Motus PRO10 Sport GT. Miałem testować hulajnogę, a dostałem Batmobil. Oto recenzja i opinie
Hulajnoga Motus PRO10 Sport GT gra w swojej własnej lidze. Porównywanie jej z podstawowymi hulajnogami miejskimi nie ma najmniejszego sensu. To jak zestawianie Batmobila z typowym miejskim autem.
Motus PRO10 Sport GT to najlepsza hulajnoga elektryczna, z którą miałem do czynienia. Zapewnia ogromną przyjemność z jazdy, a także adrenalinę. To pewne, że po szybkiej jeździe poczujecie przypływ endorfin. Trzeba tylko pamiętać, że moc hulajnogi Motus PRO10 Sport GT jest ogromna, więc trzeba korzystać z niej odpowiedzialnie.
Motus PRO10 Sport GT nie jest zwykłą hulajnogą elektryczną. Ten sprzęt może pędzić aż 74 km/h, a cztery amortyzatory pozwolą jeździć nawet w cięższym terenie. Sprawdziłem tę hulajnogę w praktyce.
Niedawno testowałem na Spider’s Web dwie hulajnogi Motus PRO10 Sport, które uważałem za sprzęty iście ekstremalne, bowiem osiągana przez nie prędkość 66 km/h wzbudza duży respekt.
Przed testami bohatera dzisiejszego tekstu, hulajnogi Motus PRO10 Sport GT, miałem świadomość, że zadanie będzie pełne adrenaliny. Tym razem producent przeszedł jednak samego siebie, bo Motus PRO10 Sport GT jest jeszcze szybszy i mocniejszy od testowanych wcześniej hulajnóg.
Motus PRO10 Sport GT potrafi być piekielnie szybki.
Testowana przeze mnie wersja hulajnogi jest wyposażona w dwa bezszczotkowe silniki, z których każdy ma moc szczytową aż 1300 W. Pozwala to rozwinąć prędkość maksymalną 74 km/h, a akumulator o pojemności 23 Ah przekłada się na zasięg wynoszący aż 63 km.
Napiszę to wprost: nie odważyłem się na jazdę z prędkością powyżej 50 km/h. Jazda z wyższymi prędkościami wymaga dużego doświadczenia i - nie ukrywajmy - brawury. Motus PRO10 Sport GT sprawdza się jednak świetnie przy niższych prędkościach. Przy poziomie ok. 35 km/h czułem, że mam pełną kontrolę nad hulajnogą i że jazda jest bezpieczna. Stabilność jazdy stoi tu na bardzo wysokim poziomie. Na równej nawierzchni, po dobrym zapoznaniu się z hulajnogą, nawet poziom ok. 40-45 km/h nie będzie wydawał się zbyt szybki.
Mówiąc o prędkości trzeba podkreślić inną cechę, która w praktyce jest jeszcze bardziej ekstremalna. To przyspieszenie. W zupełnie bazowym trybie hulajnoga Motus PRO10 Sport GT rozpędza się w dość standardowym tempie, ale wystarczy włączyć tryb Sport (aktywuje on oba silniki jednocześnie), by zobaczyć, na co pozwala ta konstrukcja. W trybie Sport przyspieszenie jest ogromne, a w połączeniu z wyższymi biegami (do wyboru mamy trzy), okazuje się, że dosłownie po chwili możemy pędzić z prędkością ponad 50 km/h.
Na szczęście wraz z dużą mocną idą dobre hamulce. W testowanej przez mnie wersji znalazły się dwa tarczowe hamulce, które mają dobrą skuteczność. Jest jednak jeszcze mocniejsza wersja hulajnogi, wyposażona w dwa silniki, z których każdy ma moc szczytową 1800 W, w której producent umieścił hamulce hydrauliczne. Motus PRO10 Sport GT jest pierwszą hulajnogą, w której można efektownie zarzucać tyłem w czasie hamowania. Brzmi niebezpiecznie (i takie właśnie jest!), ale po chwili wprawy daje to sporą frajdę. A jeżeli nie lubisz zrywania przyczepności, polecam skupić się bardziej na przednim hamulcu, niż na tylnym.
Jeśli chodzi o zasięg, poziom 63 km być może jest osiągalny, ale wyłącznie przy bardzo powolnej i ostrożnej jeździe. Motus PRO10 Sport GT zachęca do szaleństw, więc w praktyce zasięg wyniesie sporo mniej, ale nawet jeśli zupełnie nie będziesz żałował silników, poziom 30-40 km jest całkowicie osiągalny. W sprzedaży jest jeszcze hulajnoga z większym ogniwem LG o parametrach 25,6 Ah i 60V, zapewniająca do 84 km zasięgu.
Akumulator hulajnogi Motus PRO10 Sport GT możemy naładować jednym gniazdem lub dwoma jednocześnie, jeśli zdecydujemy się na dokupienie drugiej ładowarki. W takim przypadku czas ładowania skróci się o połowę.
Motus PRO10 Sport GT to duży i solidny sprzęt.
Już po wyjęciu hulajnogi Motus PRO10 Sport GT z opakowania widać, że mamy do czynienia z bardzo solidnym sprzętem. Cała konstrukcja oparta na ramie z kutego aluminium ma długość 125 cm i waży aż 34,8 kg, więc nie jest to sprzęt, który można byłoby swobodnie wnieść np. do autobusu.
Nie oznacza to jednak, że Motus PRO10 Sport GT nie nada się do codziennych miejskich zastosowań. Sprzęt można zostawić pod sklepem, pracą, czy urzędem, przypinając go tak, jak rower. Mamy tutaj dodatkowe zabezpieczenie w postaci stacyjki, bowiem do uruchomienia hulajnogi są potrzebne kluczyki.
A jeśli chcemy poszaleć poza miastem, na bezdrożach, hulajnogę z powodzeniem zmieścimy w bagażniku auta. Tutaj przydaje się mechanizm składania kolumny kierownicy, którą możemy za pomocą zaczepu wpiąć w dolną część, by ułatwić przenoszenie tej konstrukcji.
Po rozłożeniu kierownicy blokujemy ją na trzy sposoby: zatrzaskiem, specjalnym kołkiem zabezpieczającym i dodatkowym pierścieniem zabezpieczającym. Taka potrójna blokada ma za zadanie zachować sztywność konstrukcji nawet podczas bardzo szybkiej jazdy, kiedy wibracje bywają bardzo wyczuwalne. Cała konstrukcja spełnia normą odporności IP54, więc nie straszne jej zachlapania.
Na osobny akapit zasługują koła i amortyzatory hulajnogi Motus PRO10 Sport GT.
Koła nie są przesadnie duże jak na sprzęt o takiej mocy, ponieważ mają rozmiar dziesięciu cali. Na kołach znajdziemy duże opony dętkowe w rozmiarze 80/65-6, które dobrze niwelują drobne drgania. Z kolei większe nierówności są tłumione poprzez aż cztery duże amortyzatory sprężynowe, które bardzo dobrze sprawdzają się w praktyce. Hulajnodze Motus PRO10 Sport GT nie są straszne nie tylko nierówne chodniki, ale taż leśne ścieżko z korzeniami, a nawet ograniczniki prędkości na drogach.
Amortyzatory można regulować za pomocą pokrętła, dzięki czemu możemy dostosować hulajnogę po swoich preferencji i do aktualnej trasy.
Motus PRO10 Sport GT ma wyświetlacz z prawdziwego zdarzenia.
Jednym z moich zarzutów do testowanych wcześniej hulajnóg Motus PRO10 Sport był nieintuicyjny system obsługi. W przypadku bohatera dzisiejszego wpisu, hulajnogi Motus PRO10 Sport GT, sprawa wygląda zupełnie inaczej za sprawą świetnego wyświetlacza, na którym wszystko mamy podane jak na tacy.
Wyświetlacz pokazuje obecną prędkość, ale też informuje o wybranym trybie jazdy oraz o biegu. Widzimy też wskaźniki pokazujące oświetlenie, kierunkowskazy (o czym za chwilę), a także bogaty zestaw informacji związanych z akumulatorem. W modelu Motus PRO10 Sport GT możemy sprawdzić przebieg ogólny, przebieg obecnej trasy, poziom akumulatora i pozostały dystans, który na bieżąco uwzględnia nasz sposób jazdy. Na pokładzie mamy nawet tempomat.
Wyświetlacz hulajnogi Motus PRO10 Sport GT pozwala też dostać się do ukrytego menu ustawień, w którym możemy zmieniać mnóstwo zaawansowanych ustawień. Można dostosować m.in. siłę hamulca elektrycznego, czy szybkość przyspieszenia. Bardzo ciekawą opcją jest też możliwość włączenia startu silników dopiero po tym jak sami ruszymy odpychając się nogą. Polecam włączyć to ustawienie, bo jest bezpieczniejsze w przypadku hulajnogi o tak dużej mocy. Zapobiega to przypadkowemu uruchomieniu silników kiedy stoimy w miejscu, a w trybie Sport mogłoby to być niebezpieczne.
Motus PRO10 Sport GT sprawdzi się też po zmroku.
Hulajnoga Motus PRO10 Sport GT ma bardzo mocne oświetlenie. Z przodu znajdują się aż trzy lampki, jedna na górze kierownicy, a dwie obok koła. Łącznie dają one tak dużo światła, że możliwa jest nawet jazda po zmroku.
Z tułu mamy dwie czerwone lampki oraz… kierunkowskazy. Pomarańczowe lampki znajdują się po obu stronach tylnego koła, a uruchamiamy je przyciskami na kierownicy.
Podsumowując, Motus PRO10 Sport GT wzbudza respekt.
Motus PRO10 Sport GT to hulajnoga elektryczna zapewniająca ogromną przyjemność z jazdy, a także adrenalinę. Gwarantuję, że po szybkiej jeździe poczujecie przypływ endorfin. Trzeba tylko pamiętać, że moc hulajnogi jest ogromna, więc trzeba korzystać z niej odpowiedzialnie. Koniecznie w kasku, a najlepiej też w ochraniaczach.
Jest to zdecydowanie najmocniejsza hulajnoga elektryczna, z jaką miałem do czynienia, ale jednocześnie przy odpowiednim używaniu nie sprawia wrażenia niebezpiecznej. Pamiętajmy, że na pierwszym biegu, bez włączonego trybu Sport, Motus PRO10 Sport GT zachowuje się w bardzo standardowy sposób. To sprawia, że nie trzeba korzystać z maksymalnej mocy, choć gwarantuję, że nabywców będzie korcić taka możliwość.
Hulajnoga w testowanej przeze mnie wersji kosztuje 6999 zł. To duża kwota, ale Motus PRO10 Sport GT gra w swojej własnej lidze. Zestawianie tego sprzętu z podstawowymi hulajnogami miejskimi nie ma żadnego sensu. To jak zestawianie Batmobila z typowym autem miejskim klasy B.