Rodzina Musków reprodukuje jak szalona, ale Elon nie przejmuje się losem dzieci i rodzeństwa
Ostatnio o familii Musków głośno było również z powodów nieco bardziej obyczajowych. Ojciec Elona ma dziecko ze swoją młodszą o 41 lat pasierbicą, zaś sam Elon przyznał się, że w wyniku romansu ze swoją menadżerką na świat przyszły bliźniaczki. Kilka tygodni przed tym, jak urodziła się jego córka, której matką jest artystka Grimes. Musk dba o to, żeby miał kto przejąć jego majątek – szkoda, że nie przejmuje się losem planety, na której jego rodzina będzie żyć.
- Jeśli ludzie nie będą mieć większej liczby dzieci, nasza cywilizacja upadnie – mówił Elon Musk. Nie tylko sam zakasał rękawy, ale i do roboty wziął się jego ojciec, który zapłodnił o 41 lat młodszą pasierbicę. Córkę swojej byłej żony wychowywał, odkąd ta skończyła cztery lata. Sprawy prywatne teoretycznie powinny zostać odłożone na bok, ale nie mogę powstrzymać się od zacytowania tego komentarza, pod którym mogę się podpisać:
Jak widać, niektórym wciąż wolno więcej. Obrzydliwe.
Życie prywatne życiem prywatnym. Miło, że Elon Musk martwi się losem Ziemi. Szkoda tylko, że słowa to jedno, a działanie to drugie. Pamiętacie profil twitterowy, który śledzi bezsensowne loty miliardera?
To właśnie jego autor ujawnił jedną z takich podróży:
Dzielącą oba miasta odległość około 70-80 km można było pokonać samochodem w zaledwie kilkadziesiąt minut. Zamiast tego Musk postanowił jednak polecieć. Wkrótce potem jak Elonjet opublikował informację o locie, użytkownicy Twittera zabrali się za krytykowanie miliardera, zwracając uwagę, że ten jeden lot wyemitował więcej dwutlenku węgla, niż niektórzy kierowcy emitują, korzystając ze swoich samochodów spalinowych przez cały rok.
Elon Musk jednak nie kupi Twittera, więc konto monitorujące podniebne szaleństwa może dalej działać. I dobrze, bo dzięki temu ciągle jak na dłoni będziemy widzieć, jak miliarder lata w te i we w tę, mając w nosie kwestie ekologiczne. Lot trwający mniej niż godzinę? Emisja 4 ton CO2? Kto bogatemu zabroni. I tak dosłownie dzień w dzień.
Musk niedawno zamówił nowy odrzutowiec za niemal 80 mln dol., więc raczej nie po to, żeby stał w garażu. Możemy spodziewać się kolejnych lotów.
"Może będziesz miał fart i odlecisz stąd na Marsa" - rapował Łajzol na płycie duetu Jetlagz w numerze "Radio Jetlazg". Wiadomo, że do grona takich szczęściarzy w razie czego będzie można zaliczyć potomków Elona, a nie zwykłych śmiertelników.
Mimo wszystko nie rozumiem, jak ktoś, kto tak często mówi o pro-ekologicznych rozwiązaniach, daje się tak często przyłapać na działaniach, które przeczą trosce o Ziemię.
Czy taka postawa to po prostu próba wypromowania swoich produktów – elektryczne auta, panele fotowoltaiczne? Czy może Musk jest efektem naszych czasów, człowiekiem wierzącym w to, że technologia rozwiąże wszystkie nasze problemy. Jeśli nie teraz, to za dwadzieścia lat na pewno.
Stawiałbym jednak na cynizm, przekonanie o własnej doskonałości, które daje prawo do lekceważenia innych
Skoro Elon Musk od dawna w poważaniu miał np. los swoich pracowników, to dlaczego jako najbogatszy z nas ma się przejmować miliardami śmiertelników? Co wolno wojewodzie, to nie tobie, smrodzie.
Choć to powiedzonko tutaj nie pasuje. Jeżeli ktoś smrodzi, to raczej pan Musk.
Zdjęcie główne: kgmanoj / Shutterstock