REKLAMA

Japonia boi się Chin. Tokio chce nowego paktu z USA, kupuje sto F-35 i kieruje budżet na wojsko

Członek komisji japońskiego ministerstwa obrony nawołuje do ściślejszej współpracy Waszyngtonu i Tokio. Japonia obawia się technologicznego postępu Chin, wydając przez to gigantyczne sumy na zbrojenia oraz technologie. Minister obrony Japonii rysuje czerwoną linię na Pacyfiku, jednocześnie dokonując drugiej największej militarnej transakcji z USA w skali świata.

Chiny Japonia konflikt
REKLAMA

Atmosfera w rejonie Indo-Pacyfiku staje się coraz bardziej napięta. Suzuki Atsuo - członek rządowej komisji pracującej dla japońskiego ministerstwa obrony - apeluje o ściślejszą współpracę Tokio oraz Waszyngtonu w obszarze nowoczesnych technologii wojskowych. Zdaniem Atsuo tylko w ten sposób Japonia będzie w stanie sprostać problemowi, jakim jest szybki postęp technologiczny chińskiego wojska. Postęp, który zdaniem Japonii dokonuje się za sprawą szpiegostwa przemysłowego, kradzieży technologii oraz agresywnego rekrutowania zachodnich ekspertów.

REKLAMA

Apel Suzukiego Atsuo ma miejsce zaledwie dwa tygodnie temu po tym, jak minister obrony Japonii Nobuo Kishi zarysował grubą czerwoną linię na Pacyfiku. Japonia po raz kolejny deklaruje pełną gotowość do obrony całego swojego terytorium na wypadek wojny, łącznie z wyspami Senkaku. Pas tych kamienistych, niezamieszkanych wysepek to kość niezgody między Japonią oraz Chinami, które roszczą sobie do nich prawo. W Chinach spór o Senkaku już dekadę temu wywołał silny zryw nacjonalistyczny, na skutek którego zwolennicy komunistycznej partii m.in. bojkotowali i niszczyli japońskie towary.

Japoński minister obrony Nobuo Kishi podkreślał dla CNN, że Tokio będzie bronić Senkaku z pełną mocą i wszystkimi możliwymi sposobami. Stąd coraz większa obecność japońskich okrętów wojennych w rejonie wysp. Spór z Chinami o pasmo wysepek to jednak wyłącznie element szerszego i narastającego problemu, silnie wpływającego na cały region Indo-Pacyfiku.

Chiny protest class="wp-image-1876539"
Chińczycy protestują w 2012 r. przeciwko japońskiej "okupacji" wysp Senkaku

Japonia się zbroi na wypadek wojny. Tokio przeorientowało budżet na zbrojenia i dokonało rekordowego zakupu nowoczesnych F-35.

Pod koniec 2020 r. Stany Zjednoczone zatwierdziły sprzedaż ponad 100 myśliwców F-35 do Japonii, co mogło kosztować Tokio nawet 23 miliardy dolarów. Chociaż dokładne kwoty nie są jawne, szacuje się, że to druga największa zagraniczna sprzedaż militarna zatwierdzona przez USA w historii. Po jej zrealizowaniu Japonia ma na swoich usługach około 150 myśliwców F-35, stając się tym samym drugim największym dysponentem maszyn stealth piątej generacji zaraz po Stanach Zjednoczonych, przeganiając Wielką Brytanię. Mimo tego ministerstwo obrony wciąż wnioskuje o kupno kolejnych myśliwców. Część z nich ma pojawić się w pobliżu spornych wysp Senkaku.

Japonia lokuje coraz więcej środków na rozwijanie nowoczesnych technologii wojskowych oraz militarne zakupy. W następnym roku fiskalnym Tokio planuje wydać 2,9 miliarda dolarów na rozwijanie nowych wojskowych technologii, m.in. broni laserowych, broni EMP oraz sztucznej inteligencji.

W porównaniu do budżetu na aktualny rok, to wzrost nakładów aż o połowę. Publiczne środki nie są jednak marnowane. Tokio może pochwalić się kilkoma nowymi sukcesami z obszaru militarnego R&D, jak kinetyczne RIM-161 do zwalczania pocisków krótkiego i średniego zasięgu.

Według wielu ekspertów Chiny chcą zmęczyć Japonię - finansowo oraz sprzętowo.

W pobliżu spornych, zarządzanych przez Tokio wysp Senkaku pojawia się coraz więcej chińskich jednostek morskich. Zgodnie z aktualną doktryną Japonii i ministra Nobuo Kishiego, Tokio musi tam wysyłać własne okręty wojenne przewyższające liczbowo jednostki potencjalnego przeciwnika.

Podobnie jest w przypadku ochrony przestrzeni powietrznej. Japonia podrywa swoje F-35 gdy we wspólnej strefie pojawiają się chińskie maszyny mogące naruszyć przestrzeń japońską. Zdaniem części ekspertów to niewłaściwa strategia.

F35 Japonia class="wp-image-1876536"
Myśliwiec F-35 podrywa się z japońskiego lotniska

Podrywanie myśliwców F-35 do pilnowania jednostek chińskich jest wskazywane jako błąd. Myśliwce stealth piątej generacji powinny pełnić inną rolę, a zamiana ich w maszyny patrolowe prowadzi do nadmiernej eksploatacji, co mści się wysokimi kosztami serwisowymi topowych myśliwców. W ten sposób Chiny męczą finansowo Japonię, grając długofalowo na zużycie jej maszyn, jej serwisu oraz jej finansów. Japonia zaczyna zdawać sobie z tego sprawę, coraz bardziej elastycznie podchodząc do wyzwania ze strony komunistycznego molocha.

Ze strony Chińskiej Republiki Ludowej dochodzi do niemal 1000 powietrznych incydentów rocznie. Dla porównania, Rosja niepokoi kraje NATO (w tym Polskę) około 400 incydentami rocznie, które rozkładają się na kilka państw granicznych. Dlatego Japonia, podrywająca drogie w eksploatacji oraz utrzymaniu jednostki F-35, zmienia taktykę. Tokio coraz częściej ignoruje potencjalne incydenty powietrzne ze strony Chin, zmniejszając liczbę manewrów przechwytujących o ponad połowę w ciągu ostatnich czterech lat. Jednocześnie Japonia wciąż kupuje nowe myśliwce i wciąż przeznacza coraz większe kwoty na wojskowe R&D.

W rozwiązaniu tego trudnego problemu mają pomóc Stany Zjednoczone.

REKLAMA

Eksperci tacy jak wcześniej wspomniany Suzuki Atsuo opierają kwestię bezpieczeństwa Japonii na jeszcze ściślejszej współpracy z USA niż do tej pory. Takiej, która wychodzi daleko poza dotychczasową sprzedaż oraz kilka wspólnych projektów wojskowych. Według Atsuo wspólnych badań nad nowoczesnymi technologiami wojskowymi musi być znacznie więcej, bo tylko dzięki transferom patentów oraz przepływowi know how Japonia będzie w stanie wyrównać szanse z Chinami i ich technologicznym galopem.

W tym samym czasie Stany Zjednoczone tworzą koalicję równoważącą rozwój Chin z innymi kluczowymi graczami regionu. Tak zwany AUKUS z września 2021 r. to pakt USA, Wielkiej Brytanii oraz Australii. Na jego mocy Australia otrzyma nowoczesne okręty podwodne z napędem jądrowym, z kolei wszyscy uczestnicy porozumienia będą się wymieniać militarnymi technologiami. Pakt ma być przeciwwagą wobec Chin, wyrównującą szanse krajów Zachodu w rejonie Indo-Pacyfiku. W przyszłości koalicję ma zasilić właśnie Japonia, Korea Południowa czy Filipiny. Tokio chciałoby jednak znacznie szybszej, znacznie szerszej współpracy.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA