Wyciek radioaktywny w chińskiej elektrowni. Zamiast wstrzymać jej pracę, Chińczycy podnieśli limity promieniowania
Jak donosi CNN w elektrowni jądrowej Taishan w południowych Chinach doszło do wycieku radioaktywnego. Źródłem informacji ma być francuska firm Framatome, która jest współwłaścicielem i operatorem elektrowni.
W informacji przekazanej Departamentowi Energii Stanów Zjednoczonych, przedstawiciele Framatome informują o bezpośrednim zagrożeniu radiologicznym, jednocześnie donosząc, że chińskie władze podniosły limity dopuszczalnego promieniowania na zewnątrz elektrowni w prowincji Guangdong, powyżej limitów stosowanych przez Francuzów. Gdyby takiej zmiany nie wprowadzono, konieczne byłoby wstrzymanie pracy elektrowni.
To dość nietypowa sytuacja, w której francuska firma będąca współwłaścicielem elektrowni samodzielnie informuje rząd Stanów Zjednoczonych jeszcze zanim chiński współwłaściciel poinformuje o jakimkolwiek problemie.
Elektrownia jądrowa Taishan wyposażona jest w dwa Europejskie Reaktory Ciśnieniowe (EPR)
Należą do najsilniejszych na świecie. Za ich pomocą elektrownia generuje do 24 TWh energii rocznie.
Jak na razie Stany Zjednoczone uznają, że sytuacja jeszcze nie jest krytyczna, ale mimo to sprawa jest na tyle poważna, że w ubiegłym tygodniu kilkukrotnie zbierała się Rada Bezpieczeństwa Narodowego. Jej przedstawiciele pozostają w bezpośrednim kontakcie z władzami Francji oraz poprosiły o informację rząd Chin i prowincji Guangdong. Choć Chiny nie odpowiedziały na zapytanie, to w niedzielę na stronie elektrowni pojawiła się informacja, że elektrownia pracuje w trybie normalnym.
Do chwili obecnej nie pojawił się żaden oficjalny komunikat, stąd i brak szczegółów. Przedstawiciele Framatome wskazują jednak, że elektrownia jak na razie pracuje, a w międzyczasie eksperci oceniają sytuację i przygotowują środki zaradcze.