Sonda DART uderzyła w planetoidę. Test systemu obrony planetarnej zakończył się pełnym sukcesem
Po blisko dziesięciu miesiącach w przestrzeni kosmicznej wysłana z Ziemi sonda kosmiczna Double Asteroid Redirection Test (DART) rozbiła się o powierzchnię niewielkiej, 160-metrowej planetoidy Dimorphos. Była to pierwsza misja, której celem było przetestowanie techniki zmiany trajektorii lotu innego ciała niebieskiego.
Już samo uderzenie w planetoidę było ogromnym sukcesem. Jakby nie patrzeć, dowiodło ono niezwykłej precyzji, z jaką wysłano sondę w przestrzeń kosmiczną, skoro po przebyciu milionów kilometrów i spędzeniu 10 miesięcy w przestrzeni, sonda znalazła się tam, gdzie powinna z dokładnością wyższą niż 180 metrów.
Cel misji DART: planetoida Dimorphos
Cel misji, planetoida Dimorphos, to niewielka skała kosmiczna krążąca wokół większej - 780-metrowej - planetoidy Didymos. Dimorphos idealnie nadawała się do przeprowadzenia testu, bowiem jest na tyle duża, że nie było szansy na jej zniszczenie wskutek uderzenia, a jednocześnie istniała szansa na zmianę jej orbity wokół Didymosa na tyle, aby można było ją dostrzec za pomocą teleskopów znajdujących się na powierzchni Ziemi. Naukowcy założyli, że prawidłowe uderzenie skróci okres obiegu planetoidy wokół Didymosa o 1 proc., czyli o 10 minut.
Przez ostatnie cztery godziny lotu sonda DART obserwująca cel swojej misji za pomocą swojej kamery DRACO oraz systemu nawigacji SMART Nav, sama naprowadzała się na planetoidę. W tym samym czasie na Ziemię co minutę wysyłane było nowe zdjęcie powiększającej się w polu widzenia kamery DRACO planetoidy.
Do zderzenia doszło zgodnie z planem o godzinie 1:14 polskiego czasu przy prędkości 22 530 km/h.
Przedostatnie zdjęcie wykonane przez sondę wyglądało tak:
Poniżej widzimy ostatnie zdjęcie przed uderzeniem. Sonda nie zdążyła już przesłać go w całości.
Chwilę po uderzeniu, w pobliżu planetoidy przeleciał też niewielki włoski satelita LICIACube, który wykonał zdjęcie miejsca uderzenia w planetoidę. Zważając jednak na to, że satelita ten nie posiada sam wielkiej anteny do komunikacji z Ziemią, na zdjęcia z jego pokładu będziemy musieli poczekać jeszcze kilka tygodni.
Naukowcy przygotowali wideo prezentujące sekwencję ujęć przed uderzeniem:
Czytaj więcej:
- Już za miesiąc dojdzie do zderzenia z planetoidą. Tym razem to my w nią uderzymy, a nie ona w nas
- Start sondy, która ostrzela planetoidę. Tak sprawdzimy, czy umiemy ochronić Ziemię
- Pomścimy dinozaury. Tym razem to Ziemia uderzy w planetoidę
- Sonda kosmiczna wielkości lodówki ma szansę zostać strażniczką Ziemi
Para planetoid Dimorphos-Didymos znajduje się aktualnie 11 mln km od Ziemi.
W najbliższych dniach i tygodniach naukowcy obsługujący największe teleskopy na powierzchni Ziemi będą obserwować ten układ, aby sprawdzić, jak skutecznie DART zmienił charakterystykę układu i trajektorię lotu Dimorphosa.
Dopiero wtedy dowiemy się, czy jesteśmy gotowi podjąć walkę, jeżeli kiedyś okaże się, że jakaś planetoida znajduje się na kursie kolizyjnym z Ziemią.
Warto tutaj jednak podkreślić, że na opracowanie walki z zagrożeniami tego typu mamy jeszcze trochę czasu. Wśród ponad 30 000 znanych już planetoid, które przecinają orbitę Ziemi nie ma ani jednej, która groziłaby uderzeniem w powierzchnię naszej planety w ciągu najbliższych stu lat. Oczywiście, istnieje ryzyko, że w stronę Ziemi zmierza duża planetoida, której po prostu jeszcze nie widzieliśmy, ale szansa na to jest na tyle mała, że raczej możemy spać spokojnie.