Pojechałem do Gdańska zobaczyć, jak 5G Plusa może umilić wakacje

Lokowanie produktu: PLUS

Nieważne, czy chcecie pobrać odcinek serialu na dworcu, bo zaraz wsiadacie do pociągu. Nieważne, czy korzystacie z aplikacji do kupowania biletów albo internet podczas wyjazdu służy wam wyłącznie do tego, aby czytać informacje o zabytkach. Z 5G to wszystko wykonuje się szybciej i skuteczniej. Wiem, bo sprawdziłem to w Gdańsku: na starym mieście, plaży i w trakcie przejazdów z jednej pięknej dzielnicy do drugiej.

Więcej naszych wakacyjnych relacji znajdziesz na stronie wakacjezplusem.spidersweb.pl.

Pojechałem do Gdańska zobaczyć, jak 5G Ultra może umilić wakacje

Plaża w Stogach może nie jest tak oblegana jak inne popularne nadmorskie miejscowości, ale i tak turystów oraz zapewne mieszkańców Gdańska w ten lipcowy weekend nie brakowało. Najwięcej ludzi znajdowało się w części blisko portu – natura i przemysłowy krajobraz: to połączenie w zadziwiający sposób ciągle mnie zachwyca – pewnie ze względu na kąpielisko, ale nawet idąc bardziej na wschód nie dało się powiedzieć, że ma się plażę i morze tylko dla siebie. Mimo tłumów i ewidentnego dużego natężenia, ikonka 5G na telefonie nie okłamywała – internet chodził szybko i stabilnie. Skłamałbym mówiąc, że widok statków na horyzoncie i rozbijających się o brzeg fal może mnie znudzić, ale z ciekawości sprawdzałem, jak działa odtwarzanie i pobieranie filmów. Odpowiedź: wzorowo.

Wyobraźcie to sobie: spędzacie na plaży kilka godzin, po kąpieli i spacerach chcecie chwilę odsapnąć. Wyciągacie telefon, odpalacie serial i już. Zero stresu, zero oczekiwania, błyskawicznie się wczytuje. To samo można powiedzieć o audiobookach czy po prostu działaniu serwisów społecznościowych. Film w wysokiej rozdzielczości, pokazujący morze, wysyła się do bliskich w mgnieniu oka. Bycie turystą z 5G to zupełnie inna jakość odpoczynku. A szczególnie docenia się to stojąc w kolejce po frytki czy gofry. Wejście na plażę w Stogach to typowy odpust. Może to urok morza i czar wakacji, ale przychylniejszym okiem patrzyłem na watę cukrową, tandetne pamiątki, zmywalne tatuaże czy stoiska z hitem tegorocznych wakacji, czyli pluszową gęsią. Ma to swój swojski, sielski urok.

O prawdziwej mocy 5G przekonałem się w historycznym miejscu – na placu Solidarności. Niedawno Plus ruszył z 5G Ultra. W wybranych lokalizacjach transfer może być porównywalny do światłowodu. A w moim przypadku, na podstawie portalu speedtest.pl, prędkość była większa niż średnia dla internetu światłowodowego wg danych SpeedTest.pl. 5G Ultra działa dzięki agregacji 3 pasm – dwóch w technologii 5G (2600 MHz i 2100 MHz) oraz dodatkowo warstwy 4G (1800 MHz).

Siedząc przed pomnikiem Poległych Stoczniowców 1970, historyczną bramą nr 2 Stoczni Gdańskiej i przede wszystkim przed Europejskim Centrum Solidarności (budynek świetnie wpisuje się w stoczniowy klimat okolicy i mnie zachwyca do dziś) w dosłownie kilka sekund pobrałem serial czy korzystałem z sieci nie odnotowując, że coś się zacina czy zwleka z działaniem. Nagle zwykłe, codzienne rytuały prezentują się nieco inaczej. Niby znałem tę funkcję od dawna i korzystam z niej regularnie, to kiedy jest się turystą i świat wygląda nieco przyjaźniej, nawet takie drobiazgi cieszą jakoś bardziej. Najechałem obiektywem Google na historyczny pomnik, a po chwili zobaczyłem szczegóły na jego temat. To oczywiście banalna refleksja, ale chyba ciągle nie zdajemy sobie sprawy z tego, jak internet pozwala uczynić nasze życie łatwiejszym. Kilka kliknięć i wiem o miejscu tak wiele, że nie potrzebuję przewodnika.

Mogę też załatwić bilety na komunikację miejską czy wejściówki do muzeów, albo sprawdzić, gdzie w okolicy jest przyjemna knajpka. Na co dzień zwykle korzystam z LTE+ i przesiadka na 5G mnie naprawdę zaskoczyła. Ewidentnie działało wszystko lepiej i szybciej. A czasami kwestia sekund ma znaczenie. Na przykład gdy trzeba pobrać aplikację pozwalającą nabyć bilety komunikacji miejskiej albo po prostu sprawdzić, czy nadjeżdżającym tramwajem dojadę tam, gdzie chcę.

W takim mieście jak Gdańsk ma to szczególne znaczenie. Mimo że nie mieszkam nad morzem, mocno przesadzając i oburzając mieszkańców stwierdzam, że znam miasto dobrze. Nie skłamię pisząc, że odwiedzam je regularnie i że Gdańsk przeważnie jest odpowiedzią na pytanie: "to gdzie jedziemy?". Za każdym razem wyjazd jest nieco inny. Tym razem jak zwykle kręciłem się dużo po moim ukochanym Brzeźnie, ale za to też nieco więcej po bocznych uliczkach starego miasta. Odwiedziłem również tereny postoczniowe, które przerobione zostały na modną miejscówkę z restauracjami i klubami. W niedzielę odbywał się tam targ, gdzie ludzie wystawiali biżuterię, ubrania, obrazy, ceramikę czy płyty winylowe. Telefon ciągle pokazywał 5G, więc w razie czego mogłem szybko sprawdzić, co to za album, który wpadł mi w oko.

Boleśnie przekonałem się o tym, że weekend to za mało, aby pojechać do Wrzeszcza (ul. Wajdeloty, polecam!), przejść się po parku Oliwskim, więcej czasu spędzić w Nowym Porcie czy w końcu zahaczyć o Dolne Miasto, niezwykle klimatycznie prezentujące się na zdjęciach.

Moim zdaniem to jest największy urok Gdańska, coś, czego nie ma żadne inne miasto w Polsce

Tutaj każda dzielnica tworzy swój własny, unikalny charakter, zachowując tożsamość i niezależność. Nie przez przypadek miejscowi oburzają się, gdy mówicie, że znajdujecie się "na Brzeźnie/Wrzeszczu/Oliwie". Nie, jest się "w Brzeźnie, we Wrzeszczu, w Oliwie". Co więcej, gdańszczanie nie mówią np., że jadą do centrum, ale że zmierzają… do Gdańska. Pamiętam moje zdziwienie, gdy kiedyś w nocnym autobusie pan zapytał mnie, czy jedziemy do Gdańska. "A gdzie mamy jechać, przecież już minęliśmy Sopot i znajdujemy się w Gdańsku" pomyślałem i bezmyślnie odpowiedziałem, że tak. Na szczęście nie wprowadziłem go w błąd, bo faktycznie jechał przez centrum, ale dopiero później zdałem sobie sprawę, o co tak naprawdę chodziło. I właśnie tę niezależność, fakt, że dzielnica to w zasadzie odrębne miasto, sprawiają, że pobyt w Gdańsku jest zawsze wyjątkowy.

Miejsc jest tyle, że właśnie dlatego dobrze mieć w kieszeni smartfon z szybkim internetem, by na bieżąco sprawdzać atrakcje czy czytać o historycznych miejscach, które właśnie zwiedzamy. TikTok, gdy już wyczuł, że jadę do Gdańska, zaczął mi podrzucać filmiki o interesujących knajpkach wartych odwiedzenia. Sięgałem po telefon i nie denerwowałem się, że materiał długo się wczytuje – właśnie dla takiego komfortu docenia się 5G na wakacjach czy nawet podczas krótkich, weekendowych wypadów.

Lokowanie produktu: PLUS
Najnowsze