REKLAMA

Wcale się nie dziwię, że tablety z Androidem sprzedają się fatalnie. iPad rządzi

Do sieci trafiła informacja, że iPady w Europie jako jedyne sprzedają się dobrze, podczas gdy tablety z Androidem pikują. Zupełnie mnie to nie dziwi i mam nadzieję, że Google wreszcie wyciągnie z tego wnioski.

Tablety z Androidem sprzedają się fatalnie. iPad rządzi
REKLAMA

W przypadku smartfonów możemy mówić o dominacji Google'a, jeśli spojrzymy na krajobraz mobilnego świata przez pryzmat udziałów rynkowych. Co prawda Apple pomimo piastowania trzeciej lokaty na podium zgarnia najwięcej zysków, ale to już zmartwienie dla korporacji - użytkownicy Androida nie muszą się obawiać braku aplikacji, skoro stanowią lwią część konsumentów.

REKLAMA

W przypadku tabletów sytuacja jest zgoła inna - tutaj Apple rządzi. iPad to dla niego co prawda poboczny projekt w porównaniu do telefonów pod względem zarobków i wolumenu sprzedaży, ale i tak zdominował on ten - relatywnie mały - rynek. Chociaż producenci smartfonów dołączają do swojej oferty tablety, to są one traktowane po macoszemu zarówno przez Google'a, jak i deweloperów.

iPady kontra tablety z Androidem - wyniki sprzedaży

Do sieci trafiły dane, wedle których sprzedaż iPada w zachodniej Europie wzrosła w 3. kwartale 2021 r. o 33 proc. Z pewnością wpływ na to miało rozszerzenie portfolio, w którym obecnie można znaleźć całą gamę urządzeń - od tanich iPadów za 1799 zł (co jest bardzo niską ceną - jak na Apple'a), przez znacznie nowocześniejsze iPady Air oraz iPady mini, aż po iPady Pro z procesorami Apple M1 rodem z desktopów.

Poprawa wyników Apple'a o aż 1/3 to nie lada osiągnięcie w sytuacji, w której cały rynek tabletów skurczył się o 20 proc. Oznacza to, że konsumenci w dobie pracy i nauki zdalnej nie zastępują masowo pecetów z Windowsem tabletami - a przynajmniej nie takimi z Androidem (sprzedaż komputerów urosła 8 proc. w Q3). Problemem jest tutaj jednak nie sprzęt takich marek jak Samsung, Huawei czy Xiaomi, tylko przede wszystkim oprogramowanie Google'a oraz… brak aplikacji.

Wcale mnie nie dziwi, że sprzedaż tabletów z Androidem leci na łeb

Warto przy tym zaznaczyć, że w przypadku iPada też nie jest różowo, jeśli chodzi o aplikacje - nadal wiele programów nie ma przygotowanego interfejsu pod większe ekrany na czele z Instagramem. W dodatku część programów, która ma interfejs tabletowy, nie potrafi działać w widoku poziomym, co niemożebnie irytuje posiadaczy klawiatur dedykowanych tabletom. Inne to po prostu sztucznie rozciągnięte wersje aplikacji z telefonów, które wyglądają pokracznie.

Skąd więc ta popularność iPadów? Rzecz w tym, że to urządzenia z kategorii nie must-have (które w dzisiejszych czasach trzeba mieć, tak jak smartfony), tylko nice -to-have (miło je mieć, tak jak np. czytniki e-booków), a za płotem u konkurencji jest w zasadzie od zawsze jeszcze gorzej. Android praktycznie od zawsze pozwala "rozlać" aplikację na cały dostępny ekran wyświetlacza - smartfony z systemem Google'a miały różne przekątne i rozdzielczości - co rozleniwiło deweloperów.

Klienci nie kupują tabletów, bo nie ma na nie aplikacji, a deweloperzy nie poświęcają czasu na tabletowy interfejs, bo i tak nikt z tego nie korzysta.

Nie zachęca też do tego Google, który od lat nie prezentuje nowych referencyjnych tabletów, tylko telefony. Tak naprawdę ostatni tablet z Androidem, który jakkolwiek przebił się do mainstreamu, to Nexus 7 z… 2012 r. Od tego czasu twórcy Androida skupiają się na smartfonach oraz integracji swoich aplikacji z Chrome OS. Tablety na swoich barkach niosą od tego czasu producenci telefonów, którzy starają się robić dobrą minę do złej gry.

REKLAMA

Co prawda część firm nieco zbyt mocno inspiruje się iPadem w kwestii designu (część modeli to wręcz klony iPada Pro), a zbyt lekko pod kątem użytkowym (i z uporem maniaka pakują do nich panoramiczne ekrany), ale jeśli chodzi o samą warstwę sprzętową, to tutaj nie ma co narzekać. W sprzedaży jest wiele urządzeń, które na papierze mogą pochwalić się bardzo dobrą specyfikacją i mogą cieszyć osoby, które są świadome ich ograniczeń.

Tylko co z tego? Skoro na półkach sklepowych mamy nowiutkiego iPada kosztującego od 1799 zł w górę, a starsze modele i egzemplarze odnowione da się czasem kupić bezpośrednio u Apple'a za mniej niż 1000 zł, to trudno się dziwić konsumentom, że w 45 proc. przypadków spośród 6,9 mln tabletów sprzedanych w 3. kwartale 2021 r. sięgnęli właśnie po nie. Mam jednak nadzieję, że ta sytuacja się zmieni - chociażby po to, żeby Apple nie spoczął na laurach.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA