REKLAMA

Pocisk Pirat to Polski zabójca czołgów. Atakuje z wysokości 150 m

Polski pocisk przeciwpancerny nowej generacji Pirat wchodzi w kluczową fazę testów. W tym roku ma rozpocząć się produkcja pierwszej partii tej nowej broni.

ppk pirat
REKLAMA

W najbliższych miesiącach planowane jest zakontraktowanie pierwszej partii testowej pocisków Pirat - poinformował na Twitterze płk Krzysztof Płatek, rzecznik prasowy Agencji Uzbrojenia.

Projekt polskiego przeciwpancernego pocisku kierowanego Pirat rodzi się długo i w bólach. Tymczasem taka broń jest niezwykle ważna. Wojna za naszą wschodnią granicą dobitnie pokazała, że żołnierz po dwóch tygodniach szkolenia jest w stanie łatwo zniszczyć pociskiem wartym kilka tysięcy dolarów, czołg wart kilka milionów dolarów, którego załoga szkoliła się latami.

REKLAMA

Wyprodukowanie takiego pocisku nie jest wbrew pozorom sprawą prostą i wymaga nie tylko odpowiedniej technologii, ale i dużego doświadczenia. Polska do tej pory nie stworzyła takiej broni. Wykorzystujemy więc amerykańskie AGM-148 Javelin oraz produkowany na licencji, izraelski Spike.

Testy Pirata zakończone sukcesem

Początki pocisku pirat sięgają 2013 roku, kiedy to Mesko zaproponowało koncepcję nowej broni. Rok później armia zdecydowała się na dofinansowanie prac rozwojowych nad pociskiem, który otrzymał nazwę Pirat. Zgodnie z założeniami miał to być lekki system przeciwpancerny o skutecznym zasięgu do 2,5 km.

Pocisk Pirat

W opracowani Pirata udział mają także Ukraińcy i biuro konstrukcyjne KKB Łucz, które ma bogate doświadczenie w opracowywaniu tego typu broni. Biuro Łucz przygotowało ogólny projekt pocisku oraz elementy sterowania. Polskie firmy odpowiadały za konstrukcję głowicy naprowadzającej, optoelektronikę, autopilota, głowicę bojową z zapalnikiem, silnik startowy i marszowy oraz wyrzutnię.

Przez kilka lat trwały testy. Wystrzelono w sumie ponad 20 pocisków. W 2020 r. przeprowadzono szczegółowe badania działania polskich silników marszowych i startowych oraz ocenę dokładności naprowadzania rakiety w czasie lotu na dystansie 500 m i 2400 m. Przeprowadzone testy zakończyły się pełnym sukcesem. Wyniki potwierdziły zarówno pełną funkcjonalność działania krajowych silników jak i precyzyjną dokładność naprowadzania w warunkach poligonowych.

Pirat naprowadzany na cel laserowo

Pocisk Pirat napędzany jest paliwem stałym i ma tandemową głowicę kumulacyjną. Średnica pocisku to 107 mm. Pirat ma być odpalany z ramienia lub z specjalnego trójnogu. Zasięg to 2,5 km. Na tym dystansie pocisk ma mieć możliwość przebicia pancerza o grubości 550 mm.

Przeciwpancerny pocisk kierowany Pirat odpalony z robota Perun

Przeciwpancerny pocisk kierowany Pirat może być odpalony na wprost lub w trybie top attack. Pocisk wznosi się wówczas na wysokość 150 m i atakuje cel od góry, gdzie pancerz jest najcieńszy. Tandemowa głowica zapewnia przebicie pancerza reaktywnego.

PPK Pirat ma być naprowadzany na cel za pomocą lasera co oznacza, że pocisk leci na punkt oświetlony laserowym podświetlaczem celu. Załoga obsługująca zestaw Pirat składać będzie się z dwóch osób - strzelca i żołnierza oświetlającego cel laserem za pomocą tak zwanego CLU, specjalnego ręcznego urządzenia. Umożliwia ono wyszukiwanie celów (termowizja) i naprowadzenie Pirata na cel.

REKLAMA

Co ciekawe CLU Pirata będzie także mogło służyć do naprowadzania bomb zrzucanych przez samoloty lub specjalnych pocisków artyleryjskich.

Polscy inżynierowie opracowali też robota Perun, który na polu walki będzie mógł niszczyć czołgi, bunkry i śmigłowce wroga za pomocą rakiety Pirat. Podczas zakończonych zimowych testów maszyna, wyposażona w kierowane pociski przeciwpancerne pokazała, że jest w stanie skutecznie działać w różnych warunkach atmosferycznych.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA