Pentax K-3 III próbuje udowodnić, że lustrzanki mają jeszcze sens
W czasach, kiedy firmy fotograficzne już dawno przestawiły się na rozwój bezlusterkowców, Pentax nie udaje, że ma zamiar zrobić to samo. Idzie pod prąd i pokazuje lustrzankę Pentax K-3 III. I wcale nie jest to działanie zupełnie pozbawione sensu. Przynajmniej do czasu.
O pracach nad nową lustrzanką Pentax informował oficjalnie już w zeszłym roku. Dzisiaj wiemy już o niej wszystko. Pentax K-3 III wygląda jak rasowa lustrzanka z lat 90., co akurat nie jest komplementem. O ile z przodu jeszcze jakoś się prezentuje, to z tyłu mamy mały koszmarek wizualny. Pod względem ergonomii i funkcjonalności aparat powinien sprawować się jednak dużo lepiej. To zresztą zawsze była mocna strona aparatów tej marki.
W K-3 III otrzymujemy nie tylko masę przycisków funkcyjnych, pięć dużych tarcz czy czarno-biały ekran u góry, ale także 8-kierunkowy joystick AF. Uszczelniona, magnezowa budowa wygląda na pancerną, a boczne klapki skrywają dwa sloty na karty, złącze USB-C z możliwością stałego zasilania, microHDMI czy 2x minijack (słuchawki i mikrofon). Nie zabrakło także modułu Wi-Fi i Bluetooth czy ekranu dotykowego, ale bez możliwości odchylania.
Sercem Pentaxa K-3 III jest 25,7-megapikselowa matryca APS-C
25,7-megapikselowy sensor CMOS ma regulowany filtr dolnoprzepustowy i system 5-osiowej stabilizacji SRII o skuteczności 5,5 EV. Aparat potrafi fotografować z prędkością zdjęć seryjnych do 12 kl./s, pracując z czułością w zakresie ISO 100-1 600 000, a także nagrywać filmy 4K 30 kl./s lub Full HD 60 kl./s.
Według producenta Pentaxa K-3 III ma oferować ponadprzeciętną jakość obrazu, nawet przewyższającą to, co oferuje pełnoklaktowy Pentax K-1 II. Jego wyróżnikiem ma być świetna reprodukcja kolorów i niskie szumy.
Za szybkie ustawienie ostrości odpowiada system Safox 13, który bazuje na 101 punktach AF (25 punktów krzyżowych) o czułości do -4 EV (w przypadku obiektywów f/2.8 i jaśniejszych). System AF w Pentaxie K-3 III ma działać w oparciu o sieci neuronowe, dzięki czemu aparat potrafi rozpoznawać obiekty (Real-Time Scene Analysis System) oraz śledzić twarze i oczy, a także przewidywać ich ruch.
Mocnym punktem aparatu Pentax K-3 III ma być nowy wizjer optyczny oferujący 100-procentowe pokrycie kadru, powiększenie 1,05x i wyjątkową jasność oraz przejrzystość. Oznacza to, że celownik ma dawać komfort pracy jak w pełnoklatkowych lustrzankach.
Słabe punkty? Live View i tryb filmowy
Pentax K-3 III zapowiada się na jedną z najbardziej zaawansowanych i dopracowanych lustrzanek APS-C na rynku, ale to nie znaczy, że nie ma słabych stron. To zdecydowanie nie jest aparat stworzony do filmowania. 4K 30 kl./s i Full HD 60 kl./s to parametry mocno przeciętne jak na współczesne aparaty, ale nic nie wiadomo o takich parametrach jak bitrate czy płaskie tryby obrazu. Skoro Pentax się tym nie chwali, to zakładam, że dobrze to nie wygląda. Do tego, w trybie podglądu na żywo, aparat korzysta z AF opartego wyłącznie o detekcję kontrastu.
Pentax K-3 III - cena i dostępność. Czy warto?
Jeśli jesteś użytkownikiem tej marki, cenisz klasyczne lustrzanki i nie nagrywasz wideo, to Pentax K-3 III zapowiada się na naprawdę kuszącą opcję. Szczególnie na rynku aparatów z matrycami APS-C, na którym pozostało zaledwie kilka modeli.
Problemem Pentaxa K-3 III może być cena. Aparat został wyceniony na ok. 2000 dol., co pewnie w Polsce da ok. 8500-9000 zł. Będzie to zarazem chyba najdroższy aparat z matrycą APS-C. No, ale klasyka się ceni, prawda?
Lustrzanki jak płyty winylowe, czy pusty slogan ukrywający braki w kasie?
Pentax już jakiś czas temu oficjalnie przyznał, że nie zamierza ścigać się z takimi markami, jak Canon, Sony, Nikon czy Fujifilm, które stawiają na rozwój bezlusterkowców. Pentax uważa, że przyszłość (przynajmniej dla nich) to rozwój klasycznych lustrzanek cyfrowych, które są jak płyty winylowe.
Trzeba przyznać, że ostatnio obserwujemy kilka spektakularnych powrotów do technologii sprzed wielu lat. Płyty winylowe, filmy do aparatów i kamer czy nawet aparaty natychmiastowe to tylko kilka przykładów. Czy podobnie stanie się z lustrzankami cyfrowymi?
Nic na to nie wskazuje. Popularność zyskują stare aparaty na klisze, w tym lustrzanki, ponieważ oferują zupełnie inne doświadczenia niż nowoczesne aparaty cyfrowe. Pod pewnymi względami dużo lepsze - jak w przypadku jakości obrazu czy powolnego sposobu pracy. Różnica pomiędzy lustrzankami cyfrowymi a bezlusterkowcami jest zbyt mała. W obu rodzajach aparatów stosuje się w wielu wypadkach już podobną technologię, tyle że te pierwsze mają elementy zbędne w dzisiejszych czasach, jak lustro czy pryzmat. Lustrzanki nie są w stanie zaoferować nic więcej. No chyba że ktoś po prostu jest przyzwyczajony do ich ergonomii czy stylu.
Pentax prawdopodobnie po prostu nie ma środków na rozwój bezlusterkowców oraz całej masy nowych obiektywów. Eksperci firmy mogli też policzyć, że na kurczącym się rynku, gdzie i tak panuje spory ścisk, nie ma dla nich miejsca. A grupa klientów marki jest malutka, wręcz niszowa. Z drugiej strony, wciąż jest całkiem sporo osób, które kupują lustrzanki. Canon i Nikon w zeszłym roku wyprodukowały 2,36 mln sztuk aparatów z lustrem, podczas gdy bezlusterkowców tylko 1,3 mln. To pokazuje, że jeszcze przynajmniej przez kilka lat lustrzanki będą się sprzedawać. Jeśli Pentax to dobrze rozegra, to pewnie uda mu się na tym rynku utrzymać. Pytanie, co dalej?
Czy dojdziemy do momentu, kiedy fotografowie odejdą od bezlusterkowców, a Pentax przyjmie ich z otwartymi ramionami? A może za kilka lat nastanie moda na tradycyjne lustrzanki, jak na Instaxy czy Polaroidy, a wtedy Pentax będzie królem? Każdy z tych scenariuszy jest mało prawdopodobny. Zawsze jest to jednak jakiś plan i z pewnością lepsze rozwiązanie niż wygaszenie marki tu i teraz.
Tak czy inaczej, Pentaxowi życzę wszystkiego dobrego i mam nadzieję, że uda im się przetrwać i cały czas oferować równie dobre i dopracowane aparaty, jak do tej pory.