REKLAMA

Potężna eksplozja na gwieździe podobnej do Słońca. Jeżeli nasza gwiazda też tak potrafi, mamy pozamiatane

Heliofizycy, czyli astronomowie zajmujący się badaniem procesów zachodzących na powierzchni i we wnętrzu Słońca doskonale wiedzą, że choć nasza Gwiazda Dzienna jest spokojna, to od czasu do czasu potrafi dać do pieca. Rozbłyski słoneczne oraz powiązane z nimi koronalne wyrzuty masy mimo dzielącej nas od Słońca odległości 150 mln km potrafią spowodować poważne zakłócenia w sieciach energetycznych na Ziemi. Pytanie jak silne mogą być rozbłyski na naszej gwieździe jak na razie nie ma żadnej odpowiedzi. Obserwacje gwiazdy podobnej do Słońca wskazują jednak na coś niepokojącego.

10.12.2021 09.12
ek draconis
REKLAMA

EK Draconis to gwiazda rozmiarami i masą przypominająca Słońce. Podczas prowadzonych w kwietniu 2020 roku obserwacji tej gwiazdy naukowcy dostrzegli niedawno potężną erupcję i związany z nią wyrzut energii i naładowanych cząstek. Jak podkreślają, było to zdarzenie znacznie silniejsze niż jakakolwiek erupcja kiedykolwiek obserwowana na Słońcu. Wyniki obserwacji opublikowano 9 grudnia w periodyku Nature Astronomy.

REKLAMA

Gdy na Słońcu dochodzi do koronalnego wyrzutu masy (CME), z atmosfery Słońca wyrzucany jest obłok ekstremalnie gorących cząstek/plazmy, który przemierza przestrzeń międzyplanetarną z prędkością milionów kilometrów na godzinę. Jeżeli na drodze takiego obłoku znajdzie się akurat Ziemia, owe cząstki mogą zakłócić pracę satelitów znajdujących się na orbicie okołoziemskiej, a także - w ekstremalnych przypadkach - zakłócić pracę sieci energetycznych na Ziemi na tyle, aby doprowadzić do blackoutu.

To co z tą EK Draconis?

Naukowcy obserwujący gwiazdę za pomocą teleskopów naziemnych i kosmicznych, w kwietniu 2020 roku dostrzegli koronalny wyrzut masy dziesięciokrotnie większy od najsilniejszego CME kiedykolwiek obserwowanego na powierzchni gwiazdy podobnej do Słońca. Co więcej, tego typu erupcje mogły na przestrzeni 4,5 miliarda lat kształtować życie na powierzchni naszej planety.

Już w 2019 r. autorzy artykułu pisali, że obserwacje młodych gwiazd podobnych do Słońca rozsianych po naszej galaktyce wskazują, że często dochodzi do nich do tzw. superrozbłysków. Teoretycznie zatem takie same rozbłyski mogą pojawiać się na naszej gwieździe, aczkolwiek stosunkowo rzadko, raz na kilka tysięcy lat. Powstało wtedy jednak pytanie o to, czy taki superrozbłysk prowadzi do odpowiednio większych koronalnych wyrzutów masy.

REKLAMA

To właśnie to pytanie sprawiło, że naukowcy przyjrzeli się EK Draconis. Gwiazda bowiem jest podobna do Słońca pod względem rozmiarów, ale ma zaledwie 100 milionów lat (w przeciwieństwie do 4,5 mld lat w przypadku Słońca). Młoda gwiazda, jak to młoda gwiazda, jest nieco aktywniejsza niż dojrzałe Słońce. Na wyniki obserwacji nie trzeba było długo szukać. W ciągu zaledwie 32 nocy obserwacyjnych udało się zarejestrować fragment potężnego koronalnego wyrzutu masy odrywającego się od gwiazdy i przemieszczającego się z prędkością ponad 1,5 mln km/h.

Astronomowie podejrzewają, że Słońce też jest w stanie doprowadzić do takich eksplozji. Na szczęście, na gwieździe bardziej zaawansowanej wiekowo takie rozbłyski muszą pojawiać się znacznie rzadziej niż na młodej EK Draconis. Co więcej, abyśmy musieli się mierzyć z konsekwencjami takiego CME, podczas tego występującego raz na tysiące last wybuchu musielibyśmy się akurat znajdować po nieodpowiedniej stronie Słońca. Wszak, gdyby taki obłok plazmy przeleciał przez orbitę Ziemi tam, gdzie akurat Ziemi by nie było, nie miałoby to dla nas żadnych konsekwencji.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA