REKLAMA

Pierwsza polska stacja na wodór stanie za kilka tygodni. Otworzy ją Orlen

Oto kolejny krok w stronę wodorowej Polski, która, przypomnijmy, ma stać się rzeczywistością do 2030 roku, najpóźniej do 2040. I nie są to już żadne mrzonki, bo wiemy, gdzie stanie pierwsza polska wodorowa stacja.

pkn orlen kontra paczkomaty inpost
REKLAMA

Jak pochwalił się Orlen, pierwsza ogólnodostępna stacja tankowania wodorem w Polsce zostanie otworzona w Krakowie. Start zaplanowany na "najbliższe tygodnie".

REKLAMA

– Będzie dedykowana do obsługi przede wszystkim floty pojazdów komunikacji miejskiej, ale będzie też ogólnodostępna – zapowiedział Armen Konrad Artwich, członek zarządu spółki Orlen.

Do 2030 Orlen postawi w Polsce ponad 100 takich stacji

Nie wszystkie jednak będą znajdowały się w Polsce. Ok. 60 powstanie w naszym kraju, a reszta dostępna będzie w Słowacji i Czechach. Póki co Orlen ma już dwie stacje poza Polską - w Niemczech.

Kolejne polskie stacje mają zostać uruchomione w przyszłym roku w Poznaniu i Katowicach. Będą mogły z nich korzystać autobusy i samochody.

To kolejne działania Orlenu mające na celu popularyzację wodoru. Przypomnijmy, że spółka inwestuje w budowę hubu wodrowego we Włocławku. Na początku ma on produkować 170 kg wodoru na godzinę. Plany zakładają, że z czasem ten wynik wynosić będzie nawet 600 kg. Paliwo będzie przeznaczane do transportu publicznego i towarowego.

Orlen wraz z Pesą i PKP szykują własny pociąg wodorowy. Takie maszyny są już u nas testowane. W czerwcu po torze testowym w Żmigrodzie koło Wrocławia przejechał pociąg wodorowy, którego producentem jest Alstom.

Pociągi Coradia iLint to ogromna szansa dla Polski na ograniczenie emisji CO2, a nawet na dekarbonizację transportu szynowego – stwierdził Sławomir Nalewajka, dyrektor zarządzający Alstom w Polsce, na Ukrainie i w Krajach Bałtyckich.

Wodorowa rewolucja dotyczy też autobusów

Na przykład Jaworzno rozpoczęło w marcu testy wodorowego autobusu na regularnej trasie. Zasięg takiego pojazdu wynosi 400 km, a tankowanie trwa mniej niż 10 minut. Wodorowy autobus jest ponoć bardziej komfortowy dla pasażera, bowiem silnik w podróży jest mniej uciążliwy.

– Zależy nam, aby Jaworzno było postrzegane jako miejsce wspierające nowe technologie, otwarte na inwestorów i nowych mieszkańców. Sprawny transport publiczny to jeden z najważniejszych aspektów funkcjonowania organizmu miejskiego – powiedział Paweł Silbert, prezydent Jaworzna.

W 2023 podobne autobusy mają wyjechać na ulice Lublina oraz Poznania. Przetargi już zostały ogłoszone.

Autobus wodorowy ma też kursować w Koninie, gdzie tamtejszy MZK podpisał umowę z grupą kontrolowaną przez Zygmunta Solorza – ZE Pak. Ta wybuduje stacje tankowania wodoru nie tylko w Koninie, ale też Warszawie.

Koniński autobus wywołał ogólnokrajową dyskusję na temat cen wodoru, którą na Twitterze rozpoczął były premier Janusz Piechociński. Na antenie Radia Poznań zastępca prezydenta Paweł Adamów przekazał, że drogo nie będzie:

Konin kupił wodór po 70 zł/kg. Paliwo do przeciętnego autobusu diesla kosztuje dziennie 1400 zł, autobus przegubowy spala paliwa za 2100, tymczasem wodór kosztował nas będzie także 2100 zł dziennie, czyli tyle ile przegubowy "ropniak".

REKLAMA

Im więcej stacji, tym łatwiejszy dostęp do wodoru, więc cieszyć może fakt, że powstają kolejne inwestycje. Jest tylko jeden problem – wodór nie zawsze jest czystą energią.

Polska ma obecnie plasować się na 5. pozycji w globalnym rankingu producentów wodoru. U nas roczna produkcja jest na poziomie ok. 1 mln ton wodoru. Tylko że – co zauważają autorzy polskiej strategii wodorowej – "jest on wytwarzany głównie przez rafinerie oraz zakłady chemiczne i wykorzystywany w procesach rafinacji i produkcji nawozów mineralnych oraz chemikaliów". Wytwarza się go głównie z gazu ziemnego (reforming parowy) lub –  – w znacznie mniejszym zakresie – z węgla (procesy termicznego przekształcania węgla). Szacuje się, że właśnie stąd pochodzi nawet 76 proc. światowego wodoru, co związane jest z większą emisją CO2. 

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA