Wojsko Polskie otrzyma tysiące dronów. Nasi inżynierowie pokazali pazury
Dzisiaj wojny wygrywają wojska inteligentniejsze, lepiej wyposażone, na wyższym poziomie techniki - wojska, które potrafią używać najnowszych technologii. Wojsko Polskie będzie taką armią, a naszego kraju będzie bronić za pomocą polskiego sprzętu - zapowiedział premier Donald Tusk, który odwiedził Instytut Techniczny Wojsk Lotniczych gdzie zapoznał się z najnowszymi modelami polskich dronów.

Czy armia przyszłości to ciągle czołgi i karabiny? Premier Donald Tusk odwiedził Instytut Techniczny Wojsk Lotniczych (ITWL) w Warszawie gdzie powiedział, że dziś wygrywa ten, kto ma technologię.
Nie chodzi już wyłącznie o liczebność żołnierzy czy zapasy amunicji, ale o inteligentne systemy, autonomiczne drony, zaawansowane sensory i cyfrowe pole walki.
Polska armia musi być nie tylko silna, ale też mądra. Taka armia, która chce wygrywać przyszłe konflikty, która chce skutecznie bronić terytorium i bezpieczeństwa swoich obywateli - to musi być armia, która technologicznie wyprzedza konkurentów. Z polskiego punktu widzenia rzeczą absolutnie kluczową jest, aby te setki miliardów złotych, które chcemy przeznaczyć na obronę - zarówno pieniądze polskiego podatnika, jak i środki europejskie - pracowały w maksymalnym wymiarze w Polsce - powiedział podczas odprawy z kierownictwem instytutów wojskowych Premier Rzeczypospolitej Polskiej Donald Tusk.
Co ciekawe, dzień wcześniej na posiedzeniu rządu premier zaprezentował makiety nowoczesnych głowic wybuchowych i amunicji dla dronów. Szczegółów nie poznaliśmy, ale premier Tusk powiedział, że "najnowocześniejszy sprzęt bojowy już teraz produkowany w Polsce".

Drony, kompozyty, sztuczna inteligencja. ITWL to zaplecze technologiczne polskiego wojska
Instytut Techniczny Wojsk Lotniczych to miejsce, gdzie powstają i testowane są rozwiązania, które w przyszłości mogą decydować o przewadze na polu walki. Od nowoczesnych dronów rozpoznawczych, przez lekkie i wytrzymałe materiały kompozytowe, aż po systemy wspomagania decyzji dla dowódców operacyjnych.
To właśnie w ITWL testowane są nowe technologie dla polskich F-16, ale też prowadzone są badania nad integracją bezzałogowców w systemy obrony przeciwlotniczej.
Donald Tusk podczas swojej wizyty nie owijał w bawełnę: jeśli Polska chce mieć armię zdolną nie tylko do obrony, ale też do zwycięstw w ewentualnym konflikcie, musi inwestować w nowoczesność.
Dziś wojny wygrywają wojska inteligentniejsze, lepiej wyposażone, o wyższym poziomie techniki. Wojska, które potrafią wykorzystać wszystko to, co najnowsze w naszym świecie - czy to jest sztuczna inteligencja, czy technologie drogowe – powiedział premier. I trudno się z tym nie zgodzić, patrząc choćby na przebieg wojny w Ukrainie, gdzie tanie drony FPV potrafią niszczyć warte miliony czołgi, a analiza danych satelitarnych i cyberwojna są równie ważne jak klasyczne starcia pancerne.
Więcej na Spider's Web:
Polska technologia zamiast zagranicznych zakupów? To możliwe
Szef rządu wyraźnie zaznaczył, że Polska nie może bez końca polegać na zagranicznych dostawach sprzętu. I choć ostatnie lata to rekordowe kontrakty z Koreą Południową i USA (np. ponad 700 czołgów K2 i Abramsów, wyrzutnie HIMARS i Chunmoo), to coraz częściej mówi się o tym, że pieniądze powinny zasilać polski przemysł zbrojeniowy. Musimy inwestować nie tylko w polskie firmy, ale przede wszystkim w polskie umysły – podkreślił Tusk.
Tym bardziej że potencjał już mamy. Polska Grupa Zbrojeniowa to ponad 60 spółek z różnych sektorów, od amunicji, przez optoelektronikę, po pojazdy opancerzone. Do tego dochodzą prywatne firmy, takie jak WB Electronics, producent słynnych Warmate'ów, czyli dronów-kamikaze oraz rozpoznawczych FlyEye, które zyskały światowy rozgłos podczas wojny w Ukrainie, czy Grupa Niewiadów.
Zmienimy zasadniczo proporcje. Nie ma żadnego powodu, by sprzęt porównywalnej jakości i myśli technicznej – jeśli chodzi o poziom zagraniczny – był preferowany względem polskich firm, instytutów naukowych, inżynierów, naukowców. Te pieniądze muszą karmić także polską gospodarkę i naukę. Dlatego zapowiadam dzisiaj zasadniczą zmianę proporcji, jeśli chodzi o strumienie wydatków. Wystarczająco dużo pieniędzy poszło na inwestycje w firmy działające poza terytorium Polski. Mamy wystarczająco dużo dobrych firm, utalentowanych wojskowych, producentów, menedżerów i inżynierów, by ten strumień przekierować z zagranicy na polski rynek – na polskie firmy i instytuty badawcze - zaznaczył sekretarz stanu w MON Cezary Tomczyk podczas wizyty w Instytucie Technicznym Wojsk Lotniczych.
Nie tylko armia. Dual use to słowo klucz
Co ciekawe, premier wspomniał też o koncepcji dual use,czyli podwójnego zastosowania technologii wojskowych: zarówno w celach obronnych, jak i cywilnych. To nie tylko modne hasło, ale realna szansa dla polskiej gospodarki.
Technologie opracowane dla armii mogą znaleźć zastosowanie w lotnictwie cywilnym, medycynie, logistyce, a nawet w energetyce. I odwrotnie. Sprawdzone systemy cywilne można przenieść do wojska. Na tym właśnie opierają się gospodarki takich krajów jak Izrael czy Korea Południowa, gdzie przemysł zbrojeniowy jest lokomotywą innowacji dla całego kraju.
Wyścig trwa. Polska nie może się spóźnić
Donald Tusk nie ukrywał, że mimo możliwego zawieszenia działań wojennych między Rosją a Ukrainą, Polska nie może stracić ani dnia. Nawet jeśli wojna u naszych sąsiadów zostanie tymczasowo wstrzymana, zagrożenie nie znika. My musimy być gotowi – mówił premier.
I trudno się z tym nie zgodzić. Według danych Ministerstwa Obrony Narodowej tylko w 2024 r. na modernizację sił zbrojnych Polska wydała rekordowe 137 mld zł, to aż 4,2 proc. PKB, co czyni nas liderem w NATO.
Ale te pieniądze muszą być wydane z głową. Premier daje jasno do zrozumienia, że nie wystarczy kupić nowoczesny sprzęt, trzeba umieć go zintegrować, wykorzystać i rozwijać. A to wymaga inwestycji nie tylko w stal i elektronikę, ale przede wszystkim w ludzi.
Nowoczesna armia to nie marzenie. To konieczność
Wizyta premiera w ITWL to nie tylko symboliczny gest. To sygnał, że państwo zaczyna poważnie traktować rolę technologii w obronności, i że przyszłość polskiej armii nie leży wyłącznie w zagranicznych katalogach zbrojeniowych.
Jeśli chcemy być bezpieczni, musimy budować własne kompetencje. I nie tylko dlatego, że tak podpowiada patriotyzm. Po prostu: w dzisiejszych wojnach, tak jak w każdej poprzedniej, wygrywają ci, którzy są bardziej zdeterminowani, mądrzejsi, szybsi i sprytniejsi. A nie ci, którzy mają największe armaty.