Nowy Fujifilm GFX100S przekonuje, że średni format to nowa pełna klatka
O nadchodzącej premierze Fujifilm GFX100S wiemy już właściwie wszystko. Producent ponownie idzie na całość i rozwija swój system średnioformatowych aparatów. Czy średni format jest dziś tym, czym dekadę temu była pełna klatka?
Fujifilm ma arcyciekawe podejście do fotografii. Swego czasu firma miała potężne problemy finansowe, a od zapaści uratowała ją seria Instax, czyli aparaty natychmiastowe w nowym wydaniu, które stały się gigantycznym globalnym sukcesem. Kto by pomyślał, że w dobie smartfonów nostalgia za analogowym zdjęciem zadziała tak dobrze. Instaksy (i wkłady do nich) sprzedają się jak świeże bułeczki i przynoszą firmie morze gotówki.
Tym samym Fujifilm może rozwijać coraz ambitniejsze serie zaawansowanych aparatów cyfrowych. Cały segment aparatów APS-C to u Fujifilm klasa sama w sobie. Do tego Japończycy wybrali ciekawą i nietypową w dziesiejszych czasach strategię produktową. Kiedy cały rynek idzie w kierunku aparatów pełnoklatkowych, Fujifilm jako jeden z nielicznych zupełnie pomija pełną klatkę, stawiając na jeszcze wyższy segment, czy na cyfrowy średni format. Najnowszym aparatem tej klasy będzie Fujifilm GFX100S, o którym wiemy już praktycznie wszystko.
Oficjalna premiera aparatu ma nastąpić jutro, ale wyciekło tak wiele materiałów, że wiemy już wszystko. Serwis FujiRumors dostarczył oficjalne zdjęcia prasowe, pełną informację prasową oraz kompletną specyfikację. Biorąc pod uwagę historię serwisu, szansa na fałszywy przeciek jest bliska zeru. Zobaczmy zatem, co szykuje Fujifilm.
Fujifilm GFX100S to średnioformatowy aparat z rozdzielczością 102 megapikseli.
W obecnej ofercie Fujifilm znajdziemy trzy bezlusterkowe aparaty średnioformatowe. Są nimi:
Fujifilm GFX100, czyli topowy model w ofercie z matrycą o rozdzielczości 102 MP, kosztujący 10 tys. dol. za korpus (w Polsce ok. 54 tys. zł).
Fujifilm GFX 50S, czyli znacznie bardziej przystępny model mieszczący się w dużo poręczniejszym korpusie, z matrycą 51,4 MP. Aparat jest wyceniony na 5,5 tys. dol. (20 tys. zł).
Fujifilm GFX 50R, czyli najbardziej kompaktowy średni format. Brzmi jak oksymoron, ale to najlepsze określenie tego sprzętu. GFX 50R miał odczarować segment średniego formatu i pozwolić fotografować nim tak, jak zwykłym aparatem: poza studiem, na ulicy. Aparat ma matrycę 50 MP i jest wyceniony na 4,5 tys. dol (ok. 16 tys. zł).
Na tym tle nowy Fujifilm GFX100S będzie arcyciekawą konstrukcją. Będzie to bowiem następca topowego modelu, tyle że zamknięty w znacznie bardziej ucywilizowanym korpusie, przypominającym niższą serię GFX 50S. Nowy aparat będzie ważył 900 g, podczas gry poprzednik ważył aż 1,4 kg. Co więcej, aparat ma kosztować mniej więcej tyle, co tańszy GFX 50R, a to zapowiada zupełnie nowe rozdanie. Pierwszy raz będzie można mieć średnioformatowy aparat z matrycą 102 MP w cenie ok. 20 tys. zł. A pamiętajmy, że jest to poziom cenowy topowych korpusów pełnoklatkowych.
Nowy Fujifilm GFX100S będzie wyposażony w tą samą lub bardzo podobną matrycę jak model GFX100 o fizycznym rozmiarze 43,8 mm x 32,9 mm (dla porównania, pełna klatka to 36 x 24 mm). Zdjęcia mają 102 megapiksele, czyli dokładnie 11648 x 8736 pikseli. Zakres czułości ISO dla zdjęć będzie identyczny jak w poprzedniku: od ISO 100 do 12800. W wideo będzie to ISO 200-12800.
Matryca będzie stabilizowana, a tym razem skuteczność układu ma wynieść 6 stopni EV. Aparat będzie bazował na tym samym procesorze X Processor 4 i na tym samym (lub bardzo zbliżonym) układzie AF bazującym na detekcji fazy i detekcji kontrastu jednocześnie. Znajdziemy tu też ten sam odchylany wyświetlacz.
Będzie jednak kilka cięć względem niemal dwukrotnie droższego poprzednika. Pierwszym jest mniejszy akumulator, co jest dość oczywiste biorąc pod uwagę znacznie mniejszy korpus. Zamiast 800 zdjęć na jednym ładowaniu zrobimy 465 klatek. Kolejnym cięciem będzie cyfrowy wizjer, którego rozdzielczość spadnie z 5,76 mln punktów do 3,69 mln, a powiększenie z 0,86 do 0,77. Spadnie też zakres tonalny zdjęć RAW, z 16 na 14 bit, ale jednocześnie przy zapisie do TIFF obraz nadal będzie miał 16 bitów.
Minimalny czas mechanicznej migawki nadal wyniesie 1/4000 s, a elektrycznej - 1/16000 s. Nowy aparat będzie zapisywał materiał na takich samych kartach SD UHS-II (pozostaną dwa sloty). W kwestii wideo nadal będzie można filmować w 4K przy 30 kl./s w 400 Mb/s, ale nie wiemy, czy Fujifilm nie pozbędzie się wewnętrznego zapisu 4:2:0 z 10 bitach.
Podsumowując, aparat ma kilka cięć względem poprzednika, ale biorąc pod uwagę niemal dwukrotnie niższą cenę, nowy Fujifilm GFX100S wychodzi z porównania z tarczą. Koniec końców dostajemy średnioformatową matrycę 102 MP w cenie ok. 20 tys. zł. To zupełnie nowa sytuacja na rynku foto.
Czy tym samym średni format jest nową pełną klatką?
Wszystko zależy od definicji, ale jest w tym sporo prawdy. Dzisiejsze pełne klatki dość mocno ewoluowały względem podobnych konstrukcji sprzed dkady. Dziś są to najczęściej aparaty skierowane zarówno do fotografów jak i filmowców. Są to też konstrukcje naszpikowane nowoczesnymi funkcjami.
Jeżeli jednak wykorzystujesz aparat tak samo jak dekadę temu, a więc do fotografii, w tym głównie studyjnej bądź reklamowej, z nastawieniem na topową jakość obrazu, to faktycznie średni format jest dziś realnym wyborem. Do tego - po raz pierwszy w historii - taki aparat jest w zasięgu finansowym właściwie każdego fotografa pracującego zawodowo. I choć cyfrowy średni format nie ma tak potężnej wielkości sensora jaką oferował średnioformatowy film, to nadal oferuje jakość i plastykę obrazu znacznie przewyższającą rezultaty znane z pełnej klatki.
Fujifilm świetnie to sobie wymyślił. Jestem pełen podziwu dla kierunku rozwoju całej serii GFX.