Zaczęli budować mur na granicy z Białorusią. Przyroda już cierpi
Zgodnie z zapowiedziami sprzed kilku miesięcy, ruszyła budowa muru na granicy z Białorusią. Inwestycja kosztująca 1,6 mld zł ma uchronić Polskę przed próbą przedostania się na terytorium kraju. Rykoszetem dostanie środowisko i zwierzęta. Pierwsze negatywne skutki już widać, mimo że koparki i inne ciężkie sprzęty dopiero zaczęły swoją pracę.

Straż Graniczna na swoim twitterowym profilu opublikowała pierwsze materiały z prac nad budową muru. Bariera mierzyć będzie 186 km.
Aktywiści już wcześniej odnotowali wjazd ciężkiego sprzętu na teren Puszczy Białowieskiej. Potężne maszyny nie miały litości dla leśnych dróg. Możemy tylko sobie wyobrazić, jak duże spustoszenie takie pojazdy sieją.
Kiedy leśnicy apelują, by nie wjeżdżać do lasu quadami, zwracają uwagę, że
dewastowane jest także runo leśne i gleba. Nawet droga leśna, mająca teoretycznie ułatwiać przejazd, po szaleństwach quadowców wymaga naprawy. A to kosztuje, bowiem takie drogi powstały z myślą o straży pożarnej, która musi dotrzeć do ognia w razie pożaru. Utrzymanie ich w odpowiednim stanie technicznym nie odbywa się za darmo.
Przy przejazdach płoszone są również dzikie zwierzęta. A mówimy w sumie o stosunkowo małych pojazdach. Skoro quad robi tylko zamieszania, to co musi się dziać w okolicy budowy, gdy do akcji wkroczyły wielkie koparki i ciężarówki? I to wszystko będzie działo się na 186 km odcinku.
Sama budowa to już wielki cios dla terenu. Jeszcze gorzej będzie, gdy bariera stanie.
Dla wielu zwierząt tradycyjne ścieżki zostaną zamknięte
Wiemy, że rysie z obrożami telemetrycznymi, które śledziliśmy w Puszczy Białowieskiej, przemieszczały się po obu stronach granicy i to mimo znajdującego się tam już wcześniej ogrodzenia z drutu kolczastego. Niestety postawionych właśnie zasieków z drutu ostrzowego nie pokona żadne większe zwierzę, nawet ryś. Ponieważ Puszcza jest odizolowana od większych kompleksów leśnych zasiedlanych przez ten gatunek budowa płotu sprawi, że podziałowi ulegnie żyjąca tu populacja i terytoria rysi. Płot zaburzy organizację przestrzenną i strukturę socjalną ich populacji oraz możliwość migracji, a w efekcie spowoduje spadek i tak już niskiej zmienności genetycznej. Małe i izolowane populacje są w większym stopniu narażone na czynniki losowe. Śmierć pojedynczego osobnika, szczególnie rozmnażającej się samicy, będzie zagrożeniem dla tej populacji. To, w dłuższej perspektywie czasowej, może nawet doprowadzić do zagłady populacji - tłumaczył prof. Rafał Kowalczyk, dyrektor Instytutu Biologii Ssaków PAN w Białowieży.
Tereny przygraniczne są też miejscem występowania żubrów, co dobrze pokazała mapa przygotowana przez cytowanego wyżej prof. Kowalczyka, a udostępniona przez "Gazetę Wyborczą".
Żubry już są ofiarą sytuacji na polsko-białoruskiej granicy. W miniony weekend Adam Wajrak pokazał zdjęcia mające świadczyć o tym, że zwierzęta utknęły za zasiekami na granicy. Co więcej, znalezienie się w pułapce miało doprowadzić do ich śmierci.
Straż Graniczna zaprzeczyła, jakoby przy granicy znalazło się stado żubrów. Zapewniono też, że jeśli zwierzęta się pojawią, "ogrodzenie zostanie zdjęte, a żubry wpuszczone". I to zarówno te polskie, jak i białoruskie.
Nie wiadomo, dlaczego dwa żubry ze zdjęć krążących po sieci zginęły
Prof. Kowalczyk w rozmowie z "Wyborczą" zauważa, że choć trudno sugerować się fotografiami, to raczej zwierzęta nie poraniły się na drutach. Były za to wychudzone, co każe podejrzewać problem ze zdobyciem pokarmu i być może stres związany z pojawieniem się przeszkody, której wcześniej nie było.
– Co znamienne, obydwa żubry padły przy zasiekach. To wskazuje, że zapewne szukały przejścia – prognozuje ekspert.
zdjęcie główne: twitter.com/StrazGraniczna