Sąd dla internetowych trolli. Niemcy mają projekt ustawy
Gdzie zawodzi moderacja, tam będzie wkraczać sąd. Co prawda nie od razu i projekt w obecnej formie jest krytykowany przez ekspertów za swą łagodność, ale jednak. Republika Federalna Niemiec może przetrzeć szlaki pod względem pociągania do odpowiedzialności osób szerzących mowę nienawiści.
Każdy, kto kiedykolwiek publikował treści w internecie lub po prostu korzystał z mediów społecznościowych, na pewno choć raz spotkał się z trollami czy szeroko pojętą mową nienawiści. Każda większa społeczność w internecie posiada swoje grono moderatorskie (aczkolwiek im większe, tym bardziej zautomatyzowane), które pilnuje, by niesforni użytkownicy ponosili konsekwencje swoich czynów. Ostrzeżenia, czasowe zawieszenia, bany - wszystko można obejść, przeczekując lub tworząc nowe konta.
Teraz do problemu podchodzi poważnie Federalne Ministerstwo Sprawiedliwości Republiki Federalnej Niemiec, które planuje wdrożenie w życie "Ustawy przeciwko przemocy cyfrowej". W jej myśl to sądy będą miały prawo wymuszenia na administratorach danego serwisu - w tym Big Techach, by ci blokowali lub usuwali konta "sprawców notorycznych naruszeń w przestrzeni cyfrowej".
Trolle do sądu. Tak będzie w Niemczech
Jak informuje niemiecki serwis Tagesschau, projekt ustawy zakłada, że "pod pewnymi warunkami" osoby będące ofiarami notorycznych ataków w sieci mogą skierować do sądu żądanie o usunięcie danej osoby z danego serwisu. Według informacji, ustawa ma pomóc w szczególności w przypadkach, w których nie jest jasne, kto stoi za danym profilem w mediach społecznościowych.
Jednak to czy konto zostanie zablokowane, musi rozstrzygnąć sąd, a sprawa musi spełnić pewne kryteria, wśród których są wymienione m.in. nieskuteczności innych środków prewencyjnych (usuwania postów, tymczasowych blokad) oraz wykazanie, że w przyszłości może dojść do ponownego naruszenia.
Jednocześnie projekt zakłada, że właściciel konta przeciwko któremu zostało żądanie, zostanie poinformowany o wystosowaniu owego żądania do sądu. Na obecnym etapie prac projekt zakłada możliwość tymczasowego "banowania" przez sądy, jednak nie wykluczone, że w skrajnych przypadkach blokady będą dawane na stałe.
Choć na papierze propozycja legislacyjna Federalnego Ministerstwa Sprawiedliwości wydaje się być silnym ciosem w osoby szerzące nienawiść w sieci, to w praktyce eksperci wytykają zbyt powolne działanie wymiaru sprawiedliwości. Ulf Buermeyer, sędzia i przewodniczący Towarzystwa Praw Wolności podkreśla, że w myśl projektu ofiara musi zostać zaatakowana kilkukrotnie, by sąd mógł rozpatrzyć żądanie. Podczas gdy w podobnych sprawach w przestrzeni rzeczywistej działanie aparatu sądowniczego jest niemal natychmiastowe.