FB Messenger zamienia się w walkie-talkie. Będziesz słuchać, jak ktoś gada 30 minut bez przerwy
Właśnie straciłem resztki nadziei, że moi znajomi kiedykolwiek porzucą Messengera. Nowe funkcje wysyłania wiadomości głosowych są tak pociągające, że nie sądzę, bym kiedykolwiek zdołał ich przekonać do zmiany.
Przyznam szczerze, że jeszcze do zeszłego roku raczej nie korzystałem i nie zamierzałem korzystać z wiadomości głosowych w Messengerze. W mojej „bańce” ludzie nie lubią ze sobą rozmawiać przez telefon, a już na pewno nie wysyłać wiadomości głosowe, skoro to samo można równie dobrze i szybciej przekazać pisząc krótką wiadomość. Moje środowisko zawodowe jest też notorycznie przyklejone do smartfonów i komputerów, więc koncepcja niemożności odpisania jest mi dość… obca. A już na pewno łatwiej jest odpisać na wiadomość, siedząc przy komputerze czy trzymając telefon w dłoni niż nagrywać głosówkę, która w dodatku jest ograniczona do minuty. Do tego bywa tak, że nie możemy odsłuchać głosówki, bo jesteśmy w towarzystwie lub w miejscu publicznym.
W ostatnich miesiącach odkryłem jednak, że normalnie ludzie tak nie żyją.
Zwłaszcza tacy, którzy mają pracę bardziej fizyczną niż polegającą na przyklejeniu się do ekranu na długie godziny każdego dnia. Przyjaciele z branży gastronomicznej korzystają niemal wyłącznie z wiadomości głosowych (w obydwie strony), co przez długi czas doprowadzało mnie do szału, bo rozmowy z nimi czasami wyglądają mniej więcej tak:
Kiedy się jednak nad tym zastanowić, w takiej pracy głosówki mają mnóstwo sensu. Gdy ktoś przygotowuje jedzenie, albo ma na dłoniach silikonowe rękawiczki, albo po prostu ma zajęte ręce, siłą rzeczy nie jest w stanie odpisać na wiadomość, stukając w wirtualną klawiaturę. Pozostają więc dwie opcje: albo odpowiedzieć później (lub zapomnieć, że miało się odpowiedzieć), lub nagrać wiadomość głosową i odpowiedzieć od razu.
Nagranie wiadomości głosowej to też relatywnie bezpieczny sposób korzystania z Messengera w czasie jazdy autem. Można mieć telefon w uchwycie i jednym dotknięciem nagrać szybką wiadomość, zamiast ryzykować ściąganie go z uchwytu i pisanie wiadomości tekstowej, lub – brrrr – dzwonić do drugiej osoby.
Z czasem zaakceptowałem ten fakt a nawet sam zacząłem aktywnie korzystać z wiadomości głosowych w Messengerze. Jednocześnie jednak bardzo chciałbym porzucić Messengera na rzecz innego komunikatora, żeby uwolnić się spod jarzma Facebooka, pod którym trzyma mnie przede wszystkim ich komunikator. Co mają z tym wspólnego wiadomości głosowe? Otóż Messenger pod względem wiadomości głosowych jest dość… upośledzony. Maksymalna ich długość to 59 sekund, przez co chcąc przekazać dłuższą myśl, trzeba ją rozbijać na wiele wiadomości. To dziwny brak, bo nawet siostrzany WhatsApp oferuje dłuższy czas nagrywania, nie mówiąc np. o Telegramie, na którym można nagrywać wiadomości długie nawet na 20 minut.
Po cichutku liczyłem więc, że może jeśli zaproponuję znajomym Telegrama z jego długimi wiadomościami, to dadzą się przekonać na zmianę komunikatora na coś, co nie sprzedaje naszych danych każdemu zainteresowanemu z odpowiednio głębokim portfelem, niczym stara baba na pchlim targu. Po tym, co Facebook ogłosił teraz, nawet nie zamierzam próbować, bo to nie ma sensu.
Wiadomości głosowe na Messengerze do 30 minut.
Facebook właśnie ogłosił, iż w aplikacji Messenger pojawi się kilka nowości. Jedna z nich dotyczy tylko Stanów Zjednoczonych (dzielenie płatności między znajomymi), drugą zapowiadał ostatnio Mark Zuckerberg (usprawnienia w trybie znikających wiadomości), zaś trzecia dotyczy właśnie głosówek.
Messenger wydłuża maksymalny czas wiadomości głosowych do 30 minut. I na szczęście nie musimy gadać ciurkiem przez 30 minut, żeby nagrać taką wiadomość; nowa funkcja Messengera przewiduje możliwość zatrzymania i wznowienia nagrywania, a także podglądu tego, co nagraliśmy, bez konieczności odsłuchiwania całości – wystarczy przesunąć palec, by przewinąć podgląd wiadomości głosowej do pożądanego momentu. Jedyne, czego brakuje, to możliwości przyspieszania odsłuchu, co oferuje np. WhatsApp - przy tak długich wiadomościach byłoby to wskazane...
Patrząc na to, ilu znajomych mi ludzi korzysta z wiadomości głosowych w Messengerze, mogę na dobre porzucić nadzieję o tym, że kiedykolwiek namówię ich na zmianę komunikatora. Ba, nie zamierzam nawet próbować. Jestem jednak więcej niż pewien, że teraz, kiedy Messenger wydłużył 30-krotnie maksymalny czas wiadomości głosowej, najlepszą opcją będzie korzystanie z komunikatora przez słuchawki TWS, żeby móc te wiadomości zawsze w spokoju odsłuchać.
A wystarczyłoby, żeby Facebook, Google czy inni giganci webowo-technologiczni przyłożyli się bardziej do dyktacji w języku polskim. Wtedy można by było wiadomości dyktować, zamiast je nagrywać. Choć, już zupełnie offtopicowo, wysyłanie sobie wiadomości głosowych ma jedną zaletę, którą nie sposób przecenić – możliwość usłyszenia głosu drugiej osoby. W naszym 100-procentowo zdigitalizowanym świecie, w którym komunikacja tekstowa wypiera komunikację głosową w tak wielu obszarach, taka forma komunikacji z drugim człowiekiem bywa coraz rzadsza. A co za tym idzie – coraz bardziej wartościowa.