REKLAMA

Skrzydlata husaria na niedźwiedziach. Total War: Warhammer 3 to droga przez mękę - recenzja

Gdyby to była kampania w Warhammerze 2, kontrolowałbym już połowę mapy taktycznej i siał postrach w każdej krainie. W Total War: Warhammer 3 walczę o utrzymanie granic, widzę jak moje królestwo pogrąża się w plagach i zarazach, a hordy demonów z północy wydają się napływać nieskończenie. Co za horror. Co za przyjemność!

Total War Warhammer 3 recenzja
REKLAMA

Sądzisz, że dwie poprzednie odsłony Warhammera przygotowały cię na obronę królestw śmiertelników przed demonami? Pff, dobre sobie. Przy Total War: Warhammer 3 wcześniejsze strategie to jak beztroski spacer po łące. Tam toczyłeś wielkie i uporządkowane bitwy, rozwijałeś handel i snułeś polityczne intrygi o tron. Teraz musisz walczyć o przetrwanie. Dosłownie. Jesteś na pierwszej linii frontu oddzielającego śmiertelników od plugawego Chaosu, z jego wszechobecnym zepsuciem, plagami oraz demonami.

REKLAMA
Total War: Warhammer 3 class="wp-image-2057219"

W Total War: Warhammer 3 Kislev to nowa nacja wzorowana na Polsce, Rosji i Ukrainie, a jednocześnie żywy mur chroniący krainy śmiertelników.

Kislev to najdalej wysunięte na mroźną północ królestwo ludzi. Na jego czele stoi caryca Katarzyna, której wojownicy rodzą się, żyją i umierają chroniąc skute lodem ziemie przed inwazją Chaosu. Inwazją, która zdaje się nigdy nie kończyć i nigdy nie słabnąć. Tylko dzięki Kislevovi mogłeś prowadzić swoje miałkie wojenki oraz intrygi w poprzednich dwóch odsłonach Total Wara. Dopiero teraz naprawdę poczujesz, jak trudne i wymagające jest powstrzymywanie hord demonów.

W Total War: Warhammer 3 Kislev to wyrazista kulturowo oraz wizualnie nacja, która stawia na głowie klasyczne podejście do piechoty. Wojska carycy to w dużej mierze armia hybrydowa, walcząca jednocześnie w zwarciu oraz na dystans. Kozacy zamieniają szable na pistolety bądź odwrotnie, w zależności od sytuacji. Tak gigantyczna elastyczność, charakterystyczna nawet dla jednostek niższego szczebla, stanowi pole do popisu dla graczy defensywnych. Niestety, gdy coś jest do wszystkiego, czasem jest do... no wiecie. Z tego powodu początkowe jednostki zdecydowanie nie zachwycają na tle ich odpowiedników z innych nacji.

 class="wp-image-2057207"
 class="wp-image-2057162"

Kiedy jednak odblokowujecie skrzydlatą husarię na niedźwiedziach, ach, jak jej nie kochać. Zwłaszcza, że misie są zaskakująco skuteczne przeciwko wielkim jednostkom, a tych nie brakuje w szeregach demonów oraz ich wyznawców. W Total War: Warhammer 3 niedźwiedzie pożerają większe od siebie mamuty bojowe, będąc niemal równie szybkie w polu co konnica, a do tego świetne w statycznym zwarciu przeciwko piechocie. Kislev nabiera rumieńców na wyższych poziomach jednostek, chociaż sam początek z tą nacją jest trudny, a momentami wręcz rozczarowujący.

Początkowe braki w sile oraz wytrzymałości armii rekompensuje doktryna. Lud carycy jest głęboko religijny, a punkty wiary przekładają się na znaczne wzmocnienia. Moim ulubionym jest przywołanie mroźnej zimy przykrywającej całe posiadane terytorium. Śnieg, lud i wicher rani wszystkie jednostki wroga na naszym terenie, nie przeszkadzając własnym wojownikom. To wspaniałe narzędzie podczas rozpaczliwej defensywy defensywy przeciwko hordom demonów napływających znad Zamarzniętego Morza.

 class="wp-image-2057213"
 class="wp-image-2057201"

Dobór nowych nacji nie robi na mnie takiego wrażenia jak w dwóch poprzednich odsłonach Warhammera. Za dużo tu demonów.

Kislev jest ciekawy, oryginalny i klimatyczny. Inspirowany azjatycką kulturą Cathay broniący wielkiego muru przed demonami również robi wielkie wrażenie. Dla graczy ofensywnych przewidziano z kolei Królestwa Ogrów, pełne dużych i silnych jednostek ograniczonych liczbowo. Świetna frakcja do nauki podstaw Total Wara, mimo skomplikowania w postaci unikalnego rasowo systemu obozów i (ludzkiego!) mięsa.

Niestety, pozostałe pięć nowych nacji z W3 nie budzi już we mnie podobnej ekscytacji.

W Warhammerze 3 pojawiają się frakcje bogów Chaosu: Khorne'a, Nurgle'a, Slaanesha i Tzeentcha, a także Chaos Niepodzielny łączący i mieszający demony wymienionych stronnictw. Chociaż każda demoniczna armia otrzymała własne jednostki, wyrazistą identyfikację wizualną i unikalne mechaniki rządzenia oraz rozwoju, wolałem większe zróżnicowanie ras z poprzednich odsłon. Nie chodzi o to, że nowe demony są złe. Demonicznych frakcji jest po prostu tyle, że ludzkie imperia Kisleva oraz Cathaya wydają się zbyt małą przeciwwagą. Zwłaszcza, gdy weźmiemy pod uwagę, iż Królestwa Ogrów zostały wciśnięte do DLC.

 class="wp-image-2057177"
 class="wp-image-2057183"

Skoro narzekam, chciałbym zwrócić uwagę na oprawę. To pierwszy raz, gdy Total War wydaje się nieco archaiczny.

Strategie od Creative Assembly zawsze były imponującym pokazem wizualnych możliwości, osiągalnych wyłącznie na wydajnych komputerach osobistych. Nie inaczej jest i w Total War: Warhammer 3: setki obrońców Kisleva broniących miasto przed nacierającymi demonami wciąż robią wielkie wrażenie. Zwłaszcza grając na monitorze ultrawide. Jednak tutaj i tam seria zaczyna odstawać od współczesnych standardów. Widać to zwłaszcza na przykładzie tekstur ziemi oraz wody, jak z minionej generacji. Gęstość flory również pozostawia wiele do życzenia. Nawet biorąc pod uwagę, iż gramy na skutej lodem północy.

Jednocześnie Total War jest bardziej zasobożerny niż kiedykolwiek wcześniej. Nowa, piękna mapa taktyczna sprawia, że Warhammer 3 uruchomiony na RTX 3080 działa mi w 50-60 klatkach na sekundę. Gry Creative Assembly zawsze były niezwykle zasobożerne, ale tym razem mam wrażenie, że oddaję zbyt wiele mocy podzespołów, otrzymując zbyt mało w zamian. Symulacja działań przeciwnika, wczytywanie pól bitew, płynność mapy taktycznej - wszystko to mogłoby działać lepiej. Nie pomogły nawet najnowsze sterowniki Nvidia.

 class="wp-image-2057210"
 class="wp-image-2057198"

Na osobny akapit zasługuje poziom trudności. Total War: Warhammer 3 to horror. Najbardziej wymagająca odsłona serii.

Przeniesienie akcji na mroźną północ ma swoje komplikacje: demonów jest więcej niż kiedykolwiek, Chaos wypacza wszystko dookoła, a partnerów do handlu i dyplomacji jest mniej niż wcześniej. Do tego nowe frakcje demonów męczą gracza unikalnymi mechanizmami, skutecznie uprzykrzającymi życie. Grając jako Kislev, z północy napływają demony chcące cię rozszarpać, z południa ogry chcące cię pożreć. Sąsiednie królestwa ludzi, krasnoludów oraz elfów są zbyt słabe, by stanowić realną przeciwwagę. One wyłącznie opóźniają terror naszych ziem.

Wojownicy Nurgle'a rozsiewają choroby i plagi, które potrafią zepsuć każdy plan. Moja kluczowa armia musiała czekać osiem tur, by wyzdrowieć. Potem prawie drugie tyle, by uzupełnić straty. Kusiciele Slaanesha skutecznie podważali wiarę mieszkańców moich wielkich miast. Na ziemiach północy regularnie otwierają się portale, z których wysypują się demony. Chaos zawiera sojusze militarne z wyznawcami, formując silny, wspierający się blok militarny. Wszystko to sprawia, że w Total War: Warhammer 3 grasz i płaczesz. Grasz i boisz się, co przyniesie kolejna tura.

 class="wp-image-2057186"
 class="wp-image-2057159"

Poziom trudności kampanii nie wzrósł w trzecim Warhammerze. On wystrzelił w kosmos. Nie uważam jednak tego za wadę. Dzięki zażartej, momentami męczącej, często frustrującej walce o każdy skrawek północy każde zwycięstwo smakuje lepiej. Każda odbita warownia daje satysfakcję, a nie - jak miewało to miejsce wcześniej - stanowiła wyłącznie formalność na drodze naszej giga-armii. W W3 takich giga-armii stworzyć jest trudno, bo więcej mamy otwartych frontów, a za sprawą portali zawsze ktoś musi pilnować domu.

Radykalnie wyższy poziom trudności nadaje grze Total War: Warhammer 3 unikalnego charakteru. Wyrażonego nie tylko za sprawą nowych nacji oraz mroźnej północy, ale również samego odczuwania i przeżywania tej gry. Na polu bitwy nie zmienia się przesadnie wiele, za to na mapie kampanii mamy do czynienia z zupełnie nowym doświadczeniem. Momentami obezwładniającym, czasami prowadzącym do rozpaczy, ale wyjątkowym i w dłuższej mierze satysfakcjonującym.

Total War: Warhammer 3 to w pełni zasłużone 8+/10, z dużą szansą na dobicie do dziewiątki po wyeliminowaniu błędów i wprowadzeniu zintegrowanego świata z poprzednimi dwoma odsłonami, tworzącego gigantyczną mapę do rozgrywek na długie miesiące.

Największe zalety:

  • Kislev, Cathay i Ogry to ciekawe, unikalne i zróżnicowane nowe nacje
  • Bardzo wysoki poziom trudności, gra zjada poprzednie odsłony
  • Usprawnienia trybu wieloosobowego: jednoczesne tury, rozgrywka więcej niż dwóch graczy
  • Skrzydlata husaria na niedźwiedziach. Po prostu wspaniała
  • Rewelacyjna wizualnie (chociaż zasobożerna) nowa mapa taktyczna

Największe wady:

REKLAMA
  • Kiepska wydajność, nieco już zatęchła oprawa wizualna
  • Z chęcią wymieniłbym dwie demoniczne frakcje na bardziej odświeżające stronnictwa
  • Niestabilne serwery, przynajmniej w momencie premiery
  • Gorsza czytelność interfejsu niż w poprzednich odsłonach

To pierwszy raz, gdy grając w Warhammera od Creative Assembly chcę po prostu przeżyć i daje mi to wielką frajdę.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA