REKLAMA

"Apple powinno zrobić swój aparat". To największa technologiczna bzdura, jaką słyszałem

"Marzę o aparacie zrobionym przez Apple. Z dużą matrycą, dobrą optyką, ale jednocześnie z przetwarzaniem obrazu rodem z iPhone’a i z mocą procesora M1". Tak pisał MKBHD, a ja się z nim fundamentalnie nie zgadzam.

Apple powinno zrobić swój aparat? To bzdura
REKLAMA

Wczorajszy tweet Marquesa Brownlee mocno mnie zaskoczył. Ten - znany pod pseudonimem MKBHD - youtuber jest jednym z najbardziej doświadczonych graczy na rynku tech. Jest w tym biznesie od kilkunastu lat, sprawdził każdy możliwy sprzęt, przeprowadzał wywiady z tuzami branży, od Elona Muska, po Billa Gatesa.

REKLAMA

A jednak nie zrozumiał, jak w dzisiejszym świecie wygląda rynek i biznes foto. MKBHD zastanawia się, jak mógłby wyglądać profesjonalny aparat firmy Apple. Taki nowoczesny bezlusterkowiec, coś na kształt Sony A7 IV. MKBHD zastanawia się, co by było, gdyby Apple połączył dużą matrycę i profesjonalne obiektywy z przetwarzaniem obrazu znanym z iPhone’a, mocą procesora M1 i prostym interfejsem wzorowanym na iOS. Tyle że takie rozważania nie mają najmniejszego sensu.

Apple nie zrobi tradycyjnego aparatu, bo aktualnie zajmuje się uśmiercaniem tego segmentu.

Spójrzmy na rynek muzyczny, który dla wielu z nas jest bliższy niż rynek foto. Swego czasu rządziły Walkmany, ale Apple zabił je swoim sklepem iTunes. Ostatecznie Apple uśmiercił nawet swoje własne iPody, bo dziś już nikt nie kupuje pojedynczych kawałków ani płyt. Dziś liczy się streaming, dlatego Apple rozwija swoją aplikację Music. Bo czuje rynek i nie ogląda się z sentymentami za siebie.

Dokładnie taka sama sytuacja ma miejsce w segmencie aparatów. iPhone aktualnie zabija rynek foto. A właściwie już zabił. Sam zrozumiałem to w 2015 r., kiedy pisałem o "smutnym wykresie, który otworzył mi oczy na rynek foto". Ten wykres pokazywał sprzedaż ilościową aparatów na tle smartfonów. W 2015 roku wyglądało to tak, jak na obrazku niżej. Jeśli nie macie lupy, podpowiadam, że na niebiesko są oznaczone aparaty, a na żółto smartfony.

 class="wp-image-365039"

Od tego czasu ta dysproporcja tylko się pogłębia.

Kto z twoich znajomych kupił w ostatnich latach aparat?

Wśród moich znajomych zrobiło to sporo osób, ale były to osoby zarabiające na zdjęciach, dziennikarze, blogerzy oraz youtuberzy. Innymi słowy, osoby, w rękach których aparat jest narzędziem pracy.

Nie znam za to nikogo - dosłownie nikogo - kto kupiłby w ciągu ostatnich 2-3 lat mały aparat, czyli taki typowy kompakt (czy nawet mały bezlusterkowiec) do fotografowania hobbystycznego. Czyli do celów fotografii rodzino-wakacyjno-okazjonalnej. Ten segment został w całości pożarty przez smartfony. Typowy użytkownik robi zdjęcia smartfonem i nie potrzebuje aparatu. Jeśli chce lepszych zdjęć, kupuje lepszy smartfon.

Jest oczywiście frakcja hobbystów, którzy po prostu lubią robić zdjęcia i zależy im na jakości, ale stanowią oni malutką niszę. To właśnie ten niebieski kolor na wykresie wyżej. Wracając do muzycznego porównania, jest to odpowiednik osób, które kupują winyle.

A jeśli nie Apple, to może jakaś inna firma technologiczna porwie się na prawdziwy aparat?

Takie próby już były, a najdalej zaszedł w nich Samsung. Najpierw pojawiły się smartfony Galaxy Camera, które wyglądały jak połączenie telefonu z aparatem kompaktowym. Następnie Samsung poszedł na całość i stworzył system fotograficzny NX, w skład którego wchodziły bezlusterkowce oraz obiektywy. Co więcej, był to bardzo ciekawy sprzęt, który przez moment stanowił dobrą alternatywę dla urządzeń Sony, Nikona, czy Canona. Do tego Samsung nie bał się eksperymentów, takich jak np. Galaxy NX, z ogromnym ekranem i systemem Tizen z aplikacjami.

 class="wp-image-123136"

Dziś ten system już nie istnieje. Po kilku latach rozwoju Samsung wycofał się ze specjalistycznego sprzętu na rzecz smartfonów. I wyszło mu to na dobre, bo patrząc na możliwości fotograficzne Galaxy S22 Ultra, naprawdę można zacząć się zastanawiać, czy aparaty w hobbystycznym wydaniu mają jeszcze sens.

 class="wp-image-123137"

Swoich sił w bezlusterkowcach próbowało też Xiaomi. Xiaomi Yi M1 Mirrorless Camera to aparat standardu Mikro Cztery Trzecie. Pojawił się sześć lat temu i nie był hitem. Xiaomi ostatecznie wycofało się z pomysłu i skupiło się na smartfonach, co pod kątem foto wyszło tej firmie na dobre.

Aparat od Apple istnieje tu i teraz. I jest najpopularniejszym aparatem świata.

Mam oczywiście na myśli iPhone’a, który - według statystyk Flickra - od lat jest najpopularniejszym aparatem. Apple jednocześnie zabił aparaty i spopularyzował fotografię. To prawdziwy paradoks.

REKLAMA

A co z prawdziwymi aparatami? One na szczęście nigdzie nie odchodzą, ale trudno nie zauważyć, że ten segment bardzo się sprofesjonalizował. Producenci porzucają tanie linie aparatów na rzecz rozwijania coraz bardziej zaawansowanych konstrukcji.

Dziś nie kupimy aparatu ani za kilkaset, ani nawet za 2 tys. zł. Za nowy sprzęt z dobrym obiektywem zapłacimy raczej ok. 5 tys. zł, a jeśli zechcemy wskoczyć na półeczkę wyżej, bardzo szybko zrobi się z tego 10, 15, czy 20 tys. zł. I będzie to sprzęt, który zjada smartfony jeszcze przed śniadaniem, ale pozostanie w niszy profesjonalistów. Niszy, która dla Apple'a jest zbyt mała, by opłaciło się inwestowanie w nią.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA