Drogie słuchawki się boją. Google Pixel Buds 2a mają coś mocnego
Słuchawki Google Pixel Buds 2a mają być rozsądną cenowo alternatywą dla drogich słuchawek. Producent napakował je funkcjami, ale czy rzeczywiście wycierają podłogę konstrukcjami za 1000 zł?
Z premedytacją test słuchawek Pixel Buds 2a publikuje miesiąc po oficjalnej premierze, bo wolałem poświęcić im więcej czasu i sprawdzić je w trudnych warunkach. Wiecie, pierwsze wrażenie zrobiły dobre, ale tak naprawdę liczy się dłuższa perspektywa. W końcu nawet polska reprezentacja w piłkę nożną przez kilka minut po pierwszym gwizdku gra na światowym poziomie, żeby po 15 minutach wrócić do swojego standardowego poziomu. Czy taka sama sytuacja miała miejsce w przypadku najnowszych słuchawek Google Pixel Buds 2a?
Google Pixel Buds 2a mają dobrze znaną stylistkę
Widzieliście ją rok temu w fenomenalnych Pixel Buds 2 Pro, których recenzję możecie przeczytać pod tym linkiem:
Mamy więc jajkowatą obudowę oraz słuchawki w kształcie podobnym do droższej wersji. To akurat dobry ruch, bo ich konstrukcja sprawia, że dobrze leżą w uszach, nie wypadają nawet przy gwałtownych ruchach głową. W pudełku mamy łącznie 4 rozmiary gumek - od XS do L, łatwo więc dobrać odpowiedni rozmiar do naszych uszu. Co więcej - nikt tego nie sprawdza i możecie mieć w jednym uchu nakładkę S, a w drugim M. Dopasowanie można sprawdzić również w ustawieniach słuchawek. Tam za pomocą próbki dźwiękowej zostanie sprawdzone przyleganie słuchawek od kanału usznego. Dowiecie się z niego czy jest dobrze, czy trzeba rozważyć inny rozmiar.

Słuchawki wyglądają jak droższe Buds 2 Pro i podobnie jak one są bardzo wygodne, a jakość wykonania stoi na wysokim poziomie. Nie da się do niczego przyczepić. Po ponad miesiącu intensywnego użytkowania mogę powiedzieć, że nie zauważyłem niepokojących luzów lub zadrapań. Mogę się co najwyżej przyczepić do tego, że pudełko łatwo zbiera rysy z kluczy itd., ale to już kwestia trzymania słuchawek w odpowiedniej przegródce saszetki lub kieszonce. Łatwo się również przebarwia i doprowadzenie go do ładnego wyglądu to droga przez mękę.

Słuchawki obsługuje się dotykowo za pomocą puknięć i dłuższego przytrzymania. Niektóre akcje możemy zdefiniować w aplikacji osobno dla lewej i prawej słuchawki, ale nie możemy zmienić ustawień głośności - trzeba to robić za pomocą przycisków w telefonie. To jedna z oszczędnościowych decyzji względem Google Pixel Buds Pro 2, które obsługują regulację głośności. Drugą jest brak obsługi ładowania bezprzewodowego, ale mało kto za tym realnie będzie tęsknił.
Według specyfikacji mamy nich 11 mm przetworniki, procesor dźwięku Tensor A1, aktywną redukcję hałasu, po dwa mikrofony na słuchawkę, wodoszczelność IP54, a także obsługę kodeków SBC, LC3 i AAC. Jedna słuchawka waży 5,5 g, a etui 44 g. to tyle, jeżeli chodzi kwestie techniczne i wyglądu, więc czas na właściwe testy. Dodam tylko, że korzystałem ze słuchawek ze smartfonem Google Pixel 10 Pro XL, więc słuchawki integrują się z telefonem, natomiast w przypadku innych telefonów będziecie musieli pobrać aplikację do obsługi urządzenia.

Jak grają Google Pixel Buds 2a?
Bardzo przyjemnie. Wszystkie dźwięki brzmią dobrze, słuchawki nie mają problemu ani z wysokimi tonami, ani z niskimi. Może bas nie łamie żeber, jak nakazuje pismo, ale powoduje pożądany ucisk na nie. W przypadku muzyki klubowej można się dobrze pobujać, a i muzyka klasyczna brzmi bardzo przyjemnie dla ucha. Powiedziałbym, że wrażenia dźwiękowe są uniwersalne, Google poszedł drogą dopasowania się do jak najszerszej grupy słuchaczy i jest to dobry pomysł, bo gwarantuje powodzenie na rynku. Scena jest szczegółowa, głęboka, dźwięki czyste i trudno mieć do nich jakiekolwiek zastrzeżenia, zwłaszcza patrząc na to, że słuchawki należą do średniej półki cenowej. Co najlepsze - z powodzeniem mogą jakością dźwięku walczyć ze znacznie droższymi konstrukcjami. To zdecydowanie największa zaleta słuchawek Pixel Buds 2a.

Dźwięk możecie trochę spersonalizować za pomocą equalizera. Można w nim określić poziom głośności poszczególnych segmentów dźwięku - górny sopran, sopran, mid, bas i niski bas oraz zmienić balans pomiędzy słuchawkami. Z innych opcji znajdziecie możliwość wzmacniania niskich i wysokich tonów przy niskiej głośności słuchawek. Sprawdza się to dobrze podczas słuchania na minimalnej głośności. Dla mnie słuchawki grały w sam raz na fabrycznych ustawieniach, więc nie bawiłem się zbytnio korektorem dźwięku, ale z tego co udało mi się zaobserwować - poszczególne ustawienia różnią się znacząco, więc każdy znajdzie coś dla siebie.
A jak w praktyce sprawdza się aktywna redukcja szumów w Google Pixel Buds 2a?
Biorąc pod uwagę poziom cenowy tych słuchawek, to mam jedno określenie: FE-NO-ME-NAL-NIE. Kilka razy leciałem w nich samolotem i za każdym razem byłem zdziwiony, że dają radę tak dobrze izolować od otoczenia. Powiem więcej - miałem również dla porównania prywatne słuchawki dużej firmy, pozycjonowane znacznie wyżej i one nie dawały radę tak dobrze wytłumić dźwięków otoczenia jak Pixel Buds 2a. Według producenta są w stanie obniżyć hałas o -43 dB, ale takie informacje nic wam nie powiedzą, więc czas na realne przykłady. W samolocie bez problemu będziecie mogli posłuchać podcastu, obejrzeć film i ani razu nie będziecie rozproszeni szumem silników. W pociągu poczujecie się jak w domu, bo nie usłyszycie niepotrzebnych dźwięków, a na ulicy możecie zanurzyć się w słuchanym materiale. Co ważne ANC działa w taki sposób, że nie czujecie dyskomfortu, nie ma wrażenia zatkanych uszu.

Tryb przezroczysty działa równie dobrze, nie będziecie mieć wrażenia, że dźwięk dolatuje gdzieś zza zasłony. Słyszycie wyraźnie swoich rozmówców i o dziwo często korzystałem z tego trybu podczas spacerów z psem, żeby nie wyjmując słuchawek z uszu rozmawiać z właścicielami innych psów. W zasadzie Pixel Buds 2a mogą w tej kwestii konkurować ze znacznie droższymi konstrukcjami.
Słuchawki zapewniają łączność z urządzeniem na jakieś 15 m, więc nawet na siłowni nie musicie wszędzie zabierać telefonu, możecie go zostawić w jednym miejscu i cieszyć się muzyką na dużej powierzchni. Co ciekawe - można za pomocą słuchawek rozmawiać z Gemini Live i coraz bardziej zaczynam się przekonywać do tego rozwiązania.

Czy warto wybrać te słuchawki?
Odpowiem tak - ostatnio poleciałem na tydzień do Chin. Podczas pakowania się wziąłem ze sobą dwie pary słuchawek - Google Pixel Buds 2a i droższe i w teorii lepsze Huawei FreeBuds Pro 4. Tych drugich nie użyłem ani razu, bo Pixelki działały wyśmienicie, odcinały mnie od hałasu i jednocześnie są mega komfortowe. Mogę je z czystym sercem polecić każdemu, bo są po prostu uniwersalne i za 650 zł możecie cieszyć się bardzo dobrą jakością dźwięku i naprawdę cudownie działającą aktywną redukcją szumów.







































