REKLAMA

To tu na Ziemi jest Mars. Nie ma tu ani ludzi, ani roślin

Poszukiwanie życia poza Ziemią to niezwykle trudne wyzwanie, nawet jeżeli dotyczy planet Układu Słonecznego, do których możemy wysłać orbitery, lądowniki, czy łaziki. Od niedawna do palety instrumentów poszukujących życia dołączyły drony. Naukowcy mają jedno miejsce na Ziemi, które idealnie nadaje się właśnie do testowania dronów poszukujących życia na Marsie i jeszcze dalej.

dron mars
REKLAMA

Podczas tworzenia dronów poszukujących życie zdolność do odbywania lotów w warunkach odmiennych od tych panujących na Ziemi (niższa grawitacja, niższe ciśnienie atmosferyczne itd.) jest tylko jednym z wielu wyzwań stojących przed inżynierami. Równie trudne zadanie mają naukowcy zajmujący się tworzeniem instrumentów, które podczas lotu takiego urządzenia mogłyby potencjalnie wykryć ślady aktywności biologicznej na dany globie. Mowa tutaj oczywiście nie tylko o kamerach, ale także o licznych spektroskopach analizujących skład chemiczny materii i skał pokrywających powierzchnię planety, czy też skład chemiczny atmosfery.

REKLAMA

Wykorzystywane dotąd łaziki mogły spokojnie zbierać dane, wysyłać je na Ziemię do analizy bez żadnych ograniczeń czasowych. W przypadku dronów jednak sytuacja jest inna. Urządzenia te muszą analizować dane samodzielnie i całkowicie autonomicznie, bez udziału człowieka. W przyszłości drony mogłyby większość pracy wykonywać samodzielnie, tj. poszukiwać podczas lotów interesujących miejsc, analizować ich skład chemiczny i na tej podstawie podejmować decyzję o tym, gdzie należy polecieć następnie, albo w którym miejscu warto spędzić więcej czasu i uzyskać bardziej szczegółowe dane. Dotyczy to zarówno dronów przygotowywanych do misji na Marsie, jak i tych, które będą w przyszłości zwiedzać powierzchnię Tytana, największego księżyca Saturna.

Krater Haughton, wyspa Devon

Do testowania dronów i ich instrumentów naukowcy wykorzystują teraz nietypowe miejsce, które jest jednym z najlepszych analogów Marsa na Ziemi. Mowa tutaj o niewielkiej wyspie Dewon znajdującej się tysiąc kilometrów za kołem podbiegunowym. To tam, na dalekiej północy Kanady znajduje się jeden z najciekawszych kraterów uderzeniowych na Ziemi, czyli krater Haughton.

Źródło: Google Maps
REKLAMA

Haughton to krater o średnicy 23 kilometrów, który powstał niemal 31 milionów lat temu w wyniku uderzenia planetoidy lub komety o średnicy 1-2 kilometrów. Spośród licznych kraterów na Ziemi, Haughton wyróżnia się tym, że przez długie miliony lat zasadniczo niewiele się zmienił. Średnia temperatura w jego wnętrzu to -17 stopni Celsjusza. Na jego dnie przez cały rok jest zimno, sucho i wietrznie. Co ważne, w rejonie tym zasadniczo nikt nie mieszka, a i roślinność występuje tylko śladowo. Owszem, dotarcie do krateru Haughton nie należy do zadań łatwych i tanich, jednak wciąż jest to dużo bardziej opłacalne niż wysłanie niesprawdzonego łazika na inną planetę.

To właśnie dlatego jest to doskonałe miejsce do testowania instrumentów zdolnych do wykrywania podstawowych komponentów życia. Z pewnością jest ich tam więcej niż na Marsie, ale i tak jest to jedno z najmniej przyjaznych dla życia miejsc na Ziemi. Testowane tam obecnie drony badają z powietrza skład chemiczny skał poszukując w nich biosygnatur. Następnie naukowcy udają się w te same miejsca i wykonują badania samodzielnie. Dzięki temu jeszcze na Ziemi można porównać detekcje wykonane przez autonomiczne instrumenty z wynikami badań przeprowadzonymi przez geologów i biologów. Takie porównanie z pewnością przyda nam się, kiedy jeden z opracowywanych obecnie instrumentów prześle na Ziemię informację z Marsa czy Tytana o tym, że udało mu się odkryć ślady życia.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA