102 megapiksele dla zawodowca i 24 MP dla entuzjasty. Oto dwie świetne nowości Fujifilm
Nie opadł jeszcze kurz po wczorajszej premierze Sony A1, a mamy już kolejne szalenie ciekawe nowości, tym razem jednak od Fujifilm. Oto średnioformatowy Fujifilm GFX 100S z matrycą 102 MP i najmniejszy w rodzinie Fujifilm X-E4.
Wczorajsza premiera Sony A1 odbiła się bardzo szerokim echem w świecie foto. Ten profesjonalny, pełnoklatkowy bezlusterkowiec ma wszystko, by zadowolić zawodowego fotografa i filmowca. Ma też adekwatną do możliwości cenę wynoszącą 34,5 tys. zł.
Premiera Sony robi bardzo ciekawe tło dla nowych aparatów Fujifilm, które idą w zupełnie innych kierunkach. Największą uwagę skupia na sobie Fujifilm GFX 100S, czyli średnioformatowy bezlusterkowiec z matrycą o rozdzielczości 102 megapikseli. I choć to aparat znajdujący się w fotograficznej klasyfikacji na półce wyżej niż Sony, to jednocześnie jest od Sony tańszy.
Fujifilm GFX 100S to nowe rozdanie w segmencie aparatów średnioformatowych.
Ta premiera nie jest zupełną niespodzianką, bowiem za sprawą przecieków o tym aparacie wiedzieliśmy prawie wszystko. O Fujifilm GFX 100S pisałem wczoraj, zastanawiając się, czy średni format jest dziś tym, czym jeszcze nie tak dawno temu była pełna klatka.
Dziś poznaliśmy oficjalną cenę tego aparatu, która wynosi więcej, niż się spodziewano, bo 5999 dol. To jednak o 500 dol. mniej niż cena plasującego się półkę niżej Sony A1. Podkreślmy jednak, z czym mamy do czynienia: Fujifilm GFX 100S to cyfrowy średni format z matrycą formatu 44 x 33 mm z rozdzielczością aż 102 megapikseli. Jego cena powinna wynosić w Polsce ok. 28 tys. zł, co w tym segmencie jest wręcz nieprawdopodobne. Jeszcze kilka lat temu za cyfrową ściankę o takich możliwościach trzeba było zapłacić często ponad 100 tys. zł.
Na tym tle poziom niespełna 30 tys. sprawia, że taki aparat można rozpatrywać w kategoriach alternatywy dla pełnej klatki, kiedy zajmujemy się fotografią studyjną czy reklamową. Oczywiście nadal nie jest to sprzęt dla mas, ale każdy fotograf pracujący zawodowo - nawet w polskich warunkach - może pozwolić sobie na zakup (lub przynajmniej kredytowanie) takiego narzędzia.
Główne cechy tego aparatu to wspomniana matryca średnioformatowa, która jest stabilizowana mechanicznie i pracuje na czułościach ISO 100-12800 (rozszerzalne do 50-102400). Aparat jest wyposażony w autofocus (co wcale nie jest oczywistością w tym segmencie), a szybkość serii wynosi 5 kl./s. Jeżeli 102 MP nie wystarczą, jest dostępny tryb multi-shot bazujący na przesunięciach matrycy, generujący obrazek o finalnej rozdzielczości 400 MP. Zdjęcia RAW można zapisywać w 14 lub nawet 16 bitach.
Jakby tego było mało, aparat nagrywa też filmy 4K w 30 kl./s. Obraz można przekazać na zewnętrzny rekorder poprzez HDMI, a wówczas mamy możliwość zapisu wideo w 10 bitach 4:2:2 bądź zapis RAW w 12 bitach.
Tylny ekran ma 2,46 miliona punktów, jest dotykowy i odchylany w dwóch osiach. Wspiera go górny monochromatyczny ekran oraz cyfrowy wizjer OLED o rozdzielczości 3,69 mln punktów. Materiał jest zapisywany na dwóch kartach SD klasy UHS-II, a akumulator wystarcza na 460 zdjęć.
Co najważniejsze aparat waży tylko 900 g, czyli o prawie pół kilograma mniej od bezpośredniego poprzednika, GFX 100. Ma też od niego znacznie mniejszy rozmiar. Ba! Nowość jest mniejsza nawet od modelu GFX 50S!
Średni format w cyfrowym wydaniu zawsze budzi duże zainteresowanie, a kiedy rozmiar i cena są porównywalne z odpowiednikami z półki pełnoklatkowej, profesjonalni fotografowie studyjni mają nad czym się zastanawiać przy wyborze kolejnego aparatu.
Drugą premierą jest malutki Fujifilm X-E4.
Ten aparat znajduje się po drugiej stronie stawki. Jest to bowiem najmniejszy korpus Fujifilm z segmentu APS-C, w którym jest możliwość wymiany obiektywów. Seria przeszła dużą kurację odchudzającą, ale nowy maluszek ma jednak spore możliwości, bowiem korzysta z matrycy znanej już z modelu X-T4. Jest to więc sensor X-Trans CMOS o rozdzielczości 26 MP. Sprzęt waży zaledwie 364 g za sprawą obudowy wykonanej w większości z plastiku. Wizjer ma rozdzielczość 2,36 mln punktów, a trzycalowy, odchylany i dotykowy ekran ma rozdzielczość 1,62 mln punktów.
Aparat nie ma stabilizacji w korpusie. Matryca działa przy czułościach w zakresie ISO 160-12800 (rozszerzalne do 80-51200), robiąc do 20 kl./s w trybie migawki elektronicznej lub 8 kl./s przy tradycyjnej migawce mechanicznej. Autofocus bazujący na detekcji fazowej ma 425 punktów. Na pokładzie nie zabrakło zapisu wideo w podstawowym zakresie: DCI 4K/30p, 4:2:0, 8-bit na wewnętrzną kartę pamięci SD bądź 4:2:2 10-bit poprzez wyjście HDMI.
Nowy Fujifilm X-E4 będzie kosztował 849 dol. za korpus lub 1049 dol. za zestaw z obiektywem XF 27mm F2.8 II.
Fujifilm ma też trzy nowe obiektywy.
Pierwszym jest Fujinon GF 80 mm f/1.7 R WR skierowany do średnioformatowych aparatów. To najjaśniejszy obiektyw z autofocusem w systemie. Jasność f/1.7 w segmencie średniego formatu to prawdziwa rzadkość, a gdybyśmy chcieli odwzorować kąt widzenia i poziom głębi ostrości na aparacie pełnoklatkowym, musielibyśmy użyć obiektywu 63 mm f/1.3. Waga to słuszne 795 g, a sugerowana cena wyniesie 2499 dol.
Druga z nowości w optyce to Fujinon XF 70-300 mm f/4-5.6 R LM OIS WR, czyli telezoom przeznaczony do bezlusterkowców APS-C. Jest kompatybilny z systemowymi telekonwerterami 1,4x i 2x i jest wyposażony w stabilizację obrazu. Za sprawą aż 10 uszczelek, obudowa jest odporna na pył, warunki atmosferyczne oraz niskie temperatury do -10 st. C. Cena wyniesie w Polsce 3599 zł, a więc mniej, niż można byłoby się spodziewać.
Ostatnim nowym obiektywem jest naleśnik Fujinon XF 27 mm f/2.8 R WR. Stałoogniskowa, uszczelniana konstrukcja należy do wagi piórkowej, bowiem jej masa to tylko 84 g. Obiektyw został wyceniony na 1999 zł.