Idzie wielki kryzys? Samsung i Apple zmniejszają produkcję telefonów, podobno nie będzie nas na nie stać
Dalekosiężne skutki pandemii COVID-19, wojna w Ukrainie i szalejąca inflacja ponoć są powodem do niepokoju u największych producentów telefonów komórkowych. Wprowadzą mniej urządzeń Galaxy i iPhone na rynek. Co ciekawe, cięcia mają dotyczyć również tańszych urządzeń.
Według niepotwierdzonych, cytowanych przez SamMobile informacji, Samsung zmniejszył swoje plany produkcyjne na bieżący rok. Zamiast wcześniej planowanych 310 mln urządzeń, zamierza wyprodukować ich 280 mln. To dość duża korekta, a jej przyczyną są ponoć niewesołe prognozy związane ze zdolnościami nabywczymi konsumentów. Wpływ pandemii na gospodarkę i zatrudnienie, rosnąca inflacja oraz wojna w Ukrainie i wycofanie się z rosyjskiego rynku zwiastują, przynajmniej ponoć w ocenie analityków Samsunga, rosnący światowy kryzys gospodarczy.
Czytaj też:
Co ciekawe, Samsung ponoć nie zamierza skupiać się wyłącznie na najdroższych telefonach, takich jak Galaxy S czy Galaxy Z. Zredukowana ma być również produkcja tańszych modeli. Podobno prognozy zakładają, że część konsumentów nie tylko z konieczności zrezygnuje z modeli premium - ale wręcz będzie korzystać z aktualnie posiadanego telefonu tak długo, jak będzie to możliwe.
Samsung zmniejsza produkcję telefonów, przewiduje kryzys. To samo ponoć u Apple’a.
Według źródeł redakcji Bloomberga, Apple nie zmniejszył zamówień na nowe iPhone’y, ale też ich nie zwiększył. Co jest anomalią, bo firma ta niemal zawsze z roku na rok zwiększa swoje zamówienia, przewidując, że - jak zawsze - sprzeda więcej telefonów niż w roku poprzednim. Tymczasem na 2022 r. zamówiono ponoć 220 mln iPhone’ów, czyli tyle samo, co w roku ubiegłym. I to pomimo tego, że iPhone 14 ma podobno oferować istotne usprawnienia i mieć czym kusić posiadaczy poprzednich modeli.
Doniesienia te potwierdza Ming-Chi Kuo, znany w apple’owym środowisku analityk. Jak przewiduje, największym problemem iPhone’a 14 nie będzie niewystarczająca podaż, a niewystarczający popyt. Ponownie, przyczyną tego stanu rzeczy ma być światowy kryzys gospodarczy. Pozostaje więc mieć nadzieję, by jakimś cudem ci wszyscy analitycy byli w błędzie. Bo wieszczą, że idą bardzo trudne czasy.