REKLAMA

LOT wrócił nad biegun północny. Załoga została wyposażona w polarny zestaw przetrwania

Dzięki temu lot z Tokio do Warszawy skrócił się o 1,5 godziny. Trasa uzależniona jest choćby od poziomów skali prognozy kosmicznej, a załoga zabrać musi ze sobą m.in. piłę do lodu.

18.06.2023 15.03
LOT wrócił nad biegun północny. Załoga została wyposażona w polarny zestaw przetrwania
REKLAMA

Lot Dreamlinera nad biegunem północnym możliwy był dzięki decyzji ULC o zmianie w części Certyfikatu Przewoźnika Lotniczego AOC, polegającej na rozszerzeniu obszaru prowadzenia operacji o północną strefę polarną oraz o zwiększeniu ETOPS ze 180 do 207 minut dla samolotów typu Boeing B787-8 oraz B-787-9.

REKLAMA

W praktyce oznacza to, że Dreamlinery PLL LOT mogą wykonywać rejsy nad biegunem północnym a dzięki zwiększonemu ETOPS o 15 proc. wybrać trasę bardziej ekonomiczną z dogodnymi lotniskami zapasowymi – poinformował rzecznik PPL Lot Krzysztof Moczulski.

Pierwszy taki lot już się odbył

Żeby stało się to możliwe, należało przygotować nowe procedury i dokumenty, wyszkolić dyspozytorów lotniczych, pilotów i członków personelu pokładowego. Zmiany zaszły także w oprogramowaniu. Doszło też do zakupów – załoga musiała mieć przy sobie "polarny zestaw przetrwania", w skład którego wchodzą m.in. kombinezony polarne, folie NRC dla pasażerów czy w końcu piła do lodu.

LOT przypomina, że samoloty państwowego przewoźnika już w latach 80. pokonywały trasę polarną, "mimo dość prymitywnego wyposażenia nawigacyjnego samolotów typu IL-62M". Wówczas realizowane były tzw. rejsy rybackie przewożące pracowników Dalmoru (państwowej spółki odpowiedzialnej za połów ryb) do Anchorage na Alasce.

Loty nad biegunem północnym to szansa na nowe kierunki

REKLAMA

Teoretycznie w przyszłości możliwe będzie np. bezpośrednie połączenie do Honolulu na Hawajach. Trasa polarna to nie tylko nowe obowiązki czy krótszy czas podróży i mniejsze zużycie paliwa. Są też pewne ograniczenia. Realizacja lotu zależna jest od poziomów skali prognozy kosmicznej, które mają wpływ na systemy nawigacji satelitarnej czy łączność radiową.

Przygotowania do wdrożenia takich operacji były poprzedzone kilkumiesięczną pracą zespołu, który na podstawie przepisów EASA musiał wprowadzić wiele działań – poinformował Moczulski.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA