REKLAMA

Mamy XXI wiek, a policja zgubiła właśnie dwie dyskietki. Były na nich dane osobowe

W Polsce drzemy łacha z ZUS-u, że nadal korzysta z dyskietek, ale to japońscy policjanci zgubili dane osobowe 38 mężczyzn przechowywane na przenośnym nośniku magnetycznym. Jak do tego doszło? Wiemy.

03.01.2022 17.24
policja-japonia-wyciek-danych-tokio-dyskietki-zus
REKLAMA

Sam jak przez mgłę pamiętam dyskietki, których używałem w swoim pierwszym komputerze, ale byłem jeszcze małym brzdącem, gdy te mało wydajne nośniki magnetyczne zostały zastąpione najpierw płytami CD, a potem pendrive'ami oraz chmurą, a komputerów z napędem dyskietek nie widziałem w sprzedaży od lat. Nie oznacza to jednak, że ta technologia całkiem odeszły do lamusa.

REKLAMA
Kto jeszcze używa dyskietek?

Chociaż w tym bodaj najpopularniejszym 3,5-calowym formacie przechowują jedynie 1,44 MB danych, nadal są w użyciu. W naszym kraju zawsze szerokim echem odbijały się kolejne przetargi ZUS-u na zakup dyskietek, ale nie jesteśmy jedynym państwem, które z nich korzysta. Japońska policja również używa tych archaicznych nośników, co okazało się teraz nie lada problemem.

Japońska policja, dwie dyskietki i zgubione dane 38 mężczyzn

Podczas gdy statystyczny internauta już dawno polubił się z chmurą, policja w Japonii, czyli kraju uważanym za jedno z najbardziej rozwiniętych pod względem technologii miejsc na Ziemi, nadal tkwi w erze piksela łupanego (niczym wspomniany już polski Zakład Ubezpieczeń Społecznych). Funkcjonariusze trzymali na tego typu nośnikach dane mężczyzn aplikujących o mieszkania socjalne.

REKLAMA

O tym, że Japończycy do przechowywania rekordów dotyczących 38 obywateli użyli dwóch dyskietek, pewnie byśmy się nigdy nie dowiedzieli, gdyby nie fakt, że policja... posiała wspomniane nośniki, a teraz internet się z nich śmieje. Dodajmy przy tym, że nie do końca słusznie, gdyż to funkcjonariusze zdecydowali, że będą korzystać z tego sposobu magazynowania danych.

Jak podaje serwis Niebezpiecznik.pl, japońska policja otrzymała felerne dyskietki od władz Meguro, czyli tokijskiej dzielnicy, która wymaga od funkcjonariuszy sprawdzenia, czy osoby ubiegające się o miejskie lokale nie są powiązane z kryminalistami. To właśnie urzędnicy przekazują dane obywateli na dyskietkach (zamiast przesłać je faksem albo wysłać gołębiem pocztowym).

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA