REKLAMA

Kiedy powerbank to za mało, do gry wchodzi to. Sprawdziłem EcoFlow River Mini

Wakacje, plaża, morze, słońce - brakuje tylko jednego: prądu. Telefony prawie rozładowane, aparaty też, a małe powerbanki dawno już zostały wykorzystane. Czy dałoby się temu jakoś zaradzić? Oczywiście, ale będzie do tego potrzebny odpowiedni sprzęt - koniecznie musi być przy tym ani ogromny, ani drogi.

26.06.2022 08.23
EcoFlow River Mini - test
REKLAMA

Wakacje ruszają powoli pełną parą. Temperatury sprzyjają aktywnemu wypoczynkowi, kalendarze pękają w szwach od terminów kolejnych imprez, a część osób po prostu chce spędzić wakacje na łonie natury - czy to w górach, czy nad morzem, przeważnie wybierając się na wycieczkę większą grupą.

REKLAMA

Każda osoba w tej grupie zazwyczaj ma przy sobie telefon, który przy intensywnym fotografowaniu, korzystaniu z nawigacji i nagrywaniu filmów, szybko się rozładowuje. Do tego jeszcze drony, kamerki sportowe, laptopy i masa innych sprzętów. Wszystkie prędzej czy później (raczej prędzej) będą potrzebować podłączenia do zasilania.

Tylko skąd je wziąć, skoro jesteśmy aktualnie w środku lasu, na biwaku albo na plenerowym koncercie? Nawet gdyby ktoś udostępnił w tych miejscach publiczne gniazdka do ładowania, szanse na to, że któreś byłoby wolne, są właściwie zerowe.

I tutaj do gry wkracza EcoFlow River Mini.

 class="wp-image-2228847"

Spokojnie, nie jest tak wielki jak modele, które testowałem jakiś czas temu. Wręcz przeciwnie, waży mniej niż 3 kg, bez problemu zmieści się do plecaka czy sakwy rowerowej, a że obudowę uformowano tak, że bez większego problemu można go na krótkie dystanse przenosić po prostu w ręce.

Oczywiście będzie większy od klasycznego, kieszonkowego powerbanku, ale trzeba zwrócić uwagę na jedno. EcoFlow River Mini ma 210 Wh pojemności, podczas gdy nie taki znowu mały powerbank około 37 Wh. Czyli w jednej obudowie mamy zamkniętych około 6-7 takich powerbanków, do tego z czterema złączami USB (jedno USB-C), zwykłym gniazdkiem i wejściem na samochodową ładowarkę.

 class="wp-image-2228856"

Raczej nie uda wam się ze zwykłego powerbanku zasilić np. biwakowej lampki w namiocie. Z River Mini nie będzie z tym problemu.

Kolejka do ładowania? Nie w tym wypadku.

Zabrałem kiedyś na dwuosobowy wyjazd jednego zwykłego powerbanku. Oczywiście oba telefony rozładowały się w tym samym czasie i oba potrzebowały powerbanku. Ostatecznie krążył co kilka chwil pomiędzy każdym z telefonów i żaden z telefonów na dobrą sprawę się niespecjalnie naładował. Strach pomyśleć, co by było, gdyby było na tym wyjeździe więcej osób, chyba że każdy miałby swojego powerbanka i pilnował jego stanu naładowania.

Tutaj takiego problemu nie ma. Pierwszy telefon - o ile obsługuje ładowanie bezprzewodowe - można położyć po prostu na górnej części River Mini. Jest na tyle duża, że bez problemu zmieszczą się tam nawet największe telefony, a dodatkowo gumowane krawędzie ochronią telefon, jeśli ktoś przypadkiem oprze się o naszą stację zasilania. A że sporo telefonów ma dzisiaj opcję bezprzewodowego ładowania - nie trzeba się nawet martwić o zabieranie ze sobą przewodów zasilających.

 class="wp-image-2228853"

Kolejne telefony? Proszę bardzo - 3x USB-A. Jeszcze jeden? USB-C potrafiące szybciej naładować np. iPhone'a. Jeszcze ktoś? Podłączamy standardową ładowarkę do gniazdka w River Mini. Jeszcze coś? Ok, do tego będziemy potrzebowali samochodowej ładowarki do zapalniczki, ale też damy radę.

O moc ładowania nie trzeba się przesadnie martwić. Moc znamionowa wynosi 300 W, a maksymalnie można dostarczyć urządzeniu nawet 600 W. Na potrzeby smartfonowo-dronowo-aparatowe, nawet wielu osób, wystarczy z zapasem.

Po imprezie możesz zabrać River Mini ze sobą do namiotu. Raczej cię nie obudzi.

Testowałem tę stację zasilania w różnych warunkach, w tym w dość wysokich temperaturach, jakie obecnie panują w naszym kraju. I nawet przy wielogodzinnym zasilaniu z niego innych sprzętów, praktycznie w ogóle nie uruchamiał się wbudowany wentylator.

A jeśli już do tego dochodziło, to nie był on zbyt głośny i trwało to zaledwie chwilkę. Można więc spać spokojnie - i to dosłownie, nie martwiąc się o to, że obudzi nas niepożądany szum.

Tak - można sobie o nim przypomnieć w ostatniej chwili.

Ładowanie do pełna - z maksymalną mocą 300 W - trwa bowiem zaledwie 1,5 godziny. Sprawdziłem to u siebie i faktycznie - tyle powinno wystarczyć. Takie najczęstsze ładowanie, czyli od 30 proc. do 100 proc., zajmuje natomiast około 70 minut.

 class="wp-image-2228841"

Jeśli natomiast wystarczyłoby nam ok. 75 proc. naładowania - to i tak kilka naładowanych telefonów i laptopów - to od 30 do 75 proc. ładowanie trwało... zaledwie 30 minut.

Można więc bez obaw przypomnieć sobie o konieczności naładowania EcoFlow River Mini w ostatnim momencie - a i tak nie pojedziemy z pustym bakiem. Ewentualnie można go też naładować w samochodzie, korzystając z gniazda zapalniczki.

Ile sprzętów można naładować z pomocą EcoFlow River Mini?

Sporo - naładowanie iPhone'a 12 od 50 do 100 proc. pochłania ok. 5 proc. naładowania akumulatorów. MacBook Air (M1) naładowany od 40 do 100 proc. zużywa 14 proc., ładując się początkowo z mocą 40 W. Lampkę z żarówką o mocy 6,3 W możemy natomiast zasilić z EcoFlow River Mini przez dobrze ponad 10 godzin, więc do wieczornego czytania książki w namiocie wystarczy z zapasem.

 class="wp-image-2228859"

Poziom naładowania możemy przy tym sprawdzić albo z poziomu wyświetlacza umieszczonego na froncie urządzenia, albo z poziomu aplikacji mobilnej. Za jej pomocą możemy też np. wyłączyć albo włączyć ładowanie wybranych podłączonych urządzeń czy sprawdzić temperaturę stacji ładowania.

Ile to kosztuje?

1549 zł, czyli tak - zdecydowanie więcej niż małe powerbanki, które nosimy ze sobą na co dzień. Aczkolwiek biorąc pod uwagę pojemność, musielibyśmy takich powerbanków kupić na poważniejszy wyjazd cały karton, a potem każdy z nich osobno ładować i pilnować tego, który jest aktualnie naładowany, a który wymaga wsparcia w postaci zasilania.

REKLAMA

Plus raczej żaden z nich nie dałby rady zasilić łatwo i wygodnie tylu sprzętów, o mocach na poziomie 300-600 W nie wspominając.

* Urządzenia do testów dostarczył dystrybutor INNPRO.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA