Chiny mają pomysł na nową, potężną rakietę. Tylko dziwnym trafem wygląda jak bezczelne ksero
Nowa potężna rakieta, która w przyszłości może wynosić na orbitę potężne ładunki, a być może nawet zawiezie astronautów na Księżyc, albo na Marsa. Brzmi znajomo? Oczywiście. Nie tylko brzmi, ale także wygląda.
Jedno, czego z pewnością nie można odmówić chińskim naukowcom, to zdolności inżynierskie. W tej dziedzinie jednak prawdziwe mistrzostwo osiągnęli w inżynierii zwrotnej, inaczej mówiąc w rozbieraniu czyichś rozwiązań na czynniki pierwsze, a następnie ich kopiowaniem.
Oczywiście nie mówię, że Chińczycy położyli już ręce na kopii Starshipa budowanego przez SpaceX i zabrali się za jego kopiowanie, ale trzeba przyznać, że bądź co bądź oryginalny wygląd rakiety budowanej przez Elona Muska naprawdę łatwo jest rozpoznać.
Tymczasem…
Podczas jednej z prezentacji prezesa chińskiej Akademii Technologii Rakietowej (CALT) obserwatorzy dostrzegli projekt dwustopniowej, zasilanej metanem rakiety przypominającej właśnie Starshipa stojącego na Super Heavy.
Oczywiście, w projekcie można dostrzec pewne drobne modyfikacje względem wyglądu SSH, ale to troszeczkę tak jakby Chińczycy najpierw skopiowali BMW M4, a następnie dla ukrycia procederu, dołożyli do niego spojler na tylnej klapie. Niby to już nie to samo, ale jednak wciąż to samo.
Prezes CALT, przedstawiając projekt, wskazał, że rakieta docelowo będzie w stanie wynosić ładunki do 20 ton na niską orbitę okołoziemską. Dla porównania Starship ma wynosić nawet pięciokrotnie większe ładunki. To z kolei przypomina mi casus kopiowania przez Chiny Forda F-150, amerykańskiego pickupa, który jest najczęściej sprzedawanym samochodem w Stanach Zjednoczonych. Foton Da Jiang wyglądał tak samo jak Ford F-150 Raptor, ale był nieco mniejszy i zamiast amerykańskiego silnika 3.5 V6 EcoBoost o mocy ponad 400 KM miał zainstalowany w środku dwulitrowy silnik o mocy rzędu 240 KM.
Cóż, z jednej strony nie są to praktyki godne pochwały, ale z drugiej sprawiają, że globalnie kosmiczny wyścig nabrał w ostatnich latach tempa. Chiny co mogły, to skopiowały z rozwiązań amerykańskich i rosyjskich zebranych mozolnie na przestrzeni ponad siedmiu dekad eksploracji kosmosu. Dzięki temu szybko osiągnęły ten sam poziom rozwoju co konkurencja i mogły zająć się od razu rozwiązaniami innowacyjnymi, takimi jak wysłanie do Marsa od razu orbitera, lądownika i łazika, czy też dostarczenie łazika na niewidoczną z Ziemi stronę Księżyca.
Dla dobra rozwoju technologii kosmicznej jestem w stanie przymknąć oko na to kopiowanie. Wszak, czyż nie jest to najwyższa forma uznania?