REKLAMA

Fitbit Luxe — nasza recenzja. Rozmiar ma znaczenie

Fitbit zmieścił wszystko, co ma najlepszego w ofercie, w malutkiej opasce, która niezauważalnie towarzyszy nam przez cały dzień. No, prawie wszystko.

04.09.2021 08.07
Fitbit Luxe - recenzja. Rozmiar ma znaczenie
REKLAMA

Zacznijmy trochę przewrotnie od tego, czego brakuje.

REKLAMA

Fitbit Luxe - czego nie ma?

 class="wp-image-1844665"

Na start — łączności GPS. Fitbit Luxe oferuje oczywiście zapis przebiegu trasy w tracie treningu, ale tylko i wyłącznie w sytuacji, kiedy w pobliżu znajduje się podłączony telefon. Nie jest to wielki problem — większość osób, które znam, biega i tak z telefonem — ale ma kilka minusów. Po pierwsze — dokładność zapisu zależy od dokładności naszego GPS w telefonie (niewielki problem). Po drugie - taki łączony GPS potrafi być sporym obciążeniem dla akumulatora telefonu. A jeśli mam wybierać między tym, czy rozładuje mi się telefon, czy opaska/zegarek, bez wahania wybieram to drugie.

Drugi brak - płatności zbliżeniowe. Tak, niespecjalnie jest sens wychodzić z domu z samym Luxe, bez telefonu, bo nie ma tutaj żadnej formy łączności komórkowej. Mimo to płacenie z nadgarstka jest w wielu przypadkach po prostu wygodniejsze i łatwiejsze - tym bardziej, że Fitbit Luxe jest tak lekki i nieinwazyjny, że po prostu chce się go nosić całą dobę. A tak - wyjdziemy na spacer bez telefonu i karty, zechcemy kupić coś do picia - musimy wrócić do domu. Ewentualnie zostawić Luxe jako zastaw (niezbyt się opłaca, bo kosztuje ok. 630 zł).

 class="wp-image-1844668"

Czego Luxe jeszcze nie ma, ale nie jest uciążliwe? W porównaniu np. do Fitbit Sense (czy Charge 5) nie ma tutaj aplikacji EKG, nie ma też czujnika EDA. Nie dowiemy się też, ile pięter pokonaliśmy w ciągu dnia. Drobiazgi - podejrzewam, że większości osób nie będą przeszkadzać w żaden sposób.

I na tym właściwie listę braków Fitbit Luxe można zakończyć i przejść do tego...

... co jest odrobinę dyskusyjne.

 class="wp-image-1844731"

A jest to wyświetlacz. Z jednej strony - trudno się przyczepić. Jest naprawdę ładnie (AMOLED), kontrastowo i czytelnie w większości warunków, a animacje są przyjemne dla oka. Reakcja na dotyk też jest bez zarzutu.

Z drugiej strony - ekran w Fitbit Luxe jest niestety mikroskopijny. I tak, niektórzy mogą próbować go bronić tym, że całe urządzenie nie jest duże. Owszem, ale niestety wyświetlacz (0,76") zajmuje naprawdę niewielki fragment przestrzeni, w której udaje, że powinien być. W odpowiednich warunkach przesadnie to nie razi, ale kiedy słońce pada tak, że widać, gdzie ekran się kończy, przestaje być tak przyjemnie. Ramka poniżej i powyżej ekranu jest monstrualnie duża, a boczne - choć dużo cieńsze - nadal są zauważalne.

Powoduje to dwa problemy. Po pierwsze - multum elementów UI, szczególnie tych tekstowych, jest zwijana/przewijana, więc musimy często poczekać, żeby dowiedzieć się, co kryje się pod daną opcją (przynajmniej przy pierwszym kontakcie). Drugim problemem Fitbit Luxe jest to, że wszystko jest tutaj po prostu małe. Odczytanie godziny w trakcie marszu nie stanowi problemu, ale już sprawdzenie czegoś innego podczas treningu może być wyzwaniem. O odczytywaniu powiadomień z telefonu nie wspominam.

Jeśli więc macie gorszy wzrok - radzę najpierw przyjrzeć się gdzieś Luxe w sklepie.

 class="wp-image-1844662"

Do listy narzekań dorzucę jeszcze dwa drobiazgi. Po pierwsze - Fitbit Luxe nie ma żadnego fizycznego ani dotykowego przycisku. Ani jednego. Musimy więc dobrze nauczyć się nawigacji po menu, która nie zawsze jest idealnie intuicyjna. Szkoda - pojedynczy przycisk Powrót wiele by ułatwił.

Drugi drobiazg to mechanizm automatycznego wybudzania ekranu (brak opcji zawsze włączonego). Podobnie jak w Sense, tak i tutaj są konfiguracje ruchu, w których nie działa idealnie (szczególnie np. podczas leżenia). Nie jest to częsty problem, ale ostrzegam na wszelki wypadek.

Ok, skończyłem narzekać.

Fitbit Luxe - co jest i co jest dobre?

 class="wp-image-1844683"

Przede wszystkim zewnętrzna forma. Fitbit Luxe jest malutki i ultra-lekki. Można go spokojnie nosić przez całą dobę i regularnie zapominać, że ma się coś na ręce.

Do tego jest... po prostu ładny, choć estetyką celuje raczej w kobiece gusta. Jest wprawdzie neutralniejsza wersja czarna, ale większość to połączenie złotego z innymi kolorami albo po prostu róż.

Jakoś wykonania? Bardzo dobra, szczególnie jeśli chodzi o zasadniczą część, wykończoną głównie stalą. Plus mamy tutaj odporność na wodę, więc można z Luxe kąpać się, biegać w deszczu albo pływać. Tak, Luxe ma tryb sportowy z pomiarem pokonanego na basenie dystansu.

Do tego Luxe nie tylko dobrze wygląda. Ma też prawie wszystkie funkcje zdrowotne droższych Fitbitów.

Są tutaj oczywiście absolutnie w dzisiejszych czasach podstawy, takie jak całodobowy pomiar tętna (w tym tętno spoczynkowe) i liczby kroków, razem z odpowiednimi alertami. Jest też monitorowanie liczby aktywnych minut i kalkulacja pułapu tlenowego. Ale nie, to nie koniec.

 class="wp-image-1844779"

Fitbit Luxe ma też cały zestaw rozwiązań, które znamy z Sense. I tak przykładowo możemy mierzyć saturację krwi tlenem (tylko podczas snu). W aplikacji znajdziemy też pomiar liczby oddechów w trakcie snu, zmienność rytmu serca, temperaturę skóry (a raczej szacuje wahania - bez konkretnych wartości) i system zarządzania stresem z opcją samodzielnej oceny i przejrzenia odpowiednich parametrów monitorowanych przez Fitbita.

 class="wp-image-1844782"

W ramach aktualizacji powinna też pojawić się Gotowość, wprowadzona wraz z premierą Charge 5.

 class="wp-image-1844764"

Czyli tak - mamy właściwie wszystkie dane, które na większym i droższym zegarku. Tylko zamknięte w miniaturowej opasce, kosztującej prawie dwukrotnie mniej.

 class="wp-image-1844785"

Komplet pobieranych informacji jest oczywiście dostępny w formie okresowych raportów (również z możliwością eksportu), choć należy niestety pamiętać, że część z nich zamkniętych jest w płatnej wersji aplikacji Fitbita (6 miesięcy dostępu w gratisie do zakupu opaski).

 class="wp-image-1844770"

Na tym jeszcze nie koniec - Fitbit Luxe oferuje właściwie kompletną analizę snu, z punktową oceną ogólną, a także rozbiciem jej na konkretne podpunkty, wykresami i krótkim omówieniem.

 class="wp-image-1844773"

Czyli mamy właściwie złoty komplet opaski monitorującej zdrowia - jest sen, jest wszystko związane z tętnem, SpO2 i kroki. Trudno wymagać dużo więcej.

Luxe powinien też sprawdzić się jako podstawowa opaska sportowa.

Cudów jednak nie powinniśmy oczekiwać - Fitbit Luxe nie stanie w szranki nawet z najtańszymi sprzętami od Garmina czy Polara i monitorowanie np. biegania to w większości zapis trasy, tętna i tempa. Liczba opcji, które możemy zmienić, jest minimalna - można włączyć automatyczną pauzę (działa ok), można włączyć powiadomienia o przejściach pomiędzy konkretnymi strefami tętna (w nieco uproszczonej wersji), można też ustawić cel w postaci dystansu, kalorii, minut w strefie i czasu.

 class="wp-image-1844791"

I to by było na tyle. Żadnych rozbudowanych treningów strukturalnych ani innych cudów. Start, bieg, koniec, mapka, wyniki, gotowe. Na plus - mapka z możliwością kolorowania przebiegu trasy według tętna albo tempa i całkiem ładne przedstawienie całej aktywności (choć bez szczegółów takich jak np. kadencja).

Jeśli natomiast chodzi o dostępne profile ćwiczeń - które są raczej generyczne - to maksymalnie możemy mieć w Luxe 6 skrótów i domyślnie jest to spacer, bieganie, rower, pływanie (bez pomiaru tętna), trening (?) i bieżnia. Jeśli chcemy, możemy coś z tej listy usunąć i dodać nowy skrót - od kickboxingu, przez piesze wędrówki i golf, pilates i tenisa, aż po prosty trening interwałowy i orbitrek. Aczkolwiek głównie zmienia to klasyfikację aktywności w aplikacji po jej ukończeniu - i to tyle.

Luxe nie jest też w stanie niestety wyświetlić bezpośrednio na swoim wyświetlaczu żadnych instrukcji treningowych. Te musimy aktywować bezpośrednio z aplikacji Fitbit (w wersji Premium treningów jest naprawdę mnóstwo) i podążać za instrukcjami z ekranu telefonu.

Są tu jakieś aplikacje?

 class="wp-image-1844674"

Tak, ale niezbyt wiele. Jest aplikacja do sesji relaksacyjnych, jest alarm, timer i... to by było właściwie na tyle - doinstalować możemy właściwie wyłącznie tarcze zegara. Nie, nie ma opcji sterowania muzyką z telefonu ani tym bardziej odtwarzania muzyki bezpośrednio z opaski.

Są też oczywiście powiadomienia, które - w połączeniu z urządzeniem z iOS - działają naprawdę błyskawicznie i ich wyświetleniu towarzyszy całkiem przyjemna wibracja.

Co jeszcze trzeba wiedzieć?

Że Luxe nie trzeba zbyt często ładować. Fitbit deklaruje 5 dni bez ładowania i ten wynik da się przeważnie osiągnąć bez jakichś gigantycznych wyrzeczeń. Ba, to raczej wynik, który dostajemy przy intensywnym użytkowaniu urządzenia - w przeciwnym razie możemy spokojnie dołożyć do tej deklaracji dzień, dwa, a może nawet więcej.

 class="wp-image-1844728"

A jeśli już zdarzy się nam rozładować opaskę, naładujemy ją do pełna w niecałe 2 godziny. Przy okazji - magnetyczna ładowarka w końcu nie pozwala wciskać Fitbita w ładowarkę odwrotnie, co zdarzało się w starszych modelach. Hurra!

Czy warto kupić Fitbit Luxe?

Jeśli marzą nam się ultramaratony, rozbudowane plany treningowe i generalnie chcemy być po tej bardziej sportowej stronie - średnio. Fitbit Luxe to nie jest opaska stricte sportowa - to raczej opaska ogólnozdrowotna.

 class="wp-image-1844680"

Jeśli jednak nie należymy do tej mocno sportowej grupy klientów i prostu chcemy czegoś małego, ładnego, opaskowego, ze świetną aplikacją i naprawdę rozbudowanym monitorowaniem zdrowia, a do tego od czasu do czasu wyjdziemy pobiegać - tutaj już sytuacja wygląda zupełnie inaczej. Przy takim zastosowaniu Luxe nie ma zbyt wielkiej konkurencji - jasne, zawsze można kupić taniego Mi Banda, który kosztuje trzykrotnie mniej, ale czy zaoferuje tyle, ile Luxe? Nie. Czy wygląda równie dobrze i ma taką bazę efektownych akcesoriów? Raczej też nie.

Zreszta nie mam wątpliwości - większość osób skłoni się ku Fitbit Luxe właśnie przez to, jak ta opaska wygląda. A dopiero później zacznie analizować, czy ma wszystkie niezbędne funkcje. I raczej nie będzie rozczarowana.

Na plus:

  • wygląd i jakość wykonania
  • gama dodatków
  • bardzo ładny ekran
  • funkcje zdrowotne prawie jak w dużo droższych zegarkach Fitbita
  • wciąż świetna aplikacja
  • bardzo dobry czas pracy na jednym ładowaniu
REKLAMA

Na minus:

  • ekran jest niestety mikroskopijny i ma monstrualne ramki
  • nie zawsze skuteczne wybudzanie przy podniesieniu nadgarstka plus brak trybu zawsze włączonego
  • brak wbudowanego GPS i płatności
REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA