Elon Musk ma gówno do powiedzenia mediom
Po zwolnieniu niemal całego działu Twittera odpowiedzialnego za firmową komunikację, Elon Musk pochwalił się, jakie maile będą otrzymywać media próbujące skontaktować się ze spółką zdolną do kształtowania światowej opinii publicznej.
Przejęcie Twittera przez Elona Muska to jedno z najbardziej dziwacznych i nietypowych wydarzeń świata mediów społecznościowych. Ekscentryczny miliarder wszedł do główniej siedzimy firmy ze zlewem (let that sink in!), zwolnił znaczną część pracowników i zaczął ciąć koszty. Musk zredukował zatrudnienie z 7500 do około 2000 etatów, zyskując wsparcie internautów hasłami o końcu cenzury oraz wolności wypowiedzi.
Brak cenzury na Twitterze bardzo szybko okazał się wyłącznie fasadą, a bany posypały się strumieniami. Konta dziennikarzy z redakcji CNN, The New York Times czy The Washington Post zostały zbanowane, bo ich użytkownicy ośmielali się krytykować Muska bądź publicznie zadawać mu niewygodne pytania. Na przykład te dotyczące zwolnień z pogwałceniem przepisów albo niezapłaconego czynszu za siedzibę w San Francisco.
Miliarder tłumaczył się tym, że dziennikarze informowali o blokadzie konta, które śledziło i publicznie informowało o licznych lotach Muska, co Elon uznaje za atak na własną osobę i swoje bezpieczeństwo.
Elon Musk właśnie dał mediom jasno do zrozumienia, co ma im do powiedzenia: gówno.
Przepraszam za ten krawężnikowy tytuł i akapit, ale właśnie tyle od poniedziałku otrzymują na redakcyjne skrzynki pracownicy mediów, probując skontaktować się z kimś z Twittera. Elon Musk pochwalił się, że każda próba komunikacji z wykorzystaniem skrzynki dla prasy generuje automatyczną odpowiedź, zawierającą wyłącznie emoji kupy. Nic więcej.
Postanowiłem sprawdzić to na własnym przykładzie i zgodnie z obietnicą Elona Muska, na moją służbową skrzynkę błyskawicznie trafiła przesympatyczna ikonka.
Jak nietrudno przewidzieć, część internautów jest zachwycona poczuciem humoru swojego idola. Elon Musk jest znany z rubasznych żartów, solidnie okraszonych porcją internetowych memów. Do tego dochodzi wybiórcza "antysystemowość" miliardera, gdy jest mu to akurat na rękę. Stąd gigantyczna popularność tweeta i wiele wyrazów wsparcia.
Części internautów umyka jednak, że media - tak często stawiane w negatywnym świetle - pełnią w demokratycznych krajach funkcję kontrolną. Z kolei kontrola to coś, co Muskowi bardzo przeszkadza. To on chce zwalniać, banować, rozdawać karty i kreować dyskurs publiczny. Konkurencyjne ośrodki wpływu - włącznie z organami państwowymi czy mediami - są przez niego bardzo często definiowane jako problem.