REKLAMA

Nie pokazujcie tego partii rządzącej. Rosja spowolni działanie nieprzychylnych serwisów internetowych

Wolne media w Rosji nabrały nowego znaczenia. Nieprzychylne władzy portale będą ładować się z szybkością rodem z lat 90.

Rosja spowolni działanie nieprzychylnych serwisów internetowych
REKLAMA

Włodarze Federacji Rosyjskiej od lat próbują ograniczać obywatelom dostęp do „zepsutego” zachodniego internetu, forsując ideę RuNet – internetu narodowego, w którym władza będzie ściśle kontrolować strony i serwisy, z jakich obywatele będą mogli korzystać.

REKLAMA

Ustawa, która umożliwia parlamentowi autonomiczne zarządzanie siecią na terenie całego kraju, weszła w życie w lutym 2021 r. Dotąd nie było jednak wiadomo, w jaki konkretnie sposób Roskomnadzor – krajowe służby nadzoru komunikacji – miałyby ograniczyć dostęp zewnętrznych podmiotów; nie tylko serwisów internetowych, ale także gigantów takich jak Facebook, Google czy Twitter.

Teraz wiemy już, jaki jest plan od strony technicznej. W Rosji zagoszczą wolne media. Przeraźliwie wolne.

Rosja spowolni działanie serwisów internetowych.

Jak donosi Biełsat, bułgarski dziennikarz śledczy i analityk – Christo Grozev – uważa, że rosyjskie władze pracują nad wprowadzeniem mechanizmu akredytacji dostawców hostingu. Cytując słowa Grozeva, akredytowani dostawcy będą musieli przekazywać służbom bezpieczeństwa kompletny zestaw informacji, w tym adresy IP, logi i sesje SSL. W praktyce oznacza to, że anonimowość w RuNecie niemal przestanie istnieć, bo każdego użytkownika będzie można zidentyfikować po danych dostarczonych od dostawcy hostingu.

Z kolei te serwisy i usługi, które akredytacji nie otrzymają (w tym m.in. zachodnie BigTechy) będą spowalniane do nieużywalnych prędkości, pokroju 24 kb/s, czyli prędkości internetu, jaką co starsi czytelnicy mogą pamiętać z lat 90’. Źródłem informacji Grozeva są rzekomo informatorzy w służbach specjalnych, a „wirtualne zamknięcie internetu”, jak nazywa to analityk, ma nastąpić w przeciągu dwóch lat.

Cenzura w Rosji wejdzie na kolejny poziom.

Już dziś dostęp do sieci na terenie Rosji jest znacząco utrudniony. Ba, na początku tego miesiąca władze zablokowały działanie sześciu popularnych usług VPN, w tym Nord VPN i Express VPN. Roskomnadzor tłumaczy to posunięcie „umożliwianiem obywatelom dostępu do treści, które łamią rosyjskie prawo i stwarzają warunki do nielegalnej działalności, takiej jak dystrybucja narkotyków, dziecięca pornografia, ekstremizm czy samobójstwa”.

Służby specjalne robią też co mogą, by ograniczyć „obce wpływy” w obrębie własnego internetu. Przez kilka miesięcy throttlowana była szybkość dostępu do Twittera, zaś na początku tego miesiąca rosyjskie władze oskarżyły Apple’a i Google’a o wywieranie wpływu na wyniki wyborów, gdy giganci odmówili usunięcia aplikacji Alexieja Navalego.

REKLAMA

Szczęścia w Rosji nie ma nawet Elon Musk, którego sieć satelitarnego internetu Starlink ledwie stawia pierwsze kroki, a już rosyjska Duma chce zabronić korzystania z tego rozwiązania, oczywiście z tego względu, że nie mogą kontrolować.

To jednak nic w porównaniu do scenariusza, który może się ziścić, jeśli Federacja Rosyjska istotnie wprowadzi akredytację dostawców i na jej podstawie będzie mogła de facto filtrować, kto i do czego ma dostęp w internecie. Nieprzychylne portale będą mogły zniknąć. Zachodnie głosy sprzeciwu dla autorytarnych rządów Władimira Putina nie będą w Rosji słyszane. Rosjanie zostaną zamknięci w bańce informacyjnej dmuchanej płucami Kremla.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA