A-10 Thunderbolt II to gwiazda Pustynnej Burzy. Warthog to samolot, który niemal stawał w miejscu, gdy strzelał
Piloci nigdy za nimi nie przepadali. Warthog, czyli guziec (to taka świnia z Afryki), był wolniejszy od myśliwców, nie wyglądał równie imponująco jak one. Ale to właśnie Fairchild A-10 Thunderbolt II był największą gwiazdą konfliktu w Zatoce Perskiej i siał postrach wśród pancernych zagonów irackiego dyktatora Saddama Husajna.
- A-10 Thunderbolt II to samolot bliskiego wsparcia sił lądowych służący do atakowania celów naziemnych na terytorium wroga.
- Najważniejszym elementem uzbrojenia samolotu jest działko GAU-8 Avenger. Często mówiło się, że A-10 to było tak naprawdę obudowane samolotem działko GAU-8.
- Samolot ten był największą gwiazdą całego konfliktu w Zatoce Perskiej, gdzie spowodował w uzbrojeniu wroga ogromne straty.
Gdyby przeciętnej, niezwiązanej z armią osobie pokazać zdjęcie samolotu A-10 Thunderbolt II, raczej nie można by było spodziewać się przesadnych zachwytów. Samolot jest nietypowej konstrukcji, ale raczej nie wywołuje takich emocji jak dynamicznie narysowane myśliwce i bombowce. To ogromny błąd, bowiem Fairchild A-10 Thunderbolt II to niezwykle udana konstrukcja, która skutecznością na polu walki potrafiła zawstydzić niejednego.
Co do zasady, Warthog (pl. guziec), bo taką nazwę kodową nosi A-10 Thunderbolt II należy do kategorii samolotów bliskiego wsparcia sił lądowych. Na polu walki dzięki swojej odporności na uszkodzenia i dzięki niskim wymaganiom co do miejsca startu i lądowania wykorzystywany jest najczęściej do niszczenia celów naziemnych, czołgów i pojazdów opancerzonych. O jego przewadze nad myśliwcami w tych konkretnych zadaniach świadczył przede wszystkim fakt, że samolot był w stanie realizować zadania patrolowe na niskiej wysokości, lecąc z prędkościami rzędu 300 km/h, znacznie niższymi od myśliwców. Dzięki temu pilot A-10 Thunderbolt II miał więcej czasu na oddanie precyzyjnego strzału w cel naziemny.
Oczywiście kosztem tego stosunkowo wolno lecący samolot bardziej od myśliwca wystawiał się na ostrzał pociskami przeciwpancernymi. Z tego też powodu Warthog miał wzmocnioną konstrukcję, która w odpowiednich warunkach była w stanie przetrwać trafienia nawet pociskami przeciwpancernymi czy burzącymi. Sama kabina pilota i elementy sterowania obudowane były pancerzem tytanowym. Co więcej, wiele z systemów na pokładzie samolotów A-10 Thunderbolt II miało po dwa systemy zapasowe, dotyczy to szczególnie systemów sterowania lotem czy hydraulicznych. Opracowanie ich było zresztą bardzo dobrym pomysłem, bowiem wiele samolotów wykorzystywanych w działaniach wojennych, chociażby podczas operacji Pustynna Burza wracało do baz po zakończeniu misji mocno poobijanych, ale jednak wciąż nadających się do lotu. Jak przekonywali konstruktorzy, Guziec był w stanie utrzymać się w powietrzu i wrócić do bazy nawet po uszkodzeniu jednego silnika lub oderwania połowy skrzydła czy ogona.
Od samego początku, konstruktorzy Fairchild A-10 Thunderbolt II postawili przede wszystkim na prostotę jego wykonania, wyposażenie w tylko najbardziej niezbędne systemy, dzięki czemu samolot miał naprawdę niewielkie wymagania co do pasów startowych, na których lądował i z których startował, a jednocześnie można było go serwisować bezpośrednio w pobliżu pola walki. Samolot w domyśle miał być maksymalnie prosty w obsłudze.
A-10 Thunderbolt II stawał w miejscu, gdy strzelał
Chyba najbardziej fascynującym elementem wyposażenia A-10 Thunderbolt II, było działko Gatling GAU-8 Avenger kalibru 30 mm znajdujące się bezpośrednio w nosie maszyny. Owszem, samolot dzięki lekkiej masie można było wyposażyć w mnóstwo uzbrojenia, od pocisków Maverick, przez Sidewinder po bomby Mk-82, Mk-84, czy w końcu bomby kasetowe. To jednak działko GAU-8 jest najbardziej charakterystycznym dla Thunderbolta II.
GAU-8 było siedmiolufowym działem maszynowym zdolnym wystrzelić niemal 4000 pocisków kalibru 30 mm na minutę. Co ciekawe, siła odrzutu tego działa wynosząca 45 kN była na tyle duża, że odpowiednio długa seria była w stanie znacząco zmniejszyć prędkość samolotu. Co więcej, ta sama siła odrzutu była wyższa niż połowa ciągu obu silników A-10 Thunderbolt II i to pracujących na pełnych obrotach. Legenda zatem mówiła, że w przypadku uszkodzenia jednego silnika, siła odrzutu działa przewyższała siłę ciągu jedynego działającego silnika.
Fairchild A-10 Thunderbolt II jako symbol Pustynnej Burzy
Przez bardzo długi czas Guziec nie był doceniany przez dowództwo armii. Traktowany nieco po macoszemu, samolot uważany był raczej za mało użyteczny. Jak dużym błędem było niedocenianie jego możliwości, okazało się dopiero podczas wojny w Zatoce Perskiej w 1991 roku. Podczas gdy szczególną uwagę zwracano na tak fascynujące maszyny jak F-117 czy F-15E, to właśnie Fairchild A-10 Thunderbolt II pokazał swoją zaskakującą skuteczność. Już kilka dni po rozpoczęciu walk okazało się, że samolot jest wprost doskonałym pogromcą czołgów, które w starciu z jego działkiem GAU-8 okazywały się bezbronne.
W trakcie samej Pustynnej Burzy, A-10 spędziły w powietrzu niemal 20 000 godzin, realizując 8755 lotów bojowych. W 85 proc. tych lotów piloci wykorzystywali uzbrojenie samolotu, niszcząc zarówno ciężarówki, czołgi, działa, transportery opancerzone jak i wozy dowodzenia. Skuteczność uzbrojenia Guźca wyliczona została na 98,7 proc. Oznacza to, że na 1000 przypadków użycia broni do awarii dochodziło średni 13 razy. Ostatecznie piloci Thunderbolta zniszczyli w Zatoce Perskiej ponad 1000 czołgów, 2000 pojazdów wojskowych i ponad 1200 stanowisk artylerii stając się niezrównanym bohaterem całego konfliktu. Warto zauważyć, że w trakcie wojny w Zatoce Perskiej Warthogi odpowiedzialne były za wystrzelenie 90 proc. wszystkich użytych tam pocisków Maverick, których skuteczność wyniosła 95,7 proc.
Fairchild A-10 Thunderbolt II jest ciągle w służbie
Fairchild A-10 Thunderbolt II choć na to nie wygląda, ma już swój wiek. Pierwszy lot tego samolotu odbył się 10 maja 1972 r. i od tego czasu maszyna pozostaje w służbie. Siły Powietrzne USA planowały już wycofanie Thunderboltów ze służby i zastąpienie ich samolotami wielozadaniowymi, ale ostatecznie w 2016 r. wycofano się z tych planów. Na chwilę obecną nie wiadomo do kiedy Guźce będą służyły, choć część ekspertów wskazuje, że modernizując samolot, można by było go utrzymać w służbie nawet przez kolejne dwadzieścia lat.