To nie jest autostrada na Atlantydę, ale i tak wygląda fantastycznie. Zobacz wideo
Na pierwszy rzut oka wszystkim przychodzi do głowy jedna i ta sama myśl. Sfilmowany przez naukowców fragment dna morskiego przy Hawajach wygląda jak ciągnące się przez centrum Rzymu brukowe drogi z czasów Cesarstwa Rzymskiego.
Poniższe nagranie zostało wykonane przez łódź podwodną Nautilus, która aktualnie bada pasmo Lili’uokalani znajdujące się na obszarze amerykańskiego morskiego pomnika narodowego Papahānaumokuākea Marine National Monument rozciągającego się na obszarze ponad 1,5 mln kilometrów kwadratowych na północ od Hawajów. Jak na razie badaczom udało się zbadać zaledwie 3 proc. powierzchni dna morskiego na tym terenie.
Podczas skanowania dna morskiego na głębokości ponad trzech kilometrów naukowcy dostrzegli niedawno na szczycie podwodnego wzgórza Nootka fragment dna, który wyglądem przypomina ceglaną drogę. Nawet badaczom, którzy przyzwyczajeni są przecież do przeróżnych struktur geologicznych, wygląd tego jednego fragmentu przywiódł natychmiast skojarzenia z drogą ceglaną wykonaną przez człowieka. Jeden z badaczy, których głosy zarejestrowały się na nagraniu, zażartował nawet, że ewidentnie jest to droga prowadząca na Atlantydę, do mitycznej krainy niegdyś zamieszkanej przez bardzo rozwiniętą cywilizację, która uległa całkowitej zagładzie i zapomnieniu w wyniku serii trzęsień ziemi i zatopienia.
Droga na Atlantydę to nie jest, ale i tak wygląda świetnie
Badacze przyznają, że niewprawnemu oku struktura dna w tym miejscu może kojarzyć się z czymś wykonanym ludzką ręką. W rzeczywistości jednak jest to najprawdopodobniej wynik aktywności wulkanicznej w tym miejscu. Pęknięcia dna widoczne na nagraniu najprawdopodobniej powstały w wyniku naprężeń wynikających z ogrzewania i chłodzenia podczas wielu erupcji wulkanicznych w tym rejonie na przestrzeni dziejów. Z tego też powodu, choć obserwujemy dno oceaniczne, wygląda ono jak twarda, spękana, sucha skorupa.
Warto tutaj podkreślić, że każdy internauta może brać udział w odkrywaniu dna oceanicznego za pomocą Nautilusa, bowiem badacze przekazują obraz z łodzi podwodnej na żywo na swoim kanale na portalu YouTube. Aż dziwne, ze takie fascynujące relacje nie są promowane. W momencie pisania tego newsa relację oglądają jedynie 33 osoby. Obstawiam, że śmieszne filmiki z wypadkami, potknięciami i prankami w tej samej chwili oglądane są przez miliony ludzi na całym świecie.