REKLAMA

A może nie jesteśmy tak źli, jak nam się wydaje? Nauka zrobiła wiele, byśmy zostali pesymistami

Składane w sylwestrową noc życzenia "szczęśliwego nowego roku" bądź "oby następny rok nie był gorszy" miały nieco inny wydźwięk niż zawsze. Czy po tak fatalnym dla świata 2022 faktycznie możemy wierzyć, że będzie lepiej? Optymistyczną postawę trudno przyjąć, bo m.in. nauka przyzwyczaiła nas do tego, że czynienie dobra nie leży w naszej naturze. Tymczasem jest zupełnie odwrotnie.

Liczba ludności na świecie 2022. Ile jest ludzi na Ziemi?
REKLAMA

Pod koniec 2018 roku "Tygodnik Powszechny" opublikował tekst Marcina Napiórkowskiego pod tytułem "To będzie najlepszy rok w historii świata". Choć dziś zarówno 2018 jak i 2019 jawią nam się jako wyjątkowo spokojne okresy i z chęcią byśmy do nich powrócili, to taka zapowiedź nadchodzących miesięcy budziła wówczas sporo wątpliwości. Przejmowaliśmy się polityką, klimatem, nierozwiązanymi problemami i trudno było sądzić, że zmierzamy w dobrym kierunku.

REKLAMA

Tymczasem Napiórkowski wspomagając się liczbami dowodził, że spada liczba osób żyjących w ubóstwie, umiera mniej dzieci niż dawniej, na świecie zmniejsza się analfabetyzm i ogólnie można przyjąć, że żyje nam się lepiej niż kiedykolwiek wcześniej w historii świata. Poprawa widoczna była na wielu wykresach i z tego powodu można było przyjąć, że w 2019 i kolejnych będzie jeszcze lepiej.

Nie chcę używając tych samych argumentów przekonywać was, że 2023 wbrew naszym przewidywaniom będzie lepszym rokiem niż 2022, a poza tym to i ten nie pod każdym względem był tragiczny. Choć znaleźlibyśmy na to potwierdzenia. Na przykład prof. Zbigniew Żuber, kierownik Katedry Pediatrii Krakowskiej Akademii im. Andrzeja Frycza Modrzewskiego powiedział PAP, że postęp w opracowywaniu innowacyjnych leków na choroby rzadkie jest ogromny. Z kolei w 2022 roku w UCK WUM wykonano rekordową liczbę przeszczepień nerki od żywego dawcy. Dodaje to otuchy.

Cytowany wcześniej Napiórkowski w swojej książce "Naprawić przyszłość" zauważa, że postęp to nie jest droga jednokierunkowa. Nie jest tak, że albo się rozwijamy, albo cofamy. Sprawa jest dużo bardziej skomplikowana. Jednak po 2022 roku naprawdę trudno było mi uwierzyć, że jesteśmy jako ludzkość na dobrej drodze.

Może faktycznie z nami, ludźmi, jest coś nie tak i dążymy do swojej zagłady?

Próbując znaleźć dla siebie odpowiedź na to pytanie, sięgnąłem po wydaną jakiś czas temu książkę "Homo Sapiens: Ludzie są lepsi niż myślisz". W niej Rutger Bregman starał się udowodnić, że tak pesymistyczny pogląd na człowieka jest szkodliwy i przede wszystkim nieprawdziwy. Skąd jednak się wziął? Nad naszą naturą rozwodzono się od dawien dawna, przeciwstawiając ze sobą dwie sprzeczne teorie: że jesteśmy z gruntu dobrzy bądź też źli. Swego czasu bardzo popularny był pogląd, że żądza krwi towarzyszy nam od zawsze. Pamiętam, jak kilka lat temu imponowała mi myśl Harariego, że dzięki temu nasz gatunek się rozwinął. Istniejemy, bo wyrżnęliśmy w pień neandertalczyków. Prawda, że logiczne, a przy tym tłumaczące te wszelkie wojny i wojenki?

Bregman przedstawia wiele badań innych naukowców, pokazując, że to wcale nieprawda. Homo Sapiens przetrwali, bo potrafili ze sobą współpracować. Nawiązywać przyjaźnie, wspierać się, pomagać – dlatego przeżyli w trudnych warunkach, podczas gdy silniejsi i mądrzejsi (bo mający większe mózgi) neandertalczycy są już tylko historią. Fakt, że się rumienimy, a więc zdradzamy emocje, albo nasze gałki oczne są w większości białe, przez co nie możemy uciec wzrokiem, ma dowodzić temu, że dostosowaliśmy się do życia we wspólnocie i radzenia sobie z innymi, a nie przeciwko innym.

Nauka nas okłamała

Podobnych przykładów jest więcej. Słynni psycholodzy – Zimbardo czy Milgram – manipulowali, by nie powiedzieć reżyserowali swoje badania, przez które do dziś uważa się, że człowiek jest w stanie robić złe rzeczy "ot tak": wystarczy przygotować mu do tego warunki. Przez dłuższy czas o naszym fatalnym losie miała świadczyć Wyspa Wielkanocna. Jej mieszkańcy najpierw wykarczowali las, by przenosić słynne posągi, a potem pozabijali się w wielkim lokalnym konflikcie. Jest to jakby idealna alegoria tego, co robimy z Ziemią na większą skalę. Tyle że Bregman pisze: to nie tak. Prawdziwym ciosem dla mieszkańców był kolonializm i rasizm w XIX wieku, a śladów rzekomej bitwy pomiędzy zwaśnionymi plemionami nie było. Co więcej, słynne posągi miały być stawiane z nudów, aby pobyć razem i zrobić coś wspólnie. Lepiej się jednak sprzedała negatywna wizja, bo była kusząca: jesteśmy grzeszni z natury, trudno, co zrobić. Nie wymaga od nas wysiłku, pójścia pod prąd, można wygodnie żyć w kłamstwie.

Ale jednak ludzie robią złe rzeczy. Autor "Homo Sapiens: Ludzie są lepsi niż myślisz" dochodzi do wniosku, że to m.in. wina ludzi przy władzy, która ogłupia i deprawuje. Działa jak narkotyk, na dodatek odcina od ludzi, izoluje, przez co zapomina się o tych wartościach siedzących głęboko w nas.

REKLAMA

Oglądając serial "Pięć dni w szpitalu Memorial" dziwiłem się, że ludzie reagują tak spokojnie na zbliżające się zagrożenie, jakim był huragan. Nie panikują, działają razem, pomagają sobie. To wcale nie wyjątek, a reguła – tacy jesteśmy. Niestety, często również wielkie nieszczęścia to efekt tego, że dajemy się zmanipulować i wydaje nam się, że czyniąc zło tak naprawdę naprawiamy świat.

"Cynizm podpowie ci wyłącznie, że ludzie są leniwi, niezainteresowani dobrem wspólnym i że nic się nie uda" – mówił Bregman w czerwcu w wywiadzie z "Przekrojem". Potrzebujemy nowego spojrzenia na człowieka. Nie cynicznego, a realistycznego, odcinającego się od powtarzanych kłamstw na nasz temat. Realistyczne myślenie to właśnie takie, które zakłada, że ludzie chcą dobrze dla siebie i innych. Pozostaje mieć nadzieję, że w 2023 uda nam się zarazić takim podejściem.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA