Opowiem o konkretnym przykładzie. W swojej pracy często zajmuję się tematem społecznego postrzegania nowych technologii w rolnictwie. W ramach dużego projektu od kilku lat badaliśmy, jak różne grupy postrzegają organizmy modyfikowane genetycznie. Bazowaliśmy na raporcie, w którym pojawiły się najbardziej rozpowszechnione narracje dotyczące GMO – zarówno za, jak i przeciw. Były opisane przeze mnie, przez człowieka, który nie ma pojęcia o inżynierii genetycznej, ale zna się na narracjach, więc perspektywa była neutralna. To był raport, który mieli przeczytać zwolennicy jednej, jak i drugiej strony. Kiedy później prowadziliśmy warsztaty, podczas których ludzie mieli ze sobą rozmawiać, nie mogli po prostu powtórzyć opisanych przez mnie argumentów, bo one już leżały na stole. Dosłownie.