Najlepszy tablet z Androidem nadal musi gonić iPada
Samsung Galaxy Tab S4 może działać jako tablet, laptop lub nawet komputer stacjonarny. Tak jakby. I choć sprzęt jest wszechstronny, to i tak znajduje się w tyle za iPadem.
Na targach IFA w Berlinie miałem okazję przyjrzeć się nowości Samsunga, którą jest tablet Galaxy Tab S4. Patrząc na specyfikację i możliwości, sprzęt wygląda rewelacyjnie. Mamy kapitalny ekran Super AMOLED o wysokiej rozdzielczości i przekątnej 10,5 cala, do tego Snapdragona 835, czyli jeden z najlepszych procesorów mobilnych, 6 GB RAM, duży akumulator, szybkie ładowanie, a nawet rysik S Pen w zestawie.
Słowem: ideał.
A jak sprzęt wypada w praktyce?
Na stoisku Samsunga tablet nie wzbudzał żadnego zainteresowania. W ciągu dwóch dni, kiedy byłem na targach, chętnych na skorzystanie z urządzenia było niewielu. Być może było to spowodowane bezpośrednim sąsiedztwem z nowymi telewizorami QLED 8K, a może po prostu kategoria tabletów już zupełnie się wypaliła.
Te wątpliwości pozostawiam inżynierom i marketingowcom Samsunga, a ja skupię się na pierwszych wrażeniach z obcowania z tabletem.
Konstrukcja jest bardzo przemyślana, ale czy Dex ma szansę odnieść sukces?
Galaxy Tab S4 można zadokować w specjalnej klawiaturze, a raczej w sztywnym etui wyposażonym w klawisze. Są one twarde, plastikowe i zaskakująco wygodne w pisaniu. I tutaj pojawia się pierwszy zgrzyt: korzystanie z klawiatury i rysika jednocześnie wydało mi się zupełnie niewygodne. Tablet postawiony pod kątem, tak jak ekran laptopa, nie daje solidnej podstawy do pisania po ekranie. Klawiatura i rysik są akcesoriami alternatywnymi wobec siebie.
Być może ma to sens, bo w różnych scenariuszach użycia sprawdzą się inne akcesoria. Sensu nie znalazłem jednak w Deksie. Dex to specjalny tryb przekształcający tablet w komputer stacjonarny, po podłączeniu do monitora, dodaniu klawiatury (może być ta z etui lub dowolna działająca na Bluetooth) i myszki. Taki właśnie zestaw był dostępny na stoisku Samsunga.
Tablet miał zainstalowane wyłącznie oprogramowanie Samsunga i kilka aplikacji Google’a, np. YouTube. Podejrzewam że nie było w tym przypadku.
Nie można było sprawdzić gier, aplikacji społecznościowych, ani innych hitów z Androida. Przyczyna jest prozaiczna: te aplikacje w trybie Dex nadal pozostawiają wiele do życzenia, więc Samsung nie chciał ich pokazywać.
Wiele aplikacji włącza się w oknie (na szczęście często może to być okno w trybie poziomym), natomiast interfejs pozostaje niedostosowany do desktopowych standardów, czyli myszy i klawiatury. To sprawia, że cała idea stojąca za Dexem przestaje mieć sens. Rozwiązanie Samsunga sprawdza się bardzo dobrze dla aplikacji tej firmy, ale widać, że Koreańczycy nie są w stanie pociągnąć za swoim pomysłem gigantów branży mobilnej.
A sam tablet? Też nie jest najlepiej.
Podsumowując, mamy tryb desktopu Dex, który w wielu aplikacjach wypada blado. Mamy tryb tabletu z klawiaturą, w którym kluczowy dodatek tabletu - S Pen - jest praktycznie bezużyteczny.
Zostaje więc sam tablet, który - choć ma rewelacyjne podzespoły - to nie przekonuje mnie ekranem, a konkretnie proporcjami. Stosunek boków 16:10 jest co prawda odrobinkę lepszy od 16:9, ale nie może równać się z wygodą 4:3 znanego z iPada. Stosunek boków z iPada podświadomie kojarzy się z kartką A4, albo stroną magazynu lub książki. Takie proporcje są naturalne przy czytaniu, a sprawdzają się też świetnie przy przeglądaniu internetu.
Samsung być może chce mocniej postawić na treści wideo, które w 16:10 prezentują się lepiej niż w 4:3, ale według mnie znaczniej ważniejszą funkcją tabletu jest czytanie treści. Oglądanie filmu na tablecie samo w sobie jest kompromisem, więc nie ma większej różnicy, czy obok obrazu znajdą się mniejsze czy większe czarne pasy. Clou pozostaje czytanie.
Przy całej sympatii do produktów Samsunga i niechęci do fanbojstwa spod znaku jabłka, wybierając tablet bez wahania kupiłbym nowego iPada. A szkoda, bo po premierze Galaxy Tab S4 spodziewałem się po tym tablecie znacznie więcej.