REKLAMA

Elon Musk chyba myśli, że jest listonoszem. Całymi dniami bawi się znaczkami

Weryfikacja na Twitterze staje się coraz bardziej szalona. Najpierw stare zweryfikowane konta utraciły darmową weryfikację 20 kwietnia (bo wiecie, 420 hyhy). Rozwiązaniem było "kupcie sobie subskrypcję Twitter Blue". Teraz okazuje się, że Elon chce rozdawać weryfikacje za darmo. Ale też nie każdemu.

24.04.2023 10.59
Elon Musk chyba myśli, że jest listonoszem. Całymi dniami bawi się znaczkami
REKLAMA

Linia czasu przy nowych rządach króla Twittera jest bardzo prosta: Elon Musk zdecydował się na wprowadzenie najróżniejszych zmian, najpewniej w imię optymalizacji kosztów i prób wyciągnięcia kasy z portalu, który przejął za bagatela 43 miliardy dolarów.

REKLAMA

Były zweryfikowane konta na Twitterze...

Od 2009 do 2022 roku weryfikacja kont na Twitterze wydawała się dość przypadkowa: konta, które potwierdzały, że "my to my", były rozdawane osobom popularnym oraz tym z kilkoma tysiącami (czy nawet setkami) followersów.

Ale gdy system działał - ponieważ przez jakiś czas firma nie rozdawała weryfikacji - to był darmowy i zmniejszał szanse, że ktoś zdecyduje się podszyć pod kogoś znanego. Weryfikacja konta pokazywała się jako niebieski (dla osób) znaczek - ptaszek.

... a teraz trzeba je kupić

Pod koniec 2022 roku Elon Musk wykupił Twittera, wprowadził dodatkową, płatną weryfikację "Twitter Blue" za 8 dolarów miesięcznie, czy też 44,28 zł/miesiąc dla Polski, która dawała taki sam znaczek, jak przy starej weryfikacji. Wtedy każdy ze starą weryfikacją, kto nie przystąpiłby do programu, straciłby ją w ciągu 90 dni. To wywołało masę kontrowersji.

Warto też dodać, że w grudniu 2022 roku Twitter wprowadził nowe znaczki. Te zmieniały swoje znaczenie, ale końcowo oznaczają one: złoty jest dla biznesów, a szary dla kont rządów/rządowych.

Koniec dla darmowych zweryfikowanych kont na platformie społecznościowej Elona Muska nadszedł 20 kwietnia 2023 roku. Tak, w tzw. 420 day, bo to Elon. Mniejsza: wszyscy ci, którzy nie zdecydowali się zapłacić za to, że ich konta pozostaną z niebieskim ptaszkiem, stracili swoje… ptaszki, w tym Beyoncé czy Cristiano Ronaldo.

Chyba że król był łaskawy

Stracili, chyba że Elon Piżmo był łaskawy/lubił ich. Elon Musk osobiście opłacił subskrypcję Twitter Blue dla swoich trzech ulubieńców, w tym Stephena Kinga, Williama Shatnera i LeBrona Jamesa. Ten pierwszy nie do końca był zadowolony z tego faktu:

Moje konto na Twitterze informuje mnie, że wykupiłem subskrypcję Twitter Blue. Nie zrobiłem tego. Moje konto twierdzi, że podałem [i zweryfikowałem ~ dop. red] numer telefonu. Nie zrobiłem tego

- przekazał King.

Elon w komentarzu jedynie przekazał, że "nie ma za co". Ich dalsza potyczka słowna to temat na inną wyprawę. Ale sprawa jest o tyle ciekawa, że nie wszyscy stracili weryfikację. Znaczy, stracili, ale ją odzyskali.

Alternatywa: wystarczyło mieć odpowiednio dużo obserwujących?

Twitter, niczym typowy użytkownik BMW E46, postanowił zawrócić i wkurzyć jeszcze więcej osób. Bo oto płatna weryfikacja, czy też Twitter Blue, stało się darmowe! Ale tylko dla popularnych osób ze sporą liczbą obserwujących: niemal każdy użytkownik celebrytów z ponad 1 mln followersów otrzymał niebieskiego ptaszka.

Teraz problem w tym, że nie można odróżnić znanych osób, które wykupiły subskrypcję, od osób, które ją dostały za darmo.

Bo taki Robert Lewandowski ma zweryfikowane konto. Tak samo, jak Zbigniew Boniek. Czy ktoś z nich wykupił subskrypcję? Czy dostali ją za darmo? Nikt nie wie.

Ale taką darmową subskrypcję otrzymali też przeciwnicy Elona, w tym streamer HasanAbi, który jest ogromnym krytykiem zachowań miliardera:

Neil deGrasse Tyson też nie wie, dlaczego jego konto zostało ponownie zweryfikowane:

Po tym, jak ekonomista i felietonista Timesa, Paul Krugman przekazał na platformie, że nie miał nic wspólnego z ponownym pojawieniem się jego niebieskiej weryfikacji, Elon Musk odpowiedział mu... zdjęciem płaczącego dziecka:

Problem polega na tym, że nie wszyscy "duzi" gracze na Twitterze otrzymali weryfikację. Jeden z największych przypadków to Ryan Reynolds, który zgromadził 21 mln obserwujących na platformie - i nadal nie ma ptaszka: 

Podsumowując: wiele dużych kont na Twitterze otrzymało darmową weryfikację, w tym kilka zmarłych osób. Jednakże niektóre ogromne profile wciąż nie mają jej, ponieważ tak postanowiono.

Teoria o "im więcej obserwujących, tym lepiej" nie jest w 100 proc. poprawna

Chaos na platformie trwa i nie dotyczy tylko kilku osób. Nikt nie wie, co się dokładnie dzieje, nawet w Polsce. Wspomniałem wcześniej o Lewandowskim i Bońku, ale im dalej, tym sytuacja wydaje się dziwniejsza. Presserwis zapytał biuro prasowe Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, czy niebieski znaczek na Twitterze przy koncie Kancelarii Premiera został wykupiony, czy przyznany. Biuro odpowiedziało, że został wykupiony.

Andrzej Duda posiada weryfikację, ale szarą, bo jego konto ma należeć do organizacji rządowej:

Ale taki oficjalny profil Polskiej Policji takiego znaczka nie ma: ani niebieskiego, ani szarego:

Czyli w Polsce Andrzej Duda (czy np. Mateusz Morawiecki) otrzymali szarą weryfikację, Kancelaria Premiera wykupiła sobie niebieską, a taka Polska Policja nie ma.

To jeszcze można zrozumieć, ale teraz sprawa robi się jeszcze ciekawsza, bowiem dostaliśmy przykład polskiego dziennikarza, który dostał weryfikację, pomimo braku "miliona" obserwatorów czy, jak podaje, niewykupienia Twitter Blue. Chodzi o Szymona Jadczaka, reportera oraz dziennikarza śledczy Wirtualnej Polski, który ma niebieską weryfikację:

Czy zapłacił Pan/Pani za weryfikację? Według informacji przekazanych dla Pressserwisu - nie: "Nie wiem nic o tym, że mam taki znaczek i zweryfikowanym koncie".

Natomiast inny dziennikarz, tym razem z Rzeczpospolitej, Michał Kolanko, potwierdził Presserwisowi, że sam wykupił weryfikację na Twitterze. Powodem było głównie chęć edytowania już wysłanych tweetów oraz możliwość publikowania dłuższych postów.

Zmarli też otrzymali weryfikacje. Ale to dobra rzecz

Zmarłe osobistości, takie jak kucharz-celebryta Anthony Bourdain i jeden z najważniejszych koszykarzy ostatnich lat Kobe Bryant, otrzymały weryfikację. Bourdain zmarł w 2018 roku, a Bryant w 2020 roku.

Jest to, nieironicznie, jedyna dobra rzecz, która wyniknęła z tej sytuacji: trudniej będzie podszyć się pod osoby, które już nas opuściły. To niewiele, ale to coś.

Alternatywnie, trzeba być organizacją rządową

Pamiętacie, jak wspomniałem o złotych ptaszkach? Te też miały być stracone w trakcie wielkiego oczyszczenia Twittera z 20 kwietnia.

BBC otrzymało ponownie złotą weryfikację, pomimo tego, że, jak sama stacja przekazuje, nie zapłacili za to.

Oficjalne konto Nowego Jorku straciło weryfikację, aby po chwili otrzymać ją ponownie w formie szarego znaczka: 

REKLAMA

Jednakże problem polega na tym, że złota weryfikacja dla biznesów miała kosztować aż tysiąc dolarów - czyli około 4,2 tysiąca złotych - miesięcznie. Natomiast szara weryfikacja miała być darmowa - i najpewniej taka pozostała. 

Używam trybu przypuszczającego, ponieważ w Twitterze panuje taki chaos, że w teorii szara weryfikacja miała być darmowa - ale to tylko Elon Musk wie, co może się z tym stać zaraz.

Ot, niebieskie weryfikacje stały się polem do największego “WTF” w historii Twittera. Nikt nie wie, co się dzieje. Celebryci dostają to za darmo, pomimo tego, że nie chcą. Inni muszą płacić, jeżeli chcą mieć… niebieski znaczek czy coś.

Zdjęcie główne: Ariyanto, Shutterstock + wklejona grafika znaczka pocztowego

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA