Jest tylko jedna gra, przy której uroniłem łzę. Jej remaster to wzór do naśladowania
Crisis Core: Final Fantasy VII Reunion to remaster jednej z najlepszych gier dla PlayStation Portable. Wspaniała opowieść sprawiła, że w 2008 roku prawie ryczałem na napisach końcowych. Ponad dekadę później jestem twardszy, ale jeszcze bardziej doceniam, jak świetna to historia.
Doświadczonego gracza nie trzeba przekonywać, że gry wideo mogą być dramatami chwytającymi za serce nie gorzej niż filmy, książki czy seriale. Shadow Of The Colossus, To The Moon, The Walking Dead, Gone Home, Halo: Reach, Life is Strange - każda z tych produkcji potrafiła grać na emocjach jak z nut, silnie wpływając na odbiorcę z padem w dłoniach.
W moim przypadku to Crisis Core: Final Fantasy VII z przenośnej konsoli PSP był tym tytułem, przy którym pękłem. Niesprawiedliwe, tragiczne, ale na swój sposób piękne zakończenie sprawiło, że ulały się ze mnie emocje, gromadzone jeszcze od czasu ogrywania oryginalnego Final Fantasy VII na PSX. Ulały w dosłownym znaczeniu, bo kilka łez pojawiło się w kącikach oczu, pospieszenie wycieranych ze strachu przed własnymi emocjami.
Square Enix wraca do jednej z najlepszych historii ze świata gier, tworząc remaster Crisis Core: Final Fantasy VII Reunion
Nim sięgnąłem po ten tytuł, przez kilka tygodni walczyłem sam ze sobą. Mam wyjątkowe wspomnienia z pierwszym Crisis Core. To dla mnie wyjątkowy tytuł. Bałem się, że remaster zepsuje to wszystko, rujnując wyidealizowany obraz gry przechodzonej w nastoletnim wieku. Obawy były o tyle silne, że Reunion miał zachowywać oryginalny układ lokacji z pierwowzoru: silnie korytarzowy, podzielony na fragmenty, tworzony z myślą o ograniczonej mocy PSP.
Potem jednak przypomniałem sobie, jak duże wrażenie zrobiło na mnie Final Fantasy VII Remake. Tytuł uświadomił mi, że Square Enix wciąż rozumie dlaczego FFVII jest tak dobre, a seria w dalszym ciągu znajduje się we właściwych rękach. Zaryzykowałem więc, uruchomiłem Crisis Core: Final Fantasy VII Reunion na PlayStation 5 i pożarłem tytuł w kilka wieczorów. Po tym czasie nie mam żadnych wątpliwości:
Crisis Core: Final Fantasy VII Reunion to wzorowy remaster. Włożono w niego więcej pracy niż w niejeden remake
W przeciwieństwie do większości remasterów, w Reunion zmienia się znacznie więcej niż grafika oraz interfejs. Square Enix zakasało rękawy i zanurzyło ręce głęboko w kod dotyczący samych mechanizmów rozgrywki. Gra otrzymała masę, masę świetnych rozwiązań sięgających tak głęboko jak sekwencje ciosów, właściwości umiejętności specjalnych czy eksploracja świata.
Przykładowo, w oryginalnym Crisis Core każda walka była obowiązkowa. Reunion pozwala na opuszczenie opcjonalnych starć, kierując się na skraj areny. Bohater zyskał możliwość łatwego biegu, który na PSP był specjalną umiejętnością. Zupełnie nowa, alternatywna postawa bojowa dodaje unikalne sekwencje combo oraz zmienia parametry ataków. Zmieniono układ skrzyń ze skarbami na bardziej sensowny. Dodano zupełnie nowy tryb działania kamery. Zwiększono liczbę slotów na zaklęcia i ataki. Dodano kompas nawigacyjny.
Część zmian radykalnie wpływa na rozgrywkę. Teraz po każdej walce dokonywana jest ocena stylu, z którą związane są nagrody w postaci odtwarzania części punktów życia, many i punktów akcji. Wrogowie od razu mają widoczne ikony wrażliwości na konkretne żywioły. Ginąc, możemy wybrać ponowne rozegranie starcia, bez konieczności przechodzenia od nowa całego poziomu. Dodano nawet mechanikę ładowania potężnych ataków przez przeciwników, w trakcie którego zadanie odpowiedniej puli obrażeń niweluje cały atak!
Większość zmian sprawia, że Crisis Core: Final Fantasy VII Reunion staje się znacznie szybsze, dynamiczniejsze oraz łatwiejsze od oryginału. To nic złego. Gra zyskała na efektowności oraz przystępności, nie poświęcając niczego w zamian. Weterani wciąż mogą wybrać wyższy poziom, a cała reszta bez problemów przejdzie grę na domyślnych ustawieniach. Tak jak ja, maszerując jednocześnie na bieżni, z padem w ręku.
Gra trafiła na Unreal Engine 4, a zmiany graficzne są GIGANTYCZNE. Pod względem oprawy to remake
Chociaż sama architektura lokacji nie została zmieniona, nowa grafika sprawia, że część miejsc jest nie do poznania. Na przykład slumsy pod miastem. Square Enix wykorzystało elementy otoczenia bezpośrednio z Final Fantasy VII Remake (!), dzięki czemu stare-nowe miejsce wygląda rewelacyjnie. Poziom oprawy jest charakterystyczny dla PS4, a mówimy o grze z ograniczeniami projektowymi charakterystycznymi dla PSP.
W Reunion wszystko lśni i pachnie. Nowe są modele postaci, tekstury, otoczenie i tła. Efekty świetlne oraz cieniowanie. Trudno znaleźć chociaż jeden element, który pozostał niezmieniony. Od filmów przerywnikowych po ciemne zaułki miasta: wszystko zbudowano od zera, przykładając masę uwagi do dbałości o detale. Odświeżone Crisis Core jest nie tylko bardzo ładne, ale jednocześnie zyskało spójność artystyczną z Final Fantasy VII Remake.
Do tego gra działa w natywnym 4K, zachowując na PS5 stabilne 60 klatek na sekundę. Ładowanie jest błyskawiczne, co ma znaczenie, ponieważ w grze został zachowany podział na małe obszary, między którymi regularnie przebiegamy, wykonując zadania poboczne. Obraz ostry jak brzytwa, wysoka płynność, ponadto rewelacyjna ścieżka dźwiękowa nagrana na nowo przez oryginalny zespół. Czego można chcieć więcej? Może tylko jakiejś zupełnie nowej misji, najlepiej nawiązującej do FF VII Remake. Tego nie uświadczymy.
Najważniejsze jest jednak, że w Crisis Core: Final Fantasy VII Reunion gra się bardzo przyjemnie. Bardziej niż na PSP
Teraz, kiedy główny bohater stał się bardziej zrywny i mobilny, nowe sekwencje combo są dokładniejsze, po walkach odzyskujemy część punktów życia, a oprawa prezentuje się naprawdę dobrze, trudno oderwać się od Crisis Core. Opcjonalne starcia nie męczą, system walk świetnie działa w praktyce, a zręcznościowy charakter bitew doskonale idzie w parze ze współczesnym, silniej stawiającym na akcję gatunkiem jRPG.
Bałem się, że Reunion zniszczy moje wyjątkowe wspomnienia o Crisis Core, ale stało się zupełnie inaczej. Remaster sprawił, iż ponownie doceniłem wyjątkową historię, która lata temu była możliwa do poznania wyłącznie na PlayStation Portable. Teraz gra Square Enix debiutuje na każdej możliwej platformie, wliczając w to Nintendo Switcha. Przeszedłem ją bez cienia znużenia, doceniając bardzo przyjemny model walki oraz radykalnie poprawioną grafikę.
Momentami Crisis Core: Final Fantasy VII Reunion wydaje się nieco archaiczne. Głównie za sprawą przeciwników nagle materializujących się przed graczem, jak w klasycznych japońskich RPG. Ciasne korytarze udające lokacje pod otwartym niebem także trącą myszką. Jednak mimo tych mankamentów mamy do czynienia ze wzorowym przykładem remastera, przy którym wykonano tytaniczną pracę, ulepszając produkt na każdej możliwej płaszczyźnie: od oprawy po surową rozgrywkę.