Z powodu żartu wojskowe F-18 musiały eskortować pasażerski samolot. Jest nagranie wideo
easyJet ma ostatnio bardzo kiepską passę. Nie dość, że strajkują im pracownicy (choć nie tylko im), prezes właśnie odchodzi, to jeszcze na dokładkę firma dostała na swym pokładzie pasażera, który postanowił sobie zrobić głupi żart.
W zasadzie to niejeden pasażer wykazał się głupotą, lecz aż sześciu, ale po kolei. Mamy lot z Londynu na Minorkę, przepiękną hiszpańską wyspę na Balearach. Niby szybki lot, półtorej godziny, ale ile może się zdarzyć w trakcie, a nawet jeszcze przed samym startem! Otóż widocznie nudzący się brytyjski nastolatek, który leciał na wyspę z czterema kumplami, postanowił urozmaicić sobie i im czas.
W jaki sposób? "A może napiszę, że bomba jest w naszym samolocie? Taki ze mnie zgrywus"! Jak mu tam w głowie zadzwoniło, tak zrobił, po czym wsiadł na pokład i odleciał razem z kolegami i ponad setką obcych pasażerów. Młody żartowniś wykorzystał do tego social media. Nie jest podane jednak, o który portal konkretnie chodzi. Wiadomo jednak, że szybko wychwyciły to hiszpańskie służby, które zupełnie nie zrozumiały, że to tylko taki dowcip.
F-18 eskortują samolot i dają znaki
Nie minęło kilkadziesiąt minut, gdy służby nie tylko pojawiły się w sieci, sprawdzając post, ale i w powietrzu, co widać na udostępnionym przez jednego z pasażerów filmie. F-18 leci na nim blisko skrzydła Airbusa A-319 linii easyJet. Na nagraniu widać, jak pilot myśliwca macha skrzydłami, przechylając maszynę na boki. To znany w lotnictwie gest, który oznacza, że pilot Airbusa powinien za nim podążać. Dwa F-18 rozpoczynają w ten sposób eskortę samolotu. Podobne sytuacje mogą się zdarzyć z samolotami, które utraciły kontakt z wieżą, istnieje właśnie zagrożenie bombowe lub terrorystyczne. Wtedy także w taki sposób samoloty wojskowe je eskortują.
Oczywiście nie skończyło się na samej eskorcie. Pasażerowie mieli o tyle szczęście, że samolot wylądował na Minorce, czyli tam, gdzie faktycznie planował. Potem jednak rozpoczęła się długa procedura policyjna. Najpierw samolot trzeba było przeparkować w odizolowane na lotnisku miejsce (co i tak jednak spowodowało opóźnienia i utrudnienia innych lotów tego dnia na hiszpańskim lotnisku). Potem aresztowano żartownisia, a po dwóch godzinach od lądowania rozpoczął się kolejny etap akcji: każdy pasażer wychodził osobno, a policja razem z saperami i specjalnie przeszkolonymi psami przeszukiwała jego bagaż. Sprawdzony w ten sposób został także cały samolot.
Po 4 godzinach wypuszczono pasażerów. Oprócz 18-letniego Brytyjczyka przesłuchano także pięciu jego kolegów jako świadków całej sytuacji. Młody niedoszły wczasowicz czeka teraz na sprawę sądową.
A sam easyJet nie ma ostatnio dobrej passy. Ekipy pokładowe tej firmy właśnie prowadzą 9-dniowy strajk. W jego wyniku wiadomo już, że w najbliższych tygodniach nie odbędzie się nawet 10 tys. lotów, co oznacza ok. 6 proc. wszystkich lotów easyJet. Z tego powodu w poniedziałek do dymisji podał się dyrektor operacyjny firmy Peter Bellew.
Zdjęcie główne: Fasttailwind / Shutterstock.com