Oto nowy Fujifilm X-S20. Szukasz aparatu do podróży? Nie szukaj dalej
Fujifilm X-S20 to zapowiada się świetnie, rozwiązując problemy poprzednika. Nowa jest też cena, ale do takich zmian musimy się już przyzwyczaić.
Fujifilm X-S10 to jeden z najlepszych aparatów, który łączy piękne wzornictwo ze świetnymi możliwościami foto, wideo, oraz rozsądną ceną do 5000 zł. Sam polecałem go wielu osobom jako najlepszy aparat do zdjęć i filmów w podróży, rodzinnych czy codziennych.
X-S10 miał jednak pewne problemy. To śmieszne, ale nawet dzisiaj rano obudził mnie telefon od nieznajomego twórcy, który obejrzał moją recenzję X-S10 i miał szereg pytań, jak poradzić sobie z przeciętnie działającym systemem AF. Oprócz tego X-S10 ma malutki akumulator, który szybko się rozładowywał.
Według zapewnień producenta te wszystkie problemy rozwiązano w pokazanym dzisiaj Fujifilm X-S20, dodając dodatkowe możliwości twórcze oraz nową aplikację do łączenia się ze smartfonem: FUJIFILM XApp.
Stara matryca, ale zupełnie nowy procesor i AF z AI
Fujiiflm X-S20 ma sensor APS-C X-Trans CMOS 4 o rozdzielczości 26,1 Mpix, czyli ten sam sensor, co u poprzednika czy w modelu X-T4. To bardzo udany sensor, który daje świetne, naturalne kolory, typowe dla aparatów tej marki. Jest też stabilizowany.
Zmianą jest nowy X-Processor najnowszej, piątej generacji, który pozwala na dużo więcej i daje nowe życie sensorowi.
Przede wszystkim producent obiecuje o wiele lepszy AF, także w trybie wideo. X-S20 dostał układ autofokusa z detekcją obiektów opartą na algorytmach sztucznej inteligencji. Algorytmy sztucznej inteligencji umożliwiają wykrywanie i rozpoznawanie zwierząt, ptaków, samochodów, motocykli, rowerów, samolotów, pociągów, owadów, a nawet dronów.
Zaawansowany algorytm predykcyjny umożliwia stabilne utrzymywanie ostrości na obiekcie nawet w trybie autofokusa ciągłego (AF-C). Wydajność AF ma być na poziomie porównywalnym do tego w układach zastosowanych w aparatach 5 generacji serii X, takich jak Fujiiflm X-T5. Pożyjemy i zobaczymy, ale jestem przekonany, że to będzie duży skok do przodu.
X-S20 to potężna bestia do nagrywania wideo!
Zastosowanie nowego procesora otworzyło drogę do poszerzenia możliwości wideo w Fujifilm X-S20. I tak aparat oferuje możliwość zapisu wideo do 6,2K/30P 4:2:2 10-bit wewnętrznie. Producent tego nie podaje, ale liczę na to, że w trybie 4K będziemy mieli możliwość nadpróbkowania z 6K, dzięki czemu, obraz 4K będzie się charakteryzować dużo większą szczegółowością.
Skoro o wideo 4K mowa, to maksymalny klatkaż to 60 kl./s. Do dyspozycji mamy także Full HD 1080p do aż 240 kl./s.
Po podłączeniu za pośrednictwem złącza HDMI zewnętrznego rejestratora ATOMOS mamy możliwość rejestracji materiałów RAW z aparatu w postaci filmów w 12-bitowym formacie Apple ProRes RAW w rozdzielczościach do 6,2K i o klatkażu do 29.97 kl./sek. Z kolei podłączenie urządzenia Blackmagic Design Video Assist 12G otwiera drogę do zapisu materiałów RAW z aparatu w formacie Blackmagic RAW w rozdzielczościach do 6.2K i o klatkażu do 29.97 kl./sek. To wielki krok naprzód, bowiem poprzednik oferował „tylko" wideo 4K 30 kl./s 4:2:0 200Mbps/100Mbps 8-bit wewnętrznie.
W X-S20 nie zabrakło także płaskiego profilu F-Log2, umożliwiając rejestrację wideo w poszerzonym do ponad 13 działek EV zakresie dynamicznym.
Osoby nagrywające wideo ucieszą się także z dodania drugiego gniazda typu jack 3,5 mm. W ten sposób nie musimy korzystać z adaptera USB-C, aby podłączyć słuchawki do odsłuchu. Mała, ale ważna zmiana.
Skoro już o USB-C mowa, to X-S20 pozwala także na podłączenie do komputera w charakterze kamery internetowej, bez konieczności korzystania z oprogramowania w rodzaju FUJIFILM X Webcam. W czasie streamów możemy stosować tryby symulacji filmu. Ustawienia fotograficzne mogą być regulowane nawet wtedy, gdy aparat jest podłączony do komputera.
Nowy aparat Fujifilm jest kompatybilny z dodatkowym wentylatorem chłodzącym (Fujifilm Fan-001), który został pokazany wraz z aparatem X-H2. Kosztujący 199 dol. dodatek znacznie wydłuża żywotność nagrywania.
Jak widzicie, Fujifilm X-S20 ma ogromne możliwości wideo, które powinny zadowolić wielu twórców, szczególnie tych nagrywających na YouTube, social media.
Wygląda tak samo dobrze, ale pracuje dwa razu dłużej
Z zewnątrz Fujifilm X-S20 przypomina poprzednika, ale zastosowano tu szereg ulepszeń.
Nieduży korpus jest bardzo prosty i nawiązuje do tradycyjnych aparatów sprzed lat. Wyróżnia się też sporym gripem z przodu, joystickiem z tyłu, kilkoma przyciskami oraz tarczą PASM u góry.
Najważniejsza zmiana konstrukcyjna to nowy akumulator. Zamiast malutkiego NP-W126S znanego z aparatów kompaktowych, w X-S20 zastosowano wydajne ogniwo NP-W235, stosowane w sztandarowych modelach. Dzięki temu X-S20 jest w stanie wykonać ok. 800 zdjęć na jednym ładowaniu — ponad dwukrotnie więcej niż poprzednik. To skok w zupełnie inną epokę pod względem czasu pracy i świetna wiadomość. Poprzedni model ważył 465 g, a nowy X-S20 491 g. 26 gramów różnicy to nic, a korzyści z nowego akumulatora są ogromne.
Jeśli chodzi o wyświetlacze, X-S20 ma wizjer elektroniczny o powiększeniu 0,62x z 2,36 mln punktów i częstotliwością odświeżania 100 kl./s. Zarówno X-S10, jak i X-S20 posiadają 3-calowy tylny wyświetlacz, ale w X-S20 zastosowano panel o rozdzielczości 1,84 mln punktów, podczas gdy X-S10 ma 1,04 mln punktów. Te zmiany zapewnią dużo wyższy komfort pracy.
Kształt dźwigni zasilania został zmieniony, aby ułatwić jej obracanie. Do tego, zwiększono średnicę niektórych pokręteł, rozmiar niektórych przycisków, takich jak górne przyciski ISO i Q. Grip z przodu jest też nieco większy, bo mieści większy akumulator.
Fujifilm X-S20 ma tryb vlogowy, ale...
Tryb vlogowy został uwzględniony na tarczy PASM. Wystarcz przekręcić i mamy. Pod jego włączeniu, na ekranie możemy kontrolować 6 najważniejszych parametrów do nagrywania samego siebie w prosty sposób. Fajne uproszczenie, jeśli nie chcemy zbytnio się rozpraszać w czasie kręcenia. Niestety, ani słowa o możliwości nagrywania w pionie.
Swoją drogą, to pokazuje, jak bardzo producenci sprzętu foto są w tyle za innowacjami i trendami. Vlogi swój szczyt popularności miały gdzieś ok. 2017-2019 roku. Dobrych kilka lat później nagle mamy wysyp aparatów stworzonych do vlogowania, ze specjalnymi trybami do tego. Producenci foto: podpowiem wam coś. Dzisiaj nagrywamy pionowe wideo. Popatrzcie jak robi to nasz Oliwier Nytko albo wielu twórców foto i wideo. Aparaty powinny być przygotowane do szybkiego nagrywania pionowego wideo, najlepiej już z nałożonym dobrej klasy presetem/filtrem i możliwością błyskawicznego transferu na smartfona lub komputer. Który aparat na rynku ma taką możliwość? Nieliczne. Który producent opiera swoją komunikację marketingową na tym elemencie? Żaden. Co najwyżej nagrywanie w pionie jest prezentowane gdzieś na końcu, jako jedna z wielu funkcji. Chcecie, aby wasze aparaty były kochane przez młodych twórców? Odpowiadajcie na ich potrzeby tu i teraz, a nie za kilka lat. I w sposób, jaki im odpowiada, a nie robiąc sztywną prezentację, na której dwóch panów udaje, że się dobrze bawi w podróży, robią zdjęcia i filmy. Nie tędy droga, przynajmniej w Europie.
Fujifilm X-S20 - ceny w Polsce
Fujifilm X-S20 kosztuje w Polsce 6 299 zł za sam korpus. Aparat ma być dostępny 29 czerwca. To sporo więcej niż jego poprzednik, X-S10, którego obecnie można dostać za ok. 4700 zł. Pamiętajmy jednak, że stara cena jest sprzed pandemii. Poza tym dostajemy dużo większe możliwości, za które moim zdaniem, warto dopłacić. Dobra wiadomość jest taka, że zapewne X-S10 potanieje, stanowiąc dobrą alternatywę.