To jest aparat na kliszę? Nadchodzi wielki podział w świecie fotografii
Nowoczesnych aparatów, które swoim wyglądem nawiązują do klasycznych konstrukcji sprzed lat, jest na rynku trochę. Teraz ma do nich dołączyć niedrogi bezlusterkowiec Nikon Zfc, który idzie na całego w stylistykę retro. Co wiemy o nowym aparacie i czy warto na niego czekać?
Być może część z was kojarzy aparat z 2014 roku Nikon Df. To była niezwykła lustrzanka, mocno stylizowana na stare aparaty sprzed lat. Nikon Df ma swoje grono fanów, którzy uwielbiają jego ergonomię, styl, wysoką jakość obrazu czy ogólny feeling fotografowania. Z drugiej strony, sporo twórców uważa, że Df to wielkie nieporozumienie.
Wygląda na to, że Nikon chce powtórzyć ten retro-eksperyment, ale w nieco odświeżonej formie. Do sieci właśnie wyciekły nieoficjalne zdjęcia nowego bezlusterkowca Nikon Zfc. Co o nim wiemy?
Nikon Zfc ma być wzorowany na kultowej lini klasycznych aparatów Nikon FM.
Nikon Df to była pełnoklatkowa lustrzanka, natomiast według ostatnich doniesień, Nikon Zfc ma być bezlusterkowcem z matrycą APS-C. Japoński producent ma w swojej ofercie tylko jeden model APS-C, czyli Nikon Z50 i według plotek Nikon Zfc będzie bazować właśnie na tym aparacie. Tyle że założy klasyczne szaty. A zatem możemy się spodziewać matrycy BSI CMOS o rozdzielczości 20,9 Mpix, która współpracuje z procesorem obrazu EXPEED 6. To sensor pochodzący z leciwej lustrzanki Nikon D500.
Jeśli producent nie wprowadzi jakichś wielkich zmian w oprogramowaniu, to otrzymamy możliwość nagrywania filmów 4K/UHD z szybkością 30 kl./s bez cropa, a także rejestrowania materiału w zwolnionym tempie w jakości Full HD 120 kl./s.
Niestety Nikon Z50 nie ma stabilizacji matrycy, ale dzięki temu jest bardzo cienki. Nikon Zfc powinien być jeszcze mniejszy, ponieważ w odróżnieniu od Z50 nie będzie mieć wystającego gripa z przodu. Po zdjęciach widać, że Nikon Zfc ma mieć system obsługi bardzo podobny jak w korpusach Fujifilm X z tarczami czasu naświetlania, czułości ISO oraz wartości ekspozycji u góry.
Uwagę zwraca także malutki ekranik LCD, który zapewne będzie wyświetlać wartość przysłony. Do tego mamy mocno wysuniętą do tyłu muszę oczną wizjera oraz wbudowaną lampę błyskową, która została pokryta z zewnątrz tworzywem sztucznym przypominającym skórę. Jeśli te zdjęcia są rzeczywiście prawdziwe, aż trudno rozpoznać, że to jest współczesny bezlusterkowiec, a nie klasyczny Nikon FM sprzed wielu, wielu lat.
Serwis Nikonrumors podaje także, że w tym samym czasie pojawią się nowe obiektywy 28 mm f/2.8 lub/i 35 mm f/1.8 oznaczone symbolem SE, które będą zaprojektowane specjalnie pod matryce APS-C. Co ciekawe, nowe szkła nie będą mieć stylistyki retro, a klasyczną dla pozostałych obiektów Nikon Z.
Nikon Zfc ma zostać zaprezentowany 28 czerwca i trafić do sprzedaży pod koniec lipca. Będzie dostępny w trzech wersjach kolorystycznych (srebrny, czarny i brązowy) w cenie ok. 999 dol., co w Polsce zapewne da ok. 4500-5000 zł, czyli mniej więcej tyle, ile kosztował Nikon Z50 w dniu premiery.
Tanie aparaty mają być piękne.
Moda na nowoczesne aparaty stylizowane na stare, klasyczne konstrukcje sprzed lat, rozpoczęła się wraz z pojawieniem się pierwszych modeli z serii Fujifilm X. Zaraz potem na rynku zobaczyliśmy nowe Panasoniki czy Olympusy w stylu retro, na czele z przepięknym Olympusem PEN-F. Miałem ten aparat przez kilka lat i niemal zawsze, jak zabierałem go na jakieś wydarzenie, ktoś do mnie podchodził i pytał, czy ja naprawdę mam taki stary aparat na kliszę? PEN-F nie jest stylizowany na stary sprzęt, on po prostu nim jest, tyle że ma nowoczesne wnętrze.
Aaa i jest jeszcze Pentax, ale ten tak długo nie zmienia pojęcia swoich lustrzanek, że jeszcze za życia jego produkty stały się swoistymi „youngtimerami” w świecie aparatów, ale to temat na osobny artykuł.
Japończycy z Fujifilm poszli na całość w retro i wszystkie ich korpusy, nawet te profesjonalne, średnioformatowe, są utrzymane w klasycznym stylu. Tymczasem pozostali producenci, może poza Canonem, idą nieco inną drogą. Powoli wygląda to tak, że modele dla szerszego grona odbiorców, służące do lifestylowego, niewymagającego fotografowania, wyglądają pięknie, stylowo, co oznacza klasyczny styl retro. Niedawno pisałem o premierze przepięknego Olympusa PEN E-P7. Wcześniej na rynku pojawił się Fujifilm X-E4, czyli malutki, stylowy aparat z niższej półki. W zeszły roku zobaczyliśmy nieco bardziej zaawansowany, ale wciąż atrakcyjny cenowo Fujifilm X-S10. Nawet Sony eksperymentuje nieco ze stylem retro w pełnoklatkowym modelu Sony A7C.
Najwyraźniej producenci w końcu zrozumieli, że początkujący fotograf wcale nie wymaga wielkich możliwości i masy przycisków, a raczej małego, zgrabnego sprzętu, który będzie prosty w obsłudze i piękny. Z drugiej strony mamy drugą grupę bardziej profesjonalnych twórców, którzy są w stanie zapłacić za sprzęt więcej i więcej też wymagają. Ta druga grupa jest dla producentów sprzętu zdecydowanie bardziej opłacalna (droższe sprzęty, większe zyski). Taki układ ma sens, a w najbliższym czasie ten podział będzie coraz bardziej widoczny.