Mateusz Morawiecki ma plan: e-sport wyciągnie dzieci z domów. Czekaj, co?
Mateusz Morawiecki zapowiedział, że e-sport pomoże w wyciągnięciu dzieciaków z domu. Wypowiedź rozśmieszyła internautów, bo przecież e-sport polega właśnie na tym, że siedzi się w domu przed ekranem i samemu gra lub ogląda, jak inni grają. O co właściwie chodziło premierowi? Tylko u nas: wiemy, co premier miał na myśli.
Aktualizacja: Otrzymaliśmy stanowisko Centrum Informacyjnego Rządu w tej sprawie, które zamieściliśmy na końcu wpisu.
Nie milkną echa skandalu związanego z biznesem byłego wiceministra sportu Łukasza Mejzy, którego oskarża się o wyłudzanie pieniędzy od rodziców śmiertelnie chorych dzieci. Z tego powodu w sejmie zajęto się wotum nieufności wobec ministra sportu, Kamila Bortniczuka. Koalicja Obywatelska domaga się jego dymisji, a w obronie partyjnego kolegi stanął m.in. premier Mateusz Morawiecki, który poruszył przy okazji temat e-sportu. W przedziwnym kontekście.
Mateusz Morawiecki o e-sporcie
Sprawa Łukasza Mejzy jest bulwersująca, zwłaszcza że szef resortu sportu broni go słowami: "Był młodym przedsiębiorcą. Szukał zarobku tam, gdzie nie powinien go szukać". Naszą uwagę przykuła jednak przewrotna argumentacja premiera w tej sprawie. Mateusz Morawiecki w swojej wypowiedzi najpierw bronił Kamila Bortniczuka, potem pochwalił się zwiększeniem wydatków na sport dla najmłodszych, a następnie płynnie przeszedł do omawiania zalet... e-sportu.
Przez e-sport chcemy dzieci wyciągać z domów. Nie chcemy, tylko żeby one tam były, przed tym powszechnym komputerem, bez programów państwowych, samorządowych. Specjaliści podpowiadają nam właśnie taką ścieżkę: bądźcie tam po to, żeby wyciągać dzieci sprzed ekranów, monitorów, telewizorów, komputerów właśnie na boiska, właśnie do hal sportowych. Taka tu jest ścieżka przedstawiona przez ekspertów.
Cieszy, że Mateusz Morawiecki chce słuchać ekspertów, bo jeszcze nieco ponad rok temu wicerzecznik Prawa i Sprawiedliwości stwierdził, że jego partia nie zatrudnia ekspertów, bo jak zatrudniała ekspertów, to ci nie chcieli realizować jej programu. Przyznam jednak, że jestem nieco skonfundowany: bo w jaki sposób e-sport miałby "wyciągać dzieci sprzed ekranów"? Podczas posiedzenia nawet pojawił się głos na sali, który tłumaczył, że e-sport wiążę się właśnie z siedzeniem przed ekranem…
W jaki sposób e-sport mógłby zachęcić młodzież do przyjścia na boisko albo hali sportowej?
Możliwe oczywiście, że Mateusz Morawiecki po prostu się (wielokrotnie) przejęzyczył lub nie wie do końca, czym jest ten cały e-sport.
Odkładając już zaś żarty i docinki na bok, sam pomysł, by aktywizować dzieciaki do ruchu, jest oczywiście świetny i godny pochwały - bo problem otyłości wśród młodzieży (i nie tylko) jest bardzo poważny. Niestety, z drugiej strony, w dobie pogarszającej się jakości powietrza w kraju, można teraz dywagować, czy to siedzenie przed komputerem nie jest przypadkiem obecnie zdrowsze niż zabawa na świeżym powietrzu…
Jeśli rzeczywiście e-sport zostanie wykorzystany do wyciągnięcia dzieci z domów i sprzed ekranów, to ja temu pomysłowi kibicuję
Jeśli miałbym popuścić wodze wyobraźni, to chętnie przywitałbym obecność państwa na turniejach e-sportowych takich jak Intel Extreme Masters, gdzie obok sal z komputerami pojawiłyby się boiska np. do koszykówki, a konkursy z nagrodami zachęciłyby do aktywności fizycznej.
Aktualizacja (13:34) - odpowiedź Centrum Informacyjnego Rządu
Poprosiliśmy Kancelarię Premiera Rady Ministrów o więcej informacji na temat planów rządu związanych z e-sportem. Otrzymaliśmy właśnie odpowiedź:
Prezes Rady Ministrów w swojej wypowiedzi odnosił się do sportu. Premier podkreślił, że działania wspierające rozwój sportu powinny być realizowane ponad podziałami.
Rząd przeznacza coraz większe środki na aktywność fizyczną dzieci i młodzieży. W planach jest postawienie tysiąca wielofunkcyjnych hal sportowych w ciągu najbliższych 7 lat.