Wideo dnia: płonące Starlinki rozświetlają niebo. Winowajcą jest nasza gwiazda
To jeden z tych rzadkich przypadków, w których dodatkowe środki bezpieczeństwa okazują się mordercze. Miłośnicy astronomii obserwują spalające się w atmosferze satelity konstelacji Starlink.
Kilka dni temu pisaliśmy o wyjątkowo pechowym starcie rakiety Falcon 9, która wyniosła na orbitę okołoziemską nową partię satelitów megakonstelacji Starlink. Zaledwie dzień po tym jak nowe satelity dotarły na orbitę okołoziemską i zostały wypuszczone z zasobnika rakiety Falcon 9 na wysokości 230 km, okazało się, że burza geomagnetyczna spowodowana erupcją, do której doszło na Słońcu kilka dni wcześniej, podniosła górne warstwy atmosfery na tyle, że zaczęły one wyhamowywać satelity.
W normalnej sytuacji satelity wypuszczone na wysokości 230 km po uruchomieniu rozpoczęłyby trwające kilka tygodni wznoszenie na orbitę docelową, gdzie rozpoczęłyby swoją pracę. Tym razem jednak okazało się, że na tej samej wysokości powietrza było więcej niż ktokolwiek się spodziewał. W efekcie satelity zaczęły hamować i nie miały możliwości wejścia na większą wysokość. Hamowanie na orbicie oznacza automatycznie obniżanie wysokości nad Ziemią. Z tego też powodu firma poinformowała, że aż 40 z 49 wyniesionych satelitów wejdzie ponownie w atmosferę, gdzie spłonie zanim dotrze do powierzchni Ziemi.
Wypuszczanie satelitów na wysokości 230 km, a nie od razu na docelowej orbicie ma jednak swoje istotne uzasadnienie. Nigdy nie wiadomo czy po wyniesieniu na orbitę, któryś satelita nie dozna usterki systemu zasilania i zamiast rozpocząć pracę, nie stanie się kolejnym śmieciem kosmicznym.
Dlatego też lepiej wypuścić satelity niżej. Jeżeli działają prawidłowo, spokojnie podniosą swoją wysokość. Jeżeli jednak nie zadziałają prawidłowo, stosunkowo szybko wejdą w atmosferę, spłoną i nie będą stanowiły żadnego zagrożenia dla operacji orbitalnych. Tym razem jednak ten system bezpieczeństwa zadziałał na niekorzyść w pełni sprawnych satelitów. Trudno.
Część z nowych satelitów weszła już w atmosferę dostarczając przypadkowym obserwatorom istnego spektaklu, który udało się zresztą zarejestrować na nagraniu poniżej.
Utrata 40 satelitów nie jest jakimś większym problemem dla SpaceX. Firma Elona Muska wysłała w ciągu ostatnich dwóch lat ponad 1800 satelitów na orbitę, a w najbliższych latach planuje wysłać jeszcze od 10000 do 40000 kolejnych. Czy ten plan zostanie zrealizowany? Jak na razie nie wiadomo, bowiem zarówno NASA jak i Międzynarodowa Unia Astronomiczna zamierzają podjąć zdecydowane kroki mające na celu zahamowania niekontrolowanej rozbudowy megakonstelacji satelitów na niskiej orbicie okołoziemskiej.