów M4 Sherman i Stuart oraz niszczycieli czołgów M10, które walczyły w Normalndii.
Do sierpnia 1944. dostarczono sześćset zębów typu Mark I, które miały być zamontowane na czołgach Sherman V. Wyprodukowano kolejne 1000 zębów typu Mark II, które miały być zamontowane na Shermanach i M10, a także 500 zębów Mark III dla czołgu Cromwell.
Czołgi - nosorożce w Normandii
Pierwsze czołgi - nosorożce zostały użyte bojowo pod koniec lipca 1944 r. podczas operacji Cobra, czyli alianckiej ofensywy mającej na celu przełamanie niemieckiej linii obrony w Normandii. Czołgi nosorożce okazały się bardzo przydatne do otwierania dróg dla innych pojazdów i piechoty oraz do niszczenia niemieckich stanowisk obronnych ukrytych za żywopłotami. Czołgi po prostu podjeżdżały do żywopłotów i wyrywały w nich zębami przejścia. Pojazdy nie musiały nawet specjalnie zwalniać. Wynalazek okazał się niezwykle prosty i skuteczny. Jak wyglądała taka wyrwa wykonana przez czołg - nosorożec, możecie zobaczyć niżej.
Rhino tank były używane nie tylko przez Amerykanów, ale także przez Brytyjczyków i Kanadyjczyków, którzy otrzymywali je od swoich sojuszników. Brytyjska nazwa dla tych czołgów to Prongs, czyli rogi. Niektóre jednostki alianckie modyfikowały Rhino tank według własnych pomysłów, dodając np. łańcuchy, kolce lub ostrza do belek.
Wynalazek miał ogromny wpływ na przebieg walk w Normandii, które pokazywał pomysłowość i kreatywność żołnierzy. Rhino tank to przykład innowacyjności i dostosowania się do warunków pola walki. To także dowód na to, że czasem nawet najprostsze rozwiązania mogą być kluczowe dla zwycięstwa.