REKLAMA

Lotnisko w Balicach powinni zamknąć na stałe. Pasażerowie klną, a linie robią sobie jaja

Mgła w Balicach to już nie incydent, a ponura, cykliczna norma, która paraliżuje południe Polski. Wieczorne przekierowania oznaczają poranny chaos, a słowa "mgła" i "Kraków" w jednym zdaniu stanowią wyrok dla każdej zaplanowanej podróży.

Lotnisko w Balicach powinni zamknąć na stałe. Pasażerowie klną, a linie robią sobie jaja
REKLAMA

Przyszła jesień, potem zima, a w Balicach lotów ni ma. Problemy z mgłą na lotnisku znów paraliżują ruch, a pasażerowie są masowo przekierowywani do Katowic i Ostrawy. Wszyscy się skarżą: pasażerowie, kierowcy czekający na opóźnione przyloty czy pracownicy linii lotniczych, którzy muszą radzić sobie ze sfrustrowanymi podróżnikami.

Balice w sezonie jesienno-zimowym to synonim zamieszania. W ostatnich tygodniach litania nieszczęść się powtarza: przekierowania, odwołania i czekanie.

REKLAMA

Problem jest tak powszechny, że pasażerowie omawiają go na Facebooku z taką samą regularnością, jak dyskutują o pogodzie. Wszyscy wiedzą, że gdy przychodzi jesień lub zima, Kraków-Balice staje się rosyjską ruletką lotniczą. Pytanie nie brzmi "czy się spóźnię", tylko "o ile godzin" – i czy lotnisko w ogóle nie przekieruje mojego samolotu.

Lotnicza ruletka: wyląduję czy zwiedzę Podkarpacie?

Sytuacja jest tak chroniczna, że stała się niemal kulturowym symbolem Krakowa. Problem przekroczył już poziom infrastrukturalnej niedogodności i stał się problemem wizerunkowym dla całego miasta. A jednak nic się nie zmienia. Sezon po sezonie, grudzień po grudniu, lotnisko jest zaskakiwane tą samą mgłą, jakby była ona odkryciem naukowym dokonanym w ostatnią chwilę.

Dla pasażerów wieczornych rejsów podróż do Krakowa zmienia się w hazard. Wiem, co mówię, bo sam byłem jednym z pionków w tej grze. Wracałem z Amsterdamu rejsem holenderskich linii. Siedząc w samolocie, do ostatniej chwili nie miałem pojęcia, gdzie dotknę ziemi. W takich momentach trwa swoista licytacja i nerwówka – czy uda się "usiąść" w Pyrzowicach, które są naturalnym zapasowym portem dla Krakowa, czy może pogoda wyrzuci nas aż do Rzeszowa-Jasionki. Tym razem wylosowałem Kraków, ale ten dreszczyk emocji to wątpliwa atrakcja, gdy człowiek marzy tylko o własnym łóżku. Albo późnym obiedzie w IKEI.

Dlaczego Balice toną we mgle? Pułapka w dolinie Wisły

Lotnisko Kraków-Balice im. Jana Pawła II znajduje się zaledwie 10 kilometrów na zachód od centrum miasta, w dolinie Wisły, otoczone przez Pogórze Wielickie na południu i Wyżynę Krakowsko-Częstochowską na północy.

Ta pozornie wygodna bliskość czyni Balice pułapką dla samolotów. Kraków geograficznie zawiesza się w misce pomiędzy wzgórzami, a to właśnie tam zbiera się mgła jak woda w wannie – powoli, nieuchronnie i w coraz większych ilościach.

Otoczenie powoduje, że lotnisko jest szczególnie narażone na zjawisko, które meteorolodzy nazywają mgłą z promieniowania. Gdy noce są bezchmurne, a wiatr słaby (co zdarza się zwłaszcza od września do wiosny), ciepło ucieka, a wilgotne powietrze kondensuje się w grubą, nieprzewidywalną mgłę.

W Krakowie jest około 67 dni mglistych rocznie – to o 14-15 dni więcej niż w pobliskim Bielsku-Białej. Geograficzne położenie miasta w depresji terenu oraz zanieczyszczenie powietrza wzmacniają to zjawisko. Smog i zanieczyszczenia sprawiają, że mgła jest grubsza i gęstsza niż powinna być.

Czyli: mamy najgorsze miejsce na lotnisko, które już jest jednym z najpopularniejszych w regionie.

800 metrów widoczności to za mało. Problem z ILS

Tu pojawia się drugi, równie ważny aspekt problemu: Balice nie posiadają systemu kategorii III ILS (Instrument Landing System). Taki system pozwala samolotom lądować z widocznością zaledwie 125 metrów, a w praktyce prawie w zupełnej ciemności. Warszawa i Gdańsk takie systemy posiadają – i co ciekawe, Gdańsk praktycznie całkowicie wyeliminował negatywny wpływ mgły na swoją operacyjność.

W Krakowie natomiast standardem jest ledwie kategoria II ILS, która wymaga widoczności minimum 550 metrów na punkcie doziemnym lub 800 metrów na pasie startowym. Gdy gęsta mgła opada i widoczność spada poniżej tych poziomów, lotnisko faktycznie przestaje działać. Samoloty, które już się zbliżają, muszą być przekierowywane do alternatywnych portów lotniczych.

Historia odnotowała nawet sensacyjny przypadek z grudnia 2024 r., gdy samolot Wizz Air okrążył lotnisko w Krakowie aż 27 razy – oficjalny rekord – zanim pilot musiał się poddać i skierować maszynę do Katowic. Jak dobrze, że mnie tam nie było.

Liczby nie kłamią

Statystyki z serwisów monitorujących lotnictwo potwierdzają, że w październiku i listopadzie 2025 r. mgła sparaliżowała lotnisko w sposób, który stał się niemal memem. Kilkanaście lotów zostało anulowanych w ciągu jednego dnia. Ale rzeczywistość z listopada pokazuje, że liczby są jeszcze bardziej alarmujące.

Takiego 15 listopada 2025 r. gęsta mgła spowodowała chaos. Loty Ryanair zostały przekierowane do Ostrawy i Katowic. Pasażerowie siedzieli w autobusach, czekając na rozwikłanie sytuacji. Trasa, która powinna trwać godzinę, zajęła cały dzień. Coraz więcej polskich pasażerów mówi wprost: "Nie chcę latać z Krakowa w zimie". I mają rację.

Ale im bliżej nowego roku, tym gorzej. Nie zamierzam silić się na wiele, wszak krakowskie lotnisko samo podrzuca mi gotową rozpiskę. Tutaj loty, które nie trafiły do Balic tylko 16 listopada. Jednego dnia:

Do Katowice Airport zostały przekierowane następujące rejsy:

  • FR 2723 Ryanair z Bari
  • W6 2034 Wizz Air z Oslo
  • W6 2058 Wizz Air z Bukaresztu
  • FR 6311 Ryanair z Oslo Topr
  • LS 949 Jet2.com z Manchesteru
  • FR 5439 Ryanair z Bolonii
  • LH 1368 Lufthansa z Frankfurtu
  • KL 1329 z Amsterdamu (tym leciałem kilkanaście dni później)
  • EW 9732 Eurowings z Düsseldorfu
  • EJU 4669 easy Jet z Paryża
  • FR 7114 Ryanair z Malty
  • FR 3048 Ryanair z Porto
  • FR 2148 Ryanair z Manchesteru
  • FR 8708 Ryanair z Catanii
  • FR 5431 Ryanair z Malagi
  • LH 1370 Lufthansa z Frankfurtu
  • FR 1470 Rzym Ciampino

Odloty z Katowic (zamiast z Krakowa):

  • FR 2149 Ryanair do Manchesteru
  • LS 950 Jet2.com do Manchesteru
  • FR 5430 Ryanair do Malagi
  • FR 1469 Ryanair do Rzym Ciampino

Do Portu Lotniczego Rzeszów-Jasionka został przekierowany rejs:

  • FR 9953 Ryanair z Newcastle

Do Copenhagen Airport (CPH) został przekierowany rejs:

  • D8 3562 Norwegian z Kopenhagi

Do Helsinki Airport został przekierowany rejs:

  • AY 1165 Finnair z Helsinek

Do Letiště Ostrava został przekierowany rejs:

  • EZY 8821 easy Jet z Londynu Gatwick

Odwołane przyloty:

  • JU 158 Air Serbia z Belgradu
  • LO 3921 LOT z Warszawy
  • KL 1331 KLM z Amsterdamu
  • OS 683 Austrian Airlines z Wiednia

Odwołane odloty:

  • LH1369 Lufthansa do Frankfurtu
  • W6 2027 Wizz Air do Genui
  • KL 1330 KLM z Amsterdamu
  • JU 159 Air Serbia z Belgradu
  • EW 9733 Eurowings z Düsseldorfu
  • D8 3563 Norwegian z Kopenhagi

To nie są incydenty. To wzór. Jeśli spojrzy się w archiwalne posty z listopada i grudzinia - zawsze pokazują podobne liczba. Zasłyszałem (potraktuj to ze sporą rezerwą, tzw. instytut DZD) że od 15 do 25 procent lotów z Balic jest dotkniętych jakąś formą opóźnienia lub anulacji. Wiem też, że podróżnicy, którzy latają z Krakowa regularnie, już nie czekają na ostatnią chwilę – inwestują w loty z Warszawy lub Katowic, nawet jeśli trzeba wcześniej wstać.

Przewoźnicy dokładają cegiełkę do chaosu. Fochy zamiast pomocy

Sama pogoda to siła wyższa, z tym nikt nie dyskutuje. Ale reakcje linii lotniczych to już zupełnie inna para kaloszy. Pasażerowie coraz głośniej skarżą się, że w sytuacjach kryzysowych przewoźnicy, mówiąc kolokwialnie, stroją fochy.

Do redakcji Ślązaga trafiła skarga Karola Nowackiego, pasażera Polskich Linii Lotniczych LOT, którego rejs z Paryża wylądował w Katowicach w nocy z 27 na 28 listopada.

– Chciałbym zwrócić uwagę na niedopuszczalną sytuację. Samolot z powodu mgły wylądował w Katowicach około 23:00 i pasażerowie zostali bez możliwości powrotu do miejsca docelowego – relacjonuje pasażer. – Wychodząc przed terminal, zobaczyliśmy kilkanaście pustych autokarów. Okazało się jednak, że są one przeznaczone wyłącznie dla pasażerów Ryanaira. Tani przewoźnik podstawił ich kilkanaście. A LOT? Kazał na własną rękę dostać się do Krakowa w tym samym dniu.

Alternatywą był hotel - na który zdecydowało się aż sześciu pasażerów z kilkudziesięciu lecącego z LOT-em - i przelot do Krakowa przez Warszawę następnego dnia (czyli gdzieś 5 godz. dodatkowo na lotniskach, bo kontrola bezpieczeństwa, czekanie na samolot itd.).

Dlaczego narodowy przewoźnik, który ceni się wyżej niż tanie linie, tego nie zrobił? Biuro prasowe LOT tłumaczy decyzję... troską o bezpieczeństwo na drogach. Brzmi szlachetnie, prawda? Tyle że tej samej nocy spod terminala w Pyrzowicach ruszyło ponad 20 autokarów z pasażerami Ryanaira czy Wizzaira. Wszystkie bezpiecznie dojechały do Balic. Najwyraźniej mgła była selektywna i zagrażała tylko pasażerom LOT-u.

Gdy lot zostaje przekierowany, problem nie kończy się na lądowaniu. Ludzie lądują w Ostrawie (ponad 200 kilometrów od Krakowa), Katowicach, Warszawie lub Rzeszowie. Następnie muszą być przewiezieni autobusami, co zajmuje godziny. Hotele są rezerwowane w ostatniej chwili za gigantyczne ceny. Pasażerowie tracą połączenia, są podatni na stres i złość, a media społecznościowe eksplodują niezadowolonymi postami. Pasażerowie czekają w halach terminalu, na płycie lotniska, w autobusach. Czasami 2-4, czasami nawet 6 godzin. Informacji prawie nie ma. Pracownicy lotniska kierują pasażerów do linii lotniczych, a linie kierują ich z powrotem do lotniska.

Efekt domina i odpowiedź lotniska

Internauci proponują zamknięcie na cztery spusty lotniska i przeniesienie ruchu do Katowic. Jaka jest odpowiedź lotniska? Prosta: "Ciekawy pomysł, choć w praktyce trudny do zrealizowania. Zdecydowana większość operacji w sezonie zimowym przebiega zgodnie z planem. Oferujemy 140 połączeń w sezonie zimowym, a przekierowania dotyczą mniej niż 0,3 proc. wszystkich rejsów w skali roku".

Musimy pamiętać, że Balice mówią głośno o tym, że przekierowań jest mało. Bo 0,3 proc. to pestka w porównaniu do całego ruchu. Problem w tym, że mgły nie doprowadzają tylko do przekierowań. Z doświadczenia wiem, że problematyczne są opóźnienia, które występują masowo. Chcesz wylecieć z rana? Śmieszna sprawa, może wylecisz o 9:00, jeśli inne kostki w lotniskowym dominie spadną na odpowiednie miejsce w odpowiednim czasie.

A opóźnienia rozwalają na amen resztę podróży. Bo jeszcze pal licho, jeśli lecisz do Barcelony bez przesiadki i będziesz na miejscu 2-3 godziny później. Problem leży tam, gdzie są przesiadki i loty długodystansowe (czyli te long haul). Jedno opóźnienie w Krakowie i zamiast lecieć do Las Vegas, polecisz do San Diego – biegiem przez Heathrow, o ile zdążysz. Doświadczyłem to raz w urodziny, nie polecam stresu, rozczarowania i zmęczenia. I lotniska w Balicach.

Rozwiązania są na stole. Czego brakuje?

Opcja 1: nie lataj z Krakowa w zimie

Najprostsza, ale najgorsza opcja to ewakuacja pasażerów na inne porty. Znów słyszymy to od każdego – "Po prostu lataj z Warszawy". Warszawa Centralna to 2,5 godziny pociągu z Krakowa. Po co? Dlaczego Kraków, trzecie miasto Polski, ma być pozbawione dostępu do przyzwoitego transportu lotniczego? To rozwiązanie, które nic nie zmieni dla lotniska. Ale dla pasażerów już tak, bo nikt nie będzie musiał się obawiać, czy opóźnienie wyniesie tylko 30 min, czy może 2 godziny. Bo lotnisko w Balicach w okresie jesienno-zimowym stało się dla mnie synonimem ruletki, w której wygraną jest dotarcie na czas.

Opcja 2: system ILS III

Ponieważ nie możemy pozbyć się mgły, musimy nauczyć samoloty w niej lądować. System ILS III to system, który pozwala pilotowi lądować w prawie całkowitej ciemności – przy widoczności zaledwie 125 metrów. Gdańsk to ma. Warszawa to ma. Kraków – nie. Koszt instalacji takiego systemu wynosi około 20-30 milionów złotych. To znaczna inwestycja, ale porównując ją do strat gospodarczych, które Kraków ponosi co roku z powodu opóźnień i anulowań, to fistaszki. System zwróciłby się w ciągu kilku lat. Jednak jest haczyk: system ILS III może wymagać budowy nowego pasa startowego. Modernizacja obecnego pod ILS III mogłaby doprowadzić do jego "istotnego uszkodzenia" i wyłączenia z ruchu na długi czas.

Opcja 3: nowy pas startowy

Kraków Airport od lat pracuje nad planem budowy nowego pasa startowego. Ma on być długi na 2800 metrów i położony na północno-zachodniej stronie obecnego lotniska. Nowy pas byłby zorientowany pod innym kątem, co mogłoby pomóc w zmniejszeniu wpływu mgły z określonych kierunków. Budowa nowego pasa to projekt wart około 500-800 milionów złotych. Plany zaczęły się prawie dwie dekady temu, jednak teraz napotykają na przeszkody środowiskowe. Brakuje ostatecznej decyzji środowiskowej, wszak polskie procedury administracyjne poruszają się powoli jak mgła nad Wisłą.

REKLAMA

Zanim więc pierwsza koparka wbije łopatę w ziemię pod nowy pas, miną lata, a my zdążymy się zestarzeć w autobusach kursujących między województwami. Do tego czasu Kraków pozostanie jedynym miastem w tej części Europy, które oferuje pasażerom darmowy pakiet zwiedzania śląskich autostrad w cenie biletu lotniczego.

Może czas przestać udawać, że to tylko "przejściowe problemy", i po prostu wpisać w zimowy rozkład stały punkt: "Lądowanie w Pyrzowicach". Przynajmniej nikt nie będzie udawał zdziwionego, gdy po raz kolejny jedynym, co wyląduje w Krakowie zgodnie z planem, będzie gęsta jak mleko mgła.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-12-01T06:15:00+01:00
Aktualizacja: 2025-11-30T17:48:56+01:00
Aktualizacja: 2025-11-30T16:30:48+01:00
Aktualizacja: 2025-11-30T07:12:00+01:00
Aktualizacja: 2025-11-29T16:40:00+01:00
Aktualizacja: 2025-11-29T16:20:00+01:00
Aktualizacja: 2025-11-29T16:00:00+01:00
Aktualizacja: 2025-11-29T15:14:16+01:00
Aktualizacja: 2025-11-29T12:53:22+01:00
Aktualizacja: 2025-11-29T12:35:32+01:00
Aktualizacja: 2025-11-29T07:30:00+01:00
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA