To była istna masakra! Umierająca gwiazda pociągnęła cały swój układ planetarny do grobu
Zastanawiając się nad ewolucją naszego Układu Słonecznego zarówno w przeszłości jak i w przyszłości zastanawiamy się co się stanie nie tylko ze Słońcem, ale także z Ziemią, Księżycem i innymi planetami kiedy za kilka miliardów lat nasza gwiazda wyczerpie całe swoje paliwo. Losy pobliskiego układu planetarnego wskazują, że może być nieciekawie.
- Naukowcy od dawna starają się dowiedzieć jak będzie wyglądała przyszłość Ziemi i całego Układu Słonecznego, gdy w Słońcu skończą się zapasy paliwa.
- Zaledwie 86 lat świetlnych od Ziemi naukowcy odkryli szczątki układu planetarnego, który kiedyś zapewne był podobny do naszego własnego.
- Jeżeli historia się powtórzy także u nas, to po naszym Układzie Słonecznym nic nie zostanie.
Najpierw jednak małe zastrzeżenie: cokolwiek się nie stanie pod koniec istnienia Układu Słonecznego nie będzie to dotyczyło ani nas osobiście, ani jakichkolwiek ludzi. Słońce będzie grzało stabilnie jeszcze ponad pięć miliardów lat. Jednocześnie jego ewolucja sprawi, że już za około 800 mln lat będzie świeciło na tyle jasno i intensywnie, że na Ziemi warunki nie będą sprzyjały już jakiemukolwiek życiu. Może to dla ludzkości oznaczać jedną z dwóch rzeczy: albo ludzi już we wszechświecie nie będzie, bo nie opracują technologii pozwalającej na przeprowadzkę do innego układu planetarnego, albo będziemy już daleko stąd, a los Słońca będzie nas mało obchodził.
Co czeka Słońce i Ziemię?
No dobrze, ale jakie są plany Słońca na najbliższą przyszłość. Mówiąc najprościej Słońce będzie świeciło jeszcze pięć miliardów lat, po czym stopniowo zacznie powiększać swoje rozmiary przechodząc w stadium czerwonego olbrzyma. O ile obecnie Słońce ma średnicę 1,3 mln km, to w stadium czerwonego olbrzyma może to być kilkaset milionów kilometrów. Oznacza to, że powiększając się Słońce po drodze pochłonie Merkurego, następnie Wenus, a z czasem zewnętrzna powierzchnia Słońca zbliży się do orbity Ziemi. Nasza planeta będzie już wtedy skwarkiem, nawet jeżeli nie zostanie pochłonięta przez gwiazdę. Rozdęta czerwony olbrzym stopniowo zacznie odrzucać swoje najbardziej zewnętrzne warstwy. Uciekający z gwiazdy gaz utworzy tzw. mgławicę planetarną, która stosunkowo szybko rozpłynie się po przestrzeni kosmicznej. W miejscu, gdzie kiedyś znajdowało się Słońce zostanie jedynie coś, co obecnie jest jądrem gwiazdy. Ten biały olbrzym będzie miał rozmiary podobne do rozmiarów Ziemi, przy czym masę będzie miał wciąż podobną do połowy masy Słońca. Taki biały karzeł będzie powoli stygł przez biliony (tysiące miliardów) lat, aż w końcu wystygnie i stanie się czarnym karłem.
Co się wydarzyło w układzie G238-44?
Podobna historia to jednak nic nowego w przestrzeni kosmicznej. Takie losy jak opisane powyżej zachodziły już we wszechświecie tryliony razy. Jak się okazuje, także w naszym bezpośrednim otoczeniu kosmicznym.
Astronomowie przeanalizowali ostatnio skład chemiczny atmosfery białego karła G238-44 oddalonego od Ziemi o zaledwie 86 lat świetlnych. Dane na temat tego obiektu wyciągnięto w tym celu z archiwów Kosmicznego Teleskopu Hubble’a oraz kilku innych satelitów i obserwatorów. Szeroko zakrojona analiza wykazała, że na powierzchnię białego karła opada zarazem materia skalista pochodząca być może z planetoid istniejących w tym układzie planetarnym, jak i mnóstwo lodu pochodzącego z komet, które pochodzą z tamtejszego odpowiednika naszego Pasa Kuipera, obszaru lodowego gruzu rozciągającego się za orbitą Neptuna.
Czy tak samo będzie wyglądał koniec Układu Słonecznego?
Naukowcy wskazują, że koniec życia układu planetarnego nie musi wcale być spokojny. Szybko zachodzące po sobie zmiany rozmiarów i rozkładu masy gwiazdy centralnej bardzo zaburzają orbity planet, księżyców, planetoid, czy komet. Wyrzucone ze stanu w miarę stabilnej równowagi obiekty te zaczynają się ze sobą zderzać, zmieniają orbity na bardziej eliptyczne, w efekcie czego część może uwolnić się spod wpływu grawitacyjnego umierającej gwiazdy, a część może właśnie skierować się prosto w centrum układu planetarnego zmierzając na zderzenie z białym karłem.
W przypadku G238-44 wystarczyło 100 milionów lat, aby na powierzchnię białego karła dotarły zarówno liczne planetoidy jak i komety, z dwóch różnych rejonów układu planetarnego. Możliwe zatem, że w Układzie Słonecznym też dojdzie do podobnej apokalipsy.