Pixel Buds Pro 2 mnie oczarowały. Chodzę po ulicy i rozmawiam z bazą
Trafiły do mnie słuchawki Pixel Buds Pro 2, przez które złamałem swoje postanowienie. Chodzę po ulicach Lublina i rozmawiam z bazą, prawie jak tajny agent. A to dopiero początek ich zalet.
Od miesiąca testuję fenomenalny smartfon Google Pixel 9, w którym prawdopodobnie się zakochałem, ale nie uprzedzajmy faktów, recenzję przeczytacie już niedługo na naszych łamach, ale ta informacja jest wbrew pozorom bardzo istotna, bo słuchawki Pixel Buds Pro 2 wynoszą korzystanie z tego telefonu na kompletnie nowy poziom.
To, co zrobił Google lekko zahacza o czary i fizykę czarnej dziury. Oczywiście mogłem skorzystać z innego smartfonu z Androidem, ale lubię doświadczać jak działa kompletny ekosystem, więc wybrałem Pixela. Jeżeli masz iOS, to niestety nie skorzystasz z tych słuchawek, ale nie zamykaj karty, to dowiesz się co tracisz.
Pixel Buds Pro 2 są urocze
Występują w kilku kolorach: białym, zielonoszarym, różowym i zielonym, który akurat trafił do mnie. Kolor jest bardzo przyjemny dla oka, ale w słuchawkach najbardziej wyróżnia się ich wielkość - są bardzo małe na tle konkurencji, a po tym jak je włączyłem, musiałem je wyjąć i rozejrzeć się czy przypadkiem nie znajduję się w oku ukrytej kamery, a dźwięk leci z jakichś dużych kolumn, ale o tym za chwilę. Moje dzieci mówiły, że mam mentosy w uszach i to określenie strasznie mi się spodobało.
Parowanie jest błyskawiczne, jeżeli zajdzie taka potrzeba, to oprogramowanie słuchawek zostanie zaktualizowane, słuchawkami steruje się z poziomu aplikacji Pixel Buds oraz z centrum zarządzania dźwiękiem w ustawieniach telefonu (tu włączamy np. opcje dotyczące czyszczenia rozmów). Na początku wydaje się to dziwne, ale po chwili łapie się zasady. W środku opakowania znajdują się wymienne gumki w czterech rozmiarach, można używać różnych rozmiarów jednocześnie. Po włożeniu słuchawek warto przeprowadzić test dopasowania, w moim przypadku aplikacja zasugerowała zmianę jednej gumki.
Same słuchawki są lekkie, ważą po 4,7 g, nie czuć, że znajdują w uszach. Miałem je praktycznie cały czas i w żadnym momencie dnia nie pomyślałem, że już wystarczy. To zasługa systemu redukcji ciśnienia w uszach.
Wyróżnikiem Pixel Buds Pro 2 jest obecność chipsetu Google Tensor A1, który napędza wszystkie funkcje słuchawek począwszy od aktywnej redukcji szumów, a na wyciszaniu tła rozmów telefonicznych.
A jak graja Pixel Buds Pro 2?
Wyśmienicie, ale jedną rzecz od razu ustalmy - szkoda odpalać Spotify, bo nie docenicie kunsztu, jaki został włożony w to, żeby słuchawki grały dobrze. Za dźwięk odpowiadają zupełnie nowe 11-milimetrowe przetworniki z komorą o wysokiej częstotliwości, która współpracuje ze wspomnianym już chipsetem. To nie znaczy, że na Spotify jest źle, bo nie, jest dobrze, ale nawet Apple Music brzmi lepiej niż największa aplikacja do streamingu muzyki.
Słucham najróżniejszej muzyki, ale przy Pixelach miałem ochotę na klasycznego rocka, bo wręcz czułem się jakbym stał obok Davida Gilmoura podczas wykonywania Comfortably Numb, albo obok Jimmy'ego Page'a podczas solówki w Stairway to Heaven. Wrażenia słuchowe są na tak wysokim poziomie, że trudni mi przypomnieć sobie słuchawki, które grałyby lepiej. Może tylko Huawei FreeBuds Pro 3 mogą równać się z Pixelami pod kątem dźwięku.
Serio, te słuchawki są niewiarygodnie dobre, ale jak lubicie bardziej taneczne utwory, albo chcecie słuchać pana Kizo, to też nie ma problemu i do tego słuchawki nadają się równie dobrze. Basy są przyjemne, nie miażdżą żeber, ale czuje się je całym sobą. Co ciekawe - słuchawki grają dobrze, ale obsługują tylko kodeki AAC i SBC. Szkoda, że nie ma obsługi większej liczby kodeków, ale najwidoczniej Google uznał, że lepiej powierzyć dźwięki w ręce własnych algorytmów. Nie znalazłem jeszcze muzyki, która źle brzmi w tych słuchawkach, nawet disco polo zyskuje głębię dźwięku.
Z Pixel Buds Pro 2 czuję się jak tajny agent
Google w tym roku postawił na sztuczną inteligencję, czego przykładem jest obecność Gemini na telefonie Pixel, ale pełnię możliwość odblokowujemy dodając do zestawu słuchawki. W ustawieniach wybieramy jaka akcja ma uruchamiać Gemini, sam wybrałem przytrzymanie palca na lewej słuchawce. Możecie go również aktywować głosem, mówiąc Hej Google i wtedy zaczyna się magia.
Wybieracie się do pracy, słuchając muzyki, ale w ferworze nie wiecie jaka jest pogoda za oknem - pytacie asystenta wypowiadając: hej Google, jaka dzisiaj będzie pogoda. Od razu słyszycie odpowiedź w słuchawkach. Macie zajęte ręce, telefon jest w kieszeni, a chcecie posłuchać muzyki - mówicie na głos, żeby uruchomił muzykę, sterując głosem ustawiacie głośność, przełączacie się pomiędzy utworami itd.
Często w tekstach sięgam po informacje, których nie znam, ale są mi potrzebne do kontekstu, np. ostatnio potrzebowałem dowiedzieć się jak wygląda diagnozowanie nadciśnienia w Europie, jakie są jego główne przyczyny i jak poprawiać wyniki, dlatego w trakcie testów słuchawek pytałem Gemini, a ten mi opowiadał, tak jakbym słuchał lektora. Coś pięknego.
Owszem, wymaga pewnego przyzwyczajenia, a w przypadku używania asystenta na ulicy również przełamania pewnych ograniczeń w głowie, ale jest niebywale pomocne. Na początku bałem się, że ludzie mijani na ulicy będą się na mnie patrzeć jak na uciekiniera z jakiegoś zakładu, ale nie, praktycznie nikt nie zwraca uwagi, bo wyglądacie jakbyście prowadzili rozmowę telefoniczną. Im więcej to robię, tym bardziej naturalnie mi to przychodzi. Niesamowite jest to, na jakim poziomie możemy obcować z technologią.
Możemy poprosić głosowo Gemini o napisanie maila do kolegi, pracy, sprawdzenie kalendarza itd. Lista możliwości jest ogromna, a i tak jesteśmy ograniczeni regionalnie, więc nie powiecie Asystentowi, żeby coś narysował, ale mam nadzieję, że szybko Google odblokuje nam pełnię możliwości i wtedy kontakt z bazą będzie jeszcze lepszy.
Te wszystkie możliwości jakie daje Gemini już teraz, najbardziej docenicie wtedy, kiedy będziecie mieć zajęte ręce, bo np. będziecie trenować siłowni, czy biegać. Zwracam uwagę na to, że korzystałem z darmowej wersji Gemini, bo jest jeszcze wersja Advanced, która dodaje swobodne rozmowy z asystentem.
Pixel Buds Pro 2 - w redukcję szumów był zamieszany Harry Potter
A może nawet czarodziej wyższą rangę. To jak te słuchawki potrafią wytłumić szum, to coś niesamowitego. Testowałem najróżniejsze modele, ale jeszcze żaden nie był tak dobry pod tym względem. Słuchawki świetnie odcinają od otoczenia, sprawiają, że tło przestaje być istotne, jest to wręcz niewiarygodne jak sprawnie działa redukcja szumów na nich.
Rozmówcy też się ucieszą, bo w ustawieniach możecie włączyć funkcję połączeń z czystym dźwiękiem, dzięki której nawet w zatłoczonych i głośnych przestrzeniach wasz głos będzie brzmiał głośno i wyraźnie. Zapytałem kilku rozmówców, co sądzą o dźwięku i mówili, że jest bardzo dobry. Oczywiście nie oszukacie całkowicie fizyki i nie przekrzyczycie pędzącego pociągu, ale nawet na peronie będzie całkiem nieźle.
Jest jedna rzecz, którą uwielbiam - gdy zaczynacie rozmowę z kimś obok, słuchawki to wykrywają i automatycznie przełączają się w tryb transparentny i zatrzymują muzykę. Nie jest to ewenement na rynku, ale działa tak dobrze i dokładnie, że warto o nim wspomnieć. Z drugiej strony nie będziecie mogli udawać, że kogoś nie słyszeliście, więc nie pokazujcie artykułu partnerom. Słuchawki przełączają się pomiędzy urządzeniami, na których jesteśmy zalogowani kontem Google.
Ciekawostka - w etui znajduje się głośnik, który ułatwia znalezienie słuchawek, a do tego urządzenie obsługuje funkcję Znajdź moje urządzenia. A i o trening nie musicie się bać, bo słuchawki mają normę wodoodporności IP54, więc niestraszny im pot czy zachlapanie. Nie polecam jednak nurkowania w nich, bo zapewne tego nie przeżyją, co jest zresztą normalne przy tego typu sprzętach.
Pixel Buds Pro 2 to moje nowe ulubione słuchawki
Kosztują 1149 zł, a do 29 września obowiązuje oferta promocyjna, w ramach której otrzymacie 150 zł do wykorzystania w Google Store. To sporo, ale jeżeli popatrzymy na bezpośrednią konkurencję, to cena przestaje być wysoka, staje się wręcz promocyjna za to, co dostajemy w zamian. Kocham rozmawiać z Gemini, uwielbiam słuchać muzyki w Pixelach. Serio, widać, że ktoś tu naprawdę przyłożył się do pracy.